15.03.2014
Łukasz Matusiak: Cztery pory roku w 30 minut
- Oczywiście. Nastawialiśmy się na to, by dobrze zacząć ten mecz, w szczególności, że graliśmy na swoim boisku. Udało się, dodatkowo była okazja do dwóch kołysek, więc podwójna radość po tym spotkaniu jest.
Wydawało się, że strata bramki podcięła wam skrzydła, czy w szatni padły mocne słowa?
- Czy ja wiem, czy ten gol podciął nam skrzydła? Może na chwilę. W przerwie padło trochę "mocniejszych" słów, gdyż już nie mieliśmy nic do stracenia, my musimy wygrywać każdy kolejny mecz. Wracając do pierwszej połowy, to gol był konsekwencją chwili nieuwagi, gdyż ogólnie ta część meczu była pod nasze dyktando. Choć mogliśmy lepiej rozpocząć ten mecz.
Poprawiacie statystyki indywidualne, drużyny, ale chyba najbardziej cieszą 3 punkty i poprawa sytuacji w tabeli?
- Ta druga połowa była zwariowana, wiele się w niej wydarzyło, można powiedzieć, że takie cztery pory roku w 30 minut. Udało nam się w miarę szybko strzelić bramki, jeszcze jedną okazję miał Krzysiu Kaliciak, gdyby to wykorzystał, to w 47. minucie mogło być 2:1. Fajnie, że tą drugą połowę zaczęliśmy z takim przytupem.
Trochę już przeżyłeś w Sosnowcu i już zdążyłeś zauważyć, że rundy wiosenne są mocną stroną Zagłębia. Oczywiście dwa mecze to krótki okres, jednak wygląda na to, że ponownie jesteście dobrze przygotowani do rundy i liczycie na powtórkę z rozrywki?
- Oby, oby tak było. Nie chcę tutaj składać żadnych deklaracji, jednak zima była dobrze przepracowana, a co najważniejsze mądrze i z głową. Ten pierwszy mecz to były takie piłkarskie szachy, teraz musieliśmy postawić wszystko na jedną szalę i udało się, wyszło na naszą korzyść.