7.01.2015
Przemysław Mizgała wybrał Zagłębie
Trzeba pamiętać, że w zeszłym roku o tej porze Przemysław Mizgała rehabilitował się po - uwaga - piątej kolejnej operacji i jego stan fizyczny i psychiczny był nie do pozazdroszczenia. W naszym klubie zaryzykowano i cierpliwie prowadzono zawodnika nie wywierając na nim presji. Tej zimy były młodzieżowy reprezentant Polski ma szansę przejść pełne zimowe przygotowania, by wreszcie w pełni formy móc pokazać cały swój potencjał. Okazało się, że zawodnik sam rozwiązał całą sytuację związaną z testami w Cracovii.
- Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z tego, że moje nazwisko przewija się w kontekście uznanych ekstraklasowych klubów, za jaki uważam Cracovię. Nie oznacza to jednak, że kieruję się zasadą: „Ekstraklasa albo śmierć”. Jak każdy ambitny piłkarz chciałbym w stosunkowo niedługim czasie grać na najwyższym poziomie, ponieważ uważam, że sprostałbym temu wyzwaniu, ale mam świadomość, że mój wybór musi być przede wszystkim rozsądny. Dla mnie najważniejszym czynnikiem jest możliwość gry tydzień w tydzień - twierdzi Mizgała.
Jak wyglądały kulisy niedoszłego transferu strzelca pięciu goli w rundzie jesiennej? Sam zainteresowany komentuje: - Rozumiem pomysł Cracovii, która wiedząc o moich wcześniejszych problemach zdrowotnych, najpierw chciała mi się przyjrzeć. Z ich punktu widzenia to przecież całkowicie zrozumiałe. I ja, co chciałbym podkreślić, wcale nie bałem się tego, że obleję testy, natomiast po chłodnej kalkulacji wyszło mi i osobom zaangażowanym w mój rozwój, że nawet zielone światło na transfer ze strony Pasów, nie byłoby gwarancją tego, że wiosną często pojawiałbym się na boisku. Ryzyko było zbyt duże, z czym zgodził się również trener Podoliński, który kojarzy mnie jeszcze z czasów, gdy prowadził Dolcan Ząbki - tłumaczy popularny "Mizgi".
- W Sosnowcu na nic nie narzekam, krzywda na pewno mi się nie dzieje, zresztą mam tutaj stworzone optymalne warunki, by dokończyć sezon jako piłkarz Zagłębia. Mało tego, jestem bardzo wdzięczny prezesowi i pracownikom klubu, bo rok temu zdecydowali się podać mi rękę, kiedy tego potrzebowałem. Liczę, że wiosna będzie w moim wykonaniu jeszcze lepsza, co pomoże klubowi w awansie do pierwszej ligi. Żeby było jasne: moje ewentualne wcześniejsze odejście z Zagłębia musiałoby być efektem splotu kilku faktów. Po pierwsze - ekstraklasa, po drugie - stabilna sytuacja, po trzecie - trener zdecydowany na mnie i mający na mnie konkretny pomysł - wylicza Mizgała. - Aha, no i żeby tym pomysłem nie było wysiadywanie na trybunach - po chwili dodaje ze śmiechem.
Zawodnikowi życzymy dużo zdrowia, gdyż dzisiejszy trening opuścił z powodu choroby, oraz awansu z naszym klubem na zaplecze T-mobile Ekstraklasy.