HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności

 20.02.2015

Szymon Gąsiński wraca do Zagłębia i liczy na awans! [Wywiad]

W dniu dzisiejszym 1,5-letni kontrakt z naszym klubem podpisał Szymon Gąsiński. 31-letni bramkarz wraca do Sosnowca, gdzie z Zagłębiem robił awans do ekstraklasy w 2007 roku.Szymon Gąsiński wychował się w Łodzi i przed tym sezonem chciał wrócić na stare śmieci, czyli do ŁKS-u (gdzie się wychował), jednak powrót nie wypalił, choć rozegrał wszystkie jesienne spotkania w barwach III ligowca, do którego przeszedł z I ligowej Floty Świnoujście.

W dniu dzisiejszym bramkarz, który grał w ekstraklasie w barwach Zagłębia, Polonii Bytom i Cracovii, podpisał umowę z naszym klubem (w 2006 i 2007 roku w naszych barwach rozegrał 28 spotkań, w tym 9 w ekstraklasie). Nowy piłkarz poświęcił nam kilka minut, przedstawiamy wywiad, a w nim o tym, co zaskoczyło po powrocie Szymona Gąsińskiego, a także trochę wspomnień i planów na przyszłość...

Jest to kolejny powrót w pana wykonaniu, takie "wracanie na stare śmieci" chyba jest miłe, gdyż wiąże się z i wspomnieniami?

- To jest mój drugi powrót w przeciągu ostatniego roku. Szczerze przyznam, że gdy podpisałem kontrakt w Łodzi, to myślałem, że to jest ten właściwy powrót. Okazało się kompletnie inaczej, zapowiadało się pięknie, a zakończyło się kompletnym fiaskiem. Tym razem wracam do Sosnowca, podobno nic dwa razy się nie zdarza, mam nadzieję, że to będzie ten właściwy wybór, oby zakończony tym, o czym tutaj wszyscy marzą, razem ze mną.

Poruszył pan "ten" temat. W Sosnowcu głośno się mówi o awansie, drużyna jest budowana pod kątem I ligi, jednak w tabeli jest strata kilku punktów. Pana zdaniem lepiej się goni, czy broni pozycji gwarantujących promocję do wyższej ligi?

- Trudno powiedzieć, co jest lepsze. Mówią, że jednak lepiej się goni, a nie broni. Tak przynajmniej uważają fachowcy, czy osoby, które znalazły się w takiej sytuacji. Trzeba jednak pamiętać, że najważniejszy jest efekt końcowy. Jest plan i założenie, by awansować. Głośno się o tym mówi, ale nie ma tak, że w klubie wszyscy trzęsą się z tego powodu. Każdy wie, po co znalazł się w Zagłębiu, ja także. Chcę w ciągu najbliższych 4 miesięcy zrobić awans, już kolejny z Zagłębiem (wcześniej do ekstraklasy w 2007). Zdaję sobie sprawę z tego wyzwania. Strata nie jest duża i mamy realne szanse zrobić ten awans. Nawet już pod koniec marca możemy być w innym miejscu. Jestem pewny siebie i drużyny i mam nadzieję, że od takiej "szczerej" wiosny, to my zaczniemy uciekać, a nie gonić rywali.

Kilka zmian w drużynie, również w defensywie, miał pan okazje rozegrać sparingi, drużyna jest kompletna, czy jeszcze jest coś do poprawy?

- Zawsze trzeba nad czymś pracować, gdyż jak się stanie, to się cofa. Wiadomo, że jest dużo do poprawienia. Nie można zadowalać się tym, co jest. Zresztą świetnie pokazał nam to ostatni sparing. Świetnie, fajnie 4:0 i nagle... remisujemy i jest wstyd i klapa. Czy drużyna się zmieniła? Z mojej perspektywy nie (uśmiech), gdyż ja przyszedłem jako ostatni. Nie wiem jak było, ale wiem jak jest, wygląda to dobrze, obiecująco.

Zapytam o tą pamiętną sytuację, gdy przebiegł pan połowę boiska, by stanąć w obronie kolegi z zespołu. Kibice długo wspominali ten rajd. Teraz mówił pan, że w dzisiejszych czasach kara byłaby poważniejsza?

- Teraz pewnie nie wytłumaczyłbym się z tego. Głupota, młodzieńcza fantazja. Teraz jestem innym człowiekiem, zresztą przepisy zmieniły się. To się już nigdy nie powtórzy. Stare sprawy, nie ma co do tego wracać.

Od twojego wyjazdu trochę się zmieniło, budynek ten sam, stadion ten sam, ale infrastruktura treningowa poprawiła się...

- Wszystko jest w tym samym miejscu, ale infrastruktura, boczne boiska... tutaj duże zmiany. W sumie jeszcze nie wiem jak wyglądają, gdyż są pokryte śniegiem (śmiech), ale jest to imponujące. Teraz widzę na boisku sztucznym jak grupa wchodzi na grupę, cały czas młodzież trenuje, coś wspaniałego. Tyle dzieciaków garnie się do grania, jak ja odchodziłem, to tak nie było, były problemy z organizacją grup 15-18 osobowych. Teraz czytałem, że w Zagłębiu trenuje około 450 dzieciaków, robi wrażenie. To jest przyszłość klubu, ta infrastruktura treningowa zbuduje ten klub i zrobi go wielkim. Są takie kluby, które mają wielkie plany, ale łapią się za wszystko od drugiej strony. W Sosnowcu podejście do szkolenia zaimponowało mi. Widać, że biorą tutaj wzór z Legii. Jestem spokojny o to, że przyniesie to pozytywny efekt. Czy z nami w składzie, czy bez nas, ta młodzież kiedyś da dużo dobrego Zagłębiu.

Gdy rozstawałeś się z Zagłębiem wyjechałeś do Norwegii, jest żal, że nie udało się za granicą dłużej zagrzać miejsca?

- Gdy wyjeżdżałem, to było wypożyczenie, więc jeszcze nie żegnałem się z Zagłębiem. To był taki moment, że miałem jeden dzień na decyzję czy zostaję, czy jadę, a miałem gorszy okres w klubie, nie grałem. Do wyboru był wyjazd, by grać, albo pozostanie na miejscu. Wybrałem regularne granie. Pojechałem do Norwegii, to była dziwna wyprawa do innego, ale bardzo pięknego, Świata. Traktuje to jako przygodę, nie była to wielka wyprawa, by robić karierę. Chciałem regularnie grać, jechać na 3 miesiące, by rozegrać 15 spotkań. Udało się, ale doznałem tam kontuzji palca, zakończyło się operacją. Wróciłem do Polski, rozwiązałem kontrakt z Zagłębiem i już nigdy więcej nie wyjechałem, nigdy nie miałem parcia na to, więc ciężko mi powiedzieć, czy czuje rozczarowanie. Trzymam się Polski i pewnie tak zostanie do końca (uśmiech).