HokejPiłka nożna

Galeria

#aktualności

 26.01.2014

Uczcili pamięć o Janie Leszczyńskim

W dniu dzisiejszym rozegrany został IV halowy Turniej Oldbojów Gwiazd Zagłębia im Jana Leszczyńskiego. Nasi oldboje nie byli gościnni i wygrali zmagania w finale pokonując Wartę Zawiercie.W hali MOSiR Sosnowiec przy ul. Żeromskiego 9 gościło sześć drużyn, oprócz naszych oldbojów były to: Bielskie Orły, Warta Zawiercie, Skra Częstochowa, Gmina Mszana Dolna, Reprezentacja Dolnego Śląska.W ceremonii otwarcia wzięła udział najbliższa rodzina patrona turnieju: syn Robert wraz z żoną Beatą i dwójką córek - Karoliną i Julią, czyli wnuczkami Jana Leszczyńskiego, oczywiście nie zabrakło wdowy po naszym wybitnym piłkarzu - Krystyny Leszczyńskiej.

Z ramienia stowarzyszenia oldbojów obecni byli prezes Stafan Kucia, a także Marek Jędras i Leszek Baczyński, urząd miejski reprezentowali Agnieszka Czechowska-Kopeć(wiceprezydent ds sportu) i Rafał Łydek (dyrektor MOSiR-u). Obecny był również poseł na sejm Jarosław Pięta, w drużynie naszych oldbojów wystąpił członek zarządu województwa -Arkadiusz Chęciński. Nie zabrakło również wielu osób związanych z naszym klubem, między innymi wybitnego trenera, który wychował Jana Leszczyńskiego - Józefa Kopcia, czy kolegi z boiska - Władysława Szaryńskiego.

Kolejny raz oldboje z różnych regionów naszego kraju pokazali, że do turnieju Gwiazd Zagłębia podchodzą zawsze z dużym zaangażowaniem. Mecze były niezwykle zacięte i emocjonujące, choć czasem wyniki wskazują, że były to jednostronne starcia. Na słowa uznania zasłużyli piłkarze Reprezentacji Dolnego Śląska, którzy cały turniej rozegrali bez zmian.

Podział na grupy i wyniki:

Grupa A:
Warta Zawiercie 6 pkt 14:5
Bielskie Orły 3 - 10:7
Reprezentacja Dolnego Śląska 0 - 3:17

Wyniki:
Orły - Dolny Śląsk 7:3
Orły - Warta 3:4
Dolny Śląsk - Warta 2:10

Grupa B:
Zagłębie Sosnowiec 6 - 8:1
Skra Częstochowa 3 - 3:6
Gmina Mszana Dolna 0 - 1:5

Wyniki:
Mszana - Skra 1:2
Mszana - Zagłębie 0:3
Skra - Zagłębie 1:5

Mecz o 5. miejsce: Dolny Śląsk - Mszana 2:6

Mecz o 3. miejsce: Skra - Orły 3:2

Finał: Zagłębie - Warta 3:0

Uczestnicy:

Orły: Gerard Marszałek, Rafał Hajduga, Andrzej Droździk, Marek Ryczan, Jacek Kasperek, Krzysztof Kaczmarczyk, Jacek Mizia, Jerzy Szczotka, Piotr Czak.

Skra: Grzegorz Żmija, Marcin Skoczek, Norbert Krużycki, Przemysław Pusty, Tomasz Kowalczyk, Paweł Antoniak, Artur Szymczyk.

Gmina Mszana Dolna: Daniel Szczypka, Tomasz Wieczorek, Adam Myszogląd, Zbigniew Radacz, Wiesław Myszogląd, Grzegorz Popławski, Grzegorz Żmuda, Stanisław Skiba, Waldemar Wieczorek, Tomasz Szczypka, Tadeusz Żmuda, Mateusz Aksamit.

Warta: Marcin Wydrych, Dariusz Makieła, Marek Surowiec, Dawid Gajecki, Robert Maj, Rafał Pietrzyk, Adam Głąb, Paweł Maślanka, Michał Nowak-Jaworski.

Dolny Śląsk: Konrad Świeżowski, Jarosław Taranek, Grzegorz Kulik, Mateusz Pożuczek, Marek Czerwiński.

Zagłębie: Marek Rejmund, Maciek Zudin, Jacek Zudin, Rafał Berliński, Marek Pietrzak, Piotr Pawełek, Wojciech Kopeć, Grzegorz Książek, Roman Miszczak, Arkadiusz Chęciński, Miłosz Miśkiewicz, Tomasz Wiejacha.

Wspomnienia dotyczące Jana Leszczyńskiego:

Urodzony 20 października 1946 w Sosnowcu – prawy obrońca, należał do piłkarzy, którzy nigdy nie zmienili barw klubowych. Wychowanek "Stali" Sosnowiec, w której był następcą Franciszka Skiby. Z drużyną juniorów trenowaną przez Waldemara Torbusa zdobywał wicemistrzostwo Polski. Siedmiokrotnie występował w reprezentacji Polski juniorów. W drużynie Zagłębia Sosnowiec grał do końca swojej piłkarskiej kariery, stanowiąc bardzo silny punkt w defensywie. W pierwszej lidze rozegrał 254 spotkania. Dwukrotnie z drużyną Zagłębia zdobywał wicemistrzostwo Polski w 1967 oraz w 1972 r. W 1977 r. na Stadionie Śląskim wraz z kolegami odbierał Puchar Polski po wygrywanym 1:0 finale z "Polonią" Bytom. W pierwszej reprezentacji Polski rozegrał jedno spotkanie - 20 października 1968 w Szczecinie z Niemiecką Republiką Demokratyczną, które Polska zremisowała 1:1. Zmarł 13 stycznia 2004. Spoczywa na cmentarzu przy Alei Mireckiego w Sosnowcu.

Józef Kopeć (ur.1930): Janek Leszczynski wychowywał sie w pobliżu boiska sportowego w okolicy ul. Suchej. Niedaleko tego miejsca znajdował się popularny „hasiok” – teren sportowy, na którym niepodzielnie rządził łowca podwórkowych talentów, niezapomniany pan Kryczek. Był on pomysłodawcą i organizatorem turniejów „dzikich drużyn”. Tam prawdopodobnie dostrzeżono futbolową smykałkę Janka. Zresztą podobną genezę piłkarskiej kariery posiadał dwa lata starszy od Leszczyńskiego, wielokrotny reprezentant Polski – Andrzej Jarosik. W wieku 12-13 lat Janek trafił do prowadzonej przeze mnie drużyny trampkarzy. Dobrze zapamiętałem ten czas, gdyż był to pierwszy w mojej trenerskiej karierze zespół . Zwracam uwagę, że w owych latach najlepszy sosnowiecki klub występował pod nazwą „Stali”, która w 1962 r. została przemianowana na Górniczy Klub Sportowy „Zagłębie”. Po roku chłopak przeszedł do drużyny juniorów prowadzonej przez Waldka Torbusa. Bardzo ceniłem tego skromnego blondyna z falującą czupryną, szybko wpajającego sobie arkana piłkarskiego rzemiosła.

Władysław Szarynski (ur.1947): Janka Leszczyńskiego poznałem na długo przed moim transferem z zabrzańskiego „Górnika” do „Zagłębia”, co nastąpiło w 1974 r. W 1962 r. jako junior, a właściwie trampkarz z klubu Arkonia Szczecin, którego byłem wychowankiem, zostałem powołany na centralne zgrupowanie kadry juniorów. Do wieku juniora brakowało mi jeszcze jednego roku. Otrzymałem jednak kredyt zaufania i szansę pokazania się wśród starszych kolegów. Różnice wiekowe były spore, bowiem w jednej kategorii juniorskiej występowali wówczas 16, 17 i 18-latkowie. Podzielono nas na grupy szkoleniowe od A do F. Trafiłem do tej ostatniej, teoretycznie najsłabszej. Po jakimś meczu kontrolnym, gdy strzeliłem kilka bramek szybko awansowałem w tej hierarchii o kilka poziomów. Z Jankiem Leszczyńskim na tym zgrupowaniu dzieliłem pokój. Tak wówczas, jak i później w seniorskiej drużynie Zagłębia Janek należał do najbardziej lubianych kolegów. Sądzę, że zawdzięczał to spokojnemu, zrównoważonemu temperamentowi, chęci niesienia pomocy innym. Po wielu latach po zakończeniu czynnej kariery zawodniczej , gdy jako trener przeprowadzałem trening z grupą młodzieży, ktoś z wózka inwalidzkiego przyglądał sie moim zajęciom, wykrzykując kąśliwe uwagi. Zachowując spokój, stopniowo zbliżałem sie do osoby mojego „wizytatora”. Wówczas rozpoznałem roześmianą twarz Janka Leszczyńskiego. W tej konwencji odbyło sie jeszcze kilka naszych spotkań przy treningowych boiskach „Ludowego”

Józef Gałeczka (ur.1939), Zbigniew Myga (ur. 1939): Rówieśnicy zgodnie podają, że niezaprzeczalnym walorem Leszczyńskiego była umiejętność gry obiema nogami, nieustępliwość w pojedynkach z przeciwnikiem, rygorystyczne wypełnianie założeń taktycznych.

Jerzy Pielok (ur.1943): Moja przyjaźń z Jankiem miała również wymiar pozaboiskowy. Spotykaliśmy sie rodzinnie. Janek to niesamowity pedant. Zawsze nienagannie ubrany. Spodnie wyprasowane na ostry kant. Kiedyś po jakiś imieninach w moim mieszkaniu, uparł się, że je wysprząta, co zresztą zaraz uczynił. Innym razem, gdy zakupiłem nowe meble i nie bardzo kwapiłem się do ich zmontowania, przebywający u mnie Janek, polecił mi skoncentrowanie sie na oglądaniu programu telewizyjnego, po czym sam je poskręcał. W czerwcu 1971 r. wyjechaliśmy na „Turniej Przyjaźni” do Teheranu. Podczas zaciętego meczu z liderem ekstraklasy ZSRR –„ Dynamem” Tbilisi razem z Jankiem wyskoczyliśmy do pojedynku główkowego z zawodnikiem drużyny przeciwnej. Zderzyliśmy się w powietrzu, co zaskutkowało potężnymi guzami na naszych czołach. Przeciwnik wyszedł bez szwanku. Przez pewien czas po tym zdarzeniu byliśmy obiektem żartów kolegów. Ale w turnieju zajęliśmy pierwsze miejsce. Przyjaźń z Krystyną Leszczyńską przetrwała próbę czasu. Właśnie teraz, podczas naszej rozmowy, spotyka się z moją żoną.

Marek Jędras (ur. 1954): Pomimo pewnej różnicy wieku wraz z żoną Grażyną należeliśmy do bliskich przyjaciół rodziny Leszczyńskich. Do tego grona zaliczyłbym także Maćka Seweryna , Jurka Patołę, Jurka Pieloka. Janek był wybornym kucharzem. Do jego popisowych dań należał pieczony kurczak. Zresztą przygotowywanie wszystkich posiłków było jego domeną. Zdaje się, że posiadał jakieś wykształcenie gastronomiczne. Potwierdzam słowa Jurka Pieloka o wręcz obsesyjnym zamiłowaniu Janka do porządków. Do dzisiaj nie wiem czemu Janek jako niezły kierowca unikał przejazdu przez katowickie rondo przy „Spodku”. Gdy zdarzał mu się wyjazd do Katowic omijał je szerokim łukiem. Po zakończeniu kariery Janek starał się o wyjazd do USA. Plany te nigdy nie zostały zrealizowane.