20.11.2020
Jak hartowała się Stal. Rocznica pierwszego wicemistrzostwa
Awans z przytupem!
A wszystko zaczęło się od awansu do I ligi (obecnie ekstraklasa) w 1954 roku.
- Ten pierwszy awans był z przytupem - uśmiecha się tajemniczo Leszek Baczyński (rocznik 1955), który jest rówieśnikiem pierwszego, największego sukcesu klubu, jakim było wicemistrzostwo Polski. Sosnowiczanie, w inauguracyjnym sezonie po zameldowaniu się w gronie I-ligowców, mogli z marszu zostać mistrzem Polski, ale na ich drodze stanął CWKS Warszawa (dzisiejsza Legia). W decydującej potyczce Stal zremisowała z wojskowymi 1:1, będąc przez 13 minut mistrzem kraju. Ale do tej niezwykłej historii jeszcze wrócimy.
Rok wcześniej, 21 listopada 1954, sosnowiczanie podejmowali na stadionie przy alei Mireckiego Kolejarza Warszawa (obecnie Polonia), wprawiając w zachwyt 20 tysięcy ludzi, którzy jakimś cudem zostali upchani na obiekcie mogącym pomieścić dwukrotnie mniej kibiców. Wygrana 7:1 ze stołecznym zespołem dała drużynie trenera Włodzimierza Dudka nie tylko awans, ale i mistrzostwo II ligi. Wspólnie z sosnowiczanami w I lidze znaleźli się Budowlani Gdańsk (obecnie Lechia) i Włókniarz Kraków (Garbarnia).
O sukcesie Zagłębiaków zadecydował ich niespodziewany finisz w końcowej sezonu, dość powiedzieć, że w trzech ostatnich spotkaniach zdobyli 13 bramek i stracili tylko dwie.
Śląsko-zagłębiowska wojna piłkarska
W pierwszym sezonie w ekstraklasie piłkarze sięgnęli po tytuł wicemistrza Polski, remisując 20 listopada 1955 roku w decydującym o mistrzostwie meczu z Legią Warszawa 1:1. Strzelcem bramki był Czesław Uznański. Wówczas w Stali grali następujący zawodnicy: Dziurowicz, Masłoń, Musiał, Jochymczyk, Szymczyk, J. Pocwa, Krajewski, Głowacki, Majewski, Uznański, Krężel, A. Pocwa, Powązka, Poloczek i Wspaniały.
Po awansie do I ligi hartująca się Stal poszła za ciosem i mogła nawet zdobyć mistrzowski tytuł. Tak jak rok wcześniej w meczu z Kolejarzem Warszawa, na trybunach stadionu przy alei Mireckiego zebrało się ponad 20 tysięcy ludzi, którzy po cichu liczyli na to, że będą świadkami wielkiej sensacji. CWKS przyjechał do Sosnowca z zespołem naszpikowanym ligowymi gwiazdami, mającymi status reprezentantów Polski. Mieczysław Szymkowiak, Marceli Strzykalski, Edmund Kowal, Ernest Pohl czy Henryk Kempny to absolutny ligowy top. Zresztą poza Woźniakiem i Grzybowskim, pozostali piłkarze wywodzili się ze Śląska, wzięci do Legii w kamasze. Mecz Stali z wojskowymi w dużym stopniu miał charakter śląsko-zagłębiowskiej wojny piłkarskiej.
Nocne narady
W noc poprzedzającą mecz trener Stali odbył kilka poufnych narad, w których różni ludzie, czasami dość przypadkowi, starali się podpowiedzieć Dudkowi, jaką ma wybrać strategię gry. Ale szkoleniowiec grzecznie odpowiadał, że jeżeli chodzi o taktykę, on już ją ułożył wspólnie z zawodnikami. Plan Dudka był rzeczywiście dobry, nie przewidywał jedynie strzałowstrętu jego napastników.
Po strzale Czesława Uznańskiego Stal prowadziła 1:0 i faktycznie przez 13 minut była mistrzem Polski. Ale po tych 13 minutach wyrównał niezawodny Lucjan Brychczy. Byłem wtedy dzieciakiem, lecz pamiętam, że kibice nie tylko szczelnie wypełnili trybuny, ale jeszcze siedzieli na drzewach, oglądali mecz z balkonów okolicznych domów. Czegoś takiego później już nigdy nie widziałem. Szkoda tylko, że nie udało się wtedy zdobyć mistrzostwa Polski, którego do tej pory brakuje Zagłębiu w kolekcji sukcesów przyznaje Józef Grząba, były piłkarz, aktualnie prezes sosnowieckiego podokręgu i członek zarządu Śląskiego ZPN.
Na zdjęciu: Stal przed decydującym o mistrzostwie Polski meczem z Legią (CWKS) 20.11.1955. Stoją od lewej: Marian Masłoń, Aleksander Dziurowicz, Roman Musiał, Witold Majewski, Czesław Uznański, Marian Szymczyk, Ryszard Krajewski, Józef Pocwa, Paweł Jochymczyk, August Pocwa, Paweł Krężel.