HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności #kibice #oldboje

 22.07.2020

Rocznicowe wspominki. Jak 22 lipca zdobywaliśmy Puchar Polski

22 lipca to szczególna data w historii Zagłębia. W tym właśnie dniu zdobyliśmy dwa Puchary Polski (1962 i 1977 rok). Wracamy do tych sukcesów i przypominamy kulisy pucharowych triumfów.

Puchar Polski 1962 rok

Po prawie pięcioletniej przerwie przywrócono do życia rozgrywki Pucharu Polski. Zagłębie, jak każdy reprezentant I ligi, przystąpiło do pucharowych zmagań dopiero od1/16 finału i w dwóch pierwszych rundach spotkało się z dwoma śląskimi klubami niższych klas. Łatwo nie było, ale Zagłębiakom zasłużenie udało się przebrnąć obie te przeszkody. W ćwierćfinale czekał już renomowany Łódzki KS, ale będący w doskonałej formie sosnowiczanie wprost zdeklasowali rywala i to na jego stadionie. Półfinał z rozbitą po degradacji z ligi Cracovią, był tylko formalnością. Ale w finale przyszło się zmierzyć ulubieńcom Sosnowca z Górnikiem Zabrze, ubiegłorocznym mistrzem Polski, podrażnionym ambicją, ponieważ kilkanaście dni wcześniej tytuł utracili po przegranym dwumeczu na rzecz bytomskiej Polonii. Chorzowski stutysięcznik przyniósł szczęście piłkarzom Zagłębia, którzy zwyciężyli zabrzan 2:1 i po raz pierwszy w swojej historii zdobyli Puchar Polski! Efektem tego sukcesu była możliwość reprezentowania naszego kraju w powołanym do rywalizacji Pucharze Zdobywców Pucharów. Niestety, udział sosnowiczan w tych europejskich rozgrywkach zakończył się na pierwszej rundzie po porażce w Budapeszcie 0:5 z Dozsą Ujpestem i remisie 0:0 w rewanżu.

1/16 finału 4 III 1962 Wyzwolenie Chorzów - Zagłębie 0:2 (0:1)
Chorzów stadion AKS, widzów 3.000, sędzia Mastaj (Bochnia)
0:1 Gaik 16, 0:2 Krawiarz 84 karny
Skład Zagłębia: Machnik (46 Dziurowicz) - Skiba, Bazan, Śpiewak - Fulczyk, Komoder Gaik, Uznański, Krawiarz, Gałeczka, Piecyk. Trener: Teodor Wieczorek.

W anormalnych warunkach, na rozmokłym boisku wśród wielu kałuż wody przyszło piłkarzom Zagłębia stoczyć twardy boj o awans do następnej rundy Pucharu Polski. Chorzowscy trzecioligowcy, pod wodzą trenera Gerarda Cieślika, zagrali bardzo ambitnie i przez większą część meczu wynik był sprawą otwartą. Nieco lepsze wrażenie zostawiło jednak Zagłębie, ale końcowe zwycięstwo nie przyszło łatwo. Najlepsze oceny zebrał debiutujący w ataku Ginter Piecyk, któremu dzielnie sekundował Ryszard Krawiarz. W obronie spokojem imponował Roman Bazan, bardzo ofiarnie w pomocy grał Alojzy Fulczyk.

1/8 finału 8 IV 1962 Górnik Świętochłowice - Zagłębie 2:4 (2:2)
Chorzów stadion na Kresach, widzów 3.000, sędzia Ślusarczyk (Kielce)
1:0 - Kowolik 20, 1:1 - Myga 22, 1:2 - Myga 27, 2:2 - Olszowka 41, 2:3 - Uznański 50, 2:4 Krawiarz 75
Skład Zagłębia: Szyguła (46 Dziurowicz) - Skiba, Bazan, Śpiewak - Fulczyk (46 Majewski), Komoder - Gaik, Uznański, Krawiarz, Myga, Piecyk. Trener: Teodor Wieczorek.

Powtórzyła się historia meczu z Wyzwoleniem. Następny śląski trzecioligowiec postawił Zagłębiakom twarde warunki i I-ligowcy musieli sporo się natrudzić, aby wygra  to spotkanie. O dziwo, to gospodarze przez większą część meczu mieli lekką przewagę i potrafili nawet stworzyć więcej dogodnych okazji do strzelenia bramki. Jednak, to Zagłębie wykazało się lepszą skutecznością. Prym w tym wiódł znajdujący się w wybornej formie Zbigniew Myga, który zdobył 2 gole a tydzień wcześniej w ligowym meczu z warszawską Gwardią (5:1) ustrzelił hat-tricka! Oprócz popularnego Myszki, dobre noty za skuteczne interwencje w bramce zebrał Aleksander Dziurowicz, ktory po przerwie zastąpił debiutującego w oficjalnym meczu Witolda Szygułę. Złośliwi twierdzili, że piłkarze Zagłębia oszczędzali swoje siły przed czekającym ich następnego dnia wyjazdem na serię meczy do ZSRR, przez co niewiele zabrakło do sprawienia sensacji.

¼ finału 8 VII 1962 ŁKS Łódź -  Zagłębie 1:6 (0:2)
Łódź stadion ŁKS, widzów 5.000, sędzia Sekuła (Olsztyn)
0:1 Piecyk 16, 0:2 Bazan 35 karny, 0:3 Gałeczka 60, 0:4 Gałeczka 76, 0:5 Piecyk 80, 0:6 Kosider 84, 1:6 Sass 88
Skład Zagłębia: Dziurowicz - Skiba, Bazan, Śpiewak - Fulczyk, Majewski - Gaik (46 Krawiarz),
Uznański, Kosider, Gałeczka, Piecyk. Trener: Teodor Wieczorek.

Tydzień po zakończeniu jakże udanych rozgrywek ligowych (zdobycie III miejsca), przyszło piłkarzom Zagłębia stoczyć kolejne pucharowe spotkanie. Rzeczywistość przerosła najśmielsze oczekiwania i wynik mówi wszystko. Sosnowiecka drużyna nie miała słabych punktów. Popisową partię rozegrała para pomocnikow Majewski Fulczyk oraz cała linia ataku. Szczególnie trójka Gałeczka Kosider Piecyk była dla łódzkich obrońców nie do zatrzymania.
- Na skrzydłach niczym wicher szalał Piecyk, widziało go się raz na lewej , raz na prawej stronie. Kosider okazał się inteligentnym dyrygentem napadu i równie niebezpiecznym egzekutorem - czytamy w relacji Sportu.
Efektowny był gol Gałeczki na 3:0, gdy Dziurowicz wyrzucił do niego piłkę ręką na środek boiska i po imponującym rajdzie w asyście czterech ełkaesiaków nastąpił celny strzał. Najstarsi kibice ŁKS nie pamiętali takiego pogromu na własnym stadionie oraz tego, że gospodarzom zabrakło numerów na tablicy wyników! Zagłębie udanie zrewanżowało się łodzianom za porażkę 0:2 w I lidze, poniesioną miesiąc wcześniej w Sosnowcu.

Półfinał 14 VII 1962 Zagłębie - Cracovia Kraków 4:0 (1:0)
Stadion Ludowy, widzów 10.000, sędzia Sikorski (Łodź)
1:0 Gałeczka 20, 2:0 Piecyk 50, 3:0 Kosider 52, 4:0 Gałeczka 67
Skład Zagłębia: Dziurowicz - Skiba, Bazan, Śpiewak Fulczyk, Majewski Gaik (46 Myga), Uznański, Kosider, Gałeczka, Piecyk. Trener: Teodor Wieczorek.

Zasłużone zwycięstwo Zagłębia, które udowodniło, że prezentowana wysoka forma nie jest dziełem przypadku. Kolejny mecz, w którym świetnie zagrała cała drużyna. Najlepszą formacją był znowu atak, a każda akcja ofensywna nosiła w sobie zalążek bramki. Najwyższe noty zebrał znowu Józef Gałeczka, który bardzo precyzyjnie rozdzielał piłki, zarówno z pozycji łącznika jak i skrzydłowego. Także obydwie bramki strzelone przez eks-gracza Polonii Sydney były wysokiej marki - pisał red. Tadeusz Bagier w Sporcie. Obrońcy gości mieli duże problemy z powstrzymaniem zespołowo grającej piątki sosnowieckich napastników. Słowem awans Zagłębia do finału w wielkim stylu!

Finał 22 VII 1962 Zagłębie - Górnik Zabrze 2:1 (1:0)
Chorzów - Stadion Śląski, widzów 25.000, sędzia Gorączniak (Poznań)
1:0 Myga 15, 2:0 Piecyk 55, 2:1 Pol 75
Skład Zagłębia: Machnik - Skiba, Bazan, Śpiewak Fulczyk, Majewski - Myga, Uznański, Kosider, Gałeczka, Piecyk. Trener: Teodor Wieczorek.

Do finałowego pojedynku Zagłębie przystąpiło podbudowane ostatnimi wysokimi zwycięstwami oraz chęcią rewanżu na górnikach za dwie porażki w lidze. Od początku meczu, sosnowiczanie osiągnęli wyraźną przewagę. Już w 15 minucie po dośrodkowaniu Gałeczki, piłkę celnym strzałem głową do zabrzańskiej bramki skierował Zbigniew Myga. Jeszcze do przerwy piłkarze Zagłębia powinni rozstrzygnąć losy tego spotkania. W 28 po strzale aktywnego Gałeczki, futbolówkę z pustej bramki wybił obrońca Górnika. W 30 Piecyk trafił w poprzeczkę, a 3 minuty później Kosider przymierzył w słupek bramki rywala. Górnik w tym czasie niewiele miał do powiedzenia. Od początku drugiej połowy do ataku ruszyli zabrzanie i już w 47 znakomitą sytuację na wyrównanie zaprzepaścił czołowy polski bombardier Ernest Pol, przenosząc nad poprzeczką piłkę z dwóch metrów!
Zagłębie szybko otrząsnęło się z letargu i w 54 dogodnej okazji nie wykorzystał Myga. Ale co się odwlecze już minutę potem w podbramkowym zamieszaniu największym sprytem wykazał się Ginter Piecyk i podwyższył rezultat finału na 2:0. Górnicy nie spasowali, w 75 pięknym strzałem z półobrotu Pol zdobył kontaktową bramkę. Zabrzanie rzucili się do ataku, licząc że wzorem poprzednich meczów pucharowych (z Ruchem i Odrą) uda im się odrobić straty w końcowych minutach. Ale defensywa Zagłębia grała bardzo rozważnie i nie dopuściła przeciwnika na swoje przedpole. Ruchliwi napastnicy starali się groźnie kontratakować, by oddalić niebezpieczeństwo od własnej bramki. Wynik 2:1 nie uległ już zmianie i za kilka minut okazały puchar uniósł do góry kapitan Zagłębia Czesław Uznański.

Zwycięski finał dał okazję wykazać się poetyckim talentem wśród kibiców. Jeden z nich ułożył wiersz, który przez jakiś czas krążył po Sosnowcu, a od zapomnienia uchronił go długoletni sympatyk Zagłębia - Ryszard Kluk.

Lipcowe święto, gigant chorzowski
Mecz się rozpocznie o Puchar Polski
Zabrze faworyt, eksmistrz sprzed laty
Twierdzą, że sprawią Zagłębiu baty
Wszyscy czekamy zniecierpliwieni
Bo 15 minut są już spóźnieni
Słupek, poprzeczka, korner i auty
Tak do piętnastej było minuty
W tej oto minucie Gałeczka centruje
A Myga głową do siatki pakuje
W pięćdziesiątej piątej minucie Piecyk strzela
Wynik się zmienia, jest dwa do zera
W siedemdziesiątej piątej minucie strzał Pola
Przynosi wreszcie górnikom gola
Nieliczni jeszcze wierzą w te cuda
Że się zabrzanom mecz wygrać uda
Cieszmy się cieszmy, bo jest przecież z czego
Tak to Zagłębie koncert gry dało
Że lepsze było, Puchar wygrało

Po takim wielkim sukcesie piłkarze mieli niewiele czasu na świętowanie z licznymi zagłębiowskimi kibicami. Otóoż bezpośrednio po meczu udali się do Warszawy, by po noclegu w hotelu, nazajutrz udać się samolotem PLL Lot do bułgarskiej Warny. Tam, konkretnie w Słonecznym Brzegu, przez prawie 2 tygodnie przebywali na zgrupowaniu, przygotowując się do nowego sezonu.

GKS Zagłębie tuż po zdobyciu Pucharu Polski (1962). Od lewej: Józef Gałeczka, Alojzy Fulczyk, Zbigniew Myga, Roman Bazan, Reinhold Kosider, Ginter Piecyk, Franciszek Skiba, Witold Majewski, Włodzimierz Śpiewak, Józef Machnik, Czesław Uznański - fot. Jerzy Bydliński, archiwum klubu.


Edycja 1976/77

W tym sezonie dużo się działo i były to przyjemne chwile dla sympatyków sosnowieckiego Zagłębia. Przede wszystkim wielki sukces w Pucharze Polski i zdobycie po raz trzeci w historii klubu głównego trofeum!

1/16 finału 18 VIII 1976 Kania Gostyń - Zagłębie 0:6 (0:4)
Gostyń, widzów 3.000, sędzia Szura (Wrocław)
0:1 Mazur 8, 0:2 Mazur 10, 0:3 Napieracz 27, 0:4 Mazur 35, 0:5 Seweryn 52, 0:6 Narbutowicz 90
Skład Zagłębia: Kostrzewa - Lula, Zuzok, Romanowicz, Rudy - Z. Sączek (46 Kasperski), Seweryn, Napieracz Mazur (46 Dworczyk), Narbutowicz, Maleńki. Trener: Józef Gałeczka.

Losy tego meczu zostały rozstrzygnięte w niewiele ponad pół godziny, gdy goście strzelili cztery gole! Trzykrotnie drogę do siatki gospodarzy znalazł Włodzimierz Mazur, który na drugą połowę już nie wyszedł, oszczędzając siły na następne spotkania. Po przerwie Zagłębie dorzuciło kolejne dwie bramki i tym samym odniosło swoje najwyższe zwycięstwo w ramach Pucharu Polski.

1/8 finału 24 XI 1976 Pogoń Szczecin - Zagłębie 0:2 (0:1)
Szczecin, widzów 8.000, sędzia Libich (Warszawa)
0:1 Maleńki 62, 0:2 Mazur 66
Skład Zagłębia: Kostrzewa - Lula, Zuzok, Tlołka, Rudy Z. Sączek, Seweryn, Napieracz, Narbutowicz (80 Kasperski), Mazur, Dworczyk (46Maleńki). Trener: Józef Gałeczka.

Trzy dni wcześniej, w meczu ligowym w Sosnowcu, z trudem 2:1 wygrało Zagłębie. W potyczce pucharowej ponownie lepsi byli Zagłębiacy, co udokumentowali dwoma golami w drugiej części gry. Obserwatorzy chwalili zwycięzców za bardzo uważną grę w obronie, umiejętne rozbijanie akcji gospodarzy już na środku boiska i szybkie kontrataki. Właśnie z takich składnych akcji padły obie bramki. Najpierw Edward Maleńki dobił piłkę odbitą od słupka po strzale Narbutowicza. Chwilę potem Włodzimierz Mazur przymierzył precyzyjnie i ustalił wynik meczu. Obiektywna publiczność (co nie zawsze się zdarzało) doceniła oklaskami zasłużoną wygraną Zagłębia.

¼  finału 16 III 1977 Zagłębie - Wisła Kraków 3:1 (2:1)
Stadion Ludowy, widzów 4.000, sędzia Hołub (Warszawa)
1:0 Seweryn 2, 1:1 Zarychta sam. 35, 2:1 Leszczyński 40 karny, 3:1 Narbutowicz 90 karny
Skład Zagłębia: Kostrzewa - Leszczyński, Wiencierz, Zarychta, Rudy - Z. Sączek, Seweryn, Kasperski - Jędras (75 Dworczyk), Narbutowicz, Maleńki. Trener: Józef Gałeczka

Zagłębie ruszyło do zdecydowanego ataku już od pierwszej minuty i mogło zdobyć prowadzenie, ale strzał Narbutowicza został zablokowany na rzut rożny. Ale co się odwlecze Z kornera precyzyjnie dośrodkował Leszczyński i ładnym strzałem głową piłkę w bramce Wisły umieścił Zbigniew Seweryn. Jeszcze przed przerwą padły dwa gole. Najpierw wyrównanie przyniosło niefortunne zagranie Jerzego Zarychty do własnej bramki po rzucie wolnym wiślaków. Kilka minut później w krakowskim polu karnym został sfaulowany Narbutowicz i bezbłędnie jedenastkę wykorzystał Jan Leszczyński. W drugiej połowie gra ożywiła się jeszcze bardziej. Oba zespoły
przeprowadzały interesujące akcje, dążąc do zmiany rezultatu. Bramki jednak nie padały. Dopiero w ostatniej minucie meczu, po zagraniu ręką jednego z zawodników Wisły, sędzia znowu podyktował rzut karny. Pewnym uderzeniem popisał się wyróżniający się tego dnia Tadeusz Narbutowicz. Oprócz niego dobrą partię rozegrał Seweryn. Lepszym zespołem było Zagłębie, mimo osłabionego składu nie grali m.in. Szaryński,Napieracz i Mazur.

Półfinał 9 IV 1977 Zagłębie - Stal Mielec 1:0 (0:0)
Stadion Ludowy, widzów 3.000, sędzia Lankiewicz (Łodź)
1:0 Maleńki 55
Skład Zagłębia: Kostrzewa - Leszczyński, Wiencierz, Zarychta, Rudy - Z. Sączek, Seweryn, Szaryński (73 Napieracz), Kasperski - Narbutowicz, Mazur (46 Maleńki). Trener: Józef Gałeczka.

Niewiele emocji, przy kiepskiej pogodzie, przeżyła nieliczna widownia w przedświąteczną Wielką Sobotę. Grząskie boisko z wieloma kałużami wody utrudniało grę obu drużynom. Goście, mimo obecności Laty i Szarmacha w linii ataku, praktycznie tylko jeden raz zagrozili bramce Zdzisława Kostrzewy, gdy Karaś trafił w poprzeczkę. Zagłębie grało konsekwentnie w obronie (najlepsi to Rudy i Leszczyński), solidnie w drugiej linii (prym wiedli Sączek i Seweryn) oraz szybko i dokładnie w ataku. Jedyna bramka meczu padła po efektownej akcji Władysława Szaryńskiego i pięknym szczupaku Edwarda Maleńkiego, wprowadzonego po przerwie za kontuzjowanego Mazura. Skromne zwycięstwo Zagłębia nie było zagrożone i było jak najbardziej sprawiedliwe.

Finał 21 VII 1977 Zagłębie - Polonia Bytom 1:0 (0:0)
Chorzów Stadion Śląski, widzów 25.000, sędzia Kustoń (Poznań)
1:0 Z. Sączek 56
Skład Zagłębia: Kostrzewa - Leszczyński, Wiencierz, Zarychta, Rudy - Z. Sączek, Szaryński,
Seweryn - Narbutowicz ( 75 Napieracz), Mazur, Dworczyk. Trener: Józef Gałeczka
Skład Polonii: Chwolik Cherjan, Wrona, Król, Górski Grociak, Brysiak, Golda Olma, Rochnia, Lonka. Trener: Jerzy Nikiel.

Zacięty i wyrównany mecz, który z animuszem zaczęła Polonia, świeżo upieczony beniaminek I ligi. Już w 10 min. w dogodnej sytuacji przed sosnowiecką bramką znalazł się Brysiak, ale nie wykończył skutecznie akcji. Chwilę później, w identycznej sytuacji był Jerzy Dworczyk, ale również bez efektu. Do końca I połowy gra toczyła się głównie w środkowej części boiska i nie odnotowano groźniejszych okazji. Rozstrzygnięcie zapadło w 55 min., gdy po świetnym podaniu Dworczyka, piłkę w odległości ok. 25 m od bramki Polonii przejął Zbigniew Sączek. Po opanowaniu, podprowadził ją bliżej i z 15 m strzelił w kierunku świątyni strzeżonej przez Chwolika. Futbolowka odbiła się od słupka, przetoczyła wzdłuż linii bramkowej, trafiła w drugi słupek i wpadła do bramki polonistów. Zaiste, gol rzadkiej urody! Strata bramki zmusiła bytomian do bardziej zmasowanych ataków. Mecz się wyraźnie rozruszał. Chwilę grozy przeżyło Zagłębie w 75 min., gdy po składnej akcji bokiem i dośrodkowaniu na przedpole bramki Kostrzewy, Lonka z 5 m trafił w słupek. Do końca trwała wymiana ciosów, ale wynik stojącego na dobrym poziomie meczu, nie uległ już zmianie. Z rąk gen. Jerzego Ziętka (członka Rady Państwa) okazały Puchar odebrał kapitan Zagłębia Władysław Szaryński, a na piersiach zawodników zawisły okolicznościowe medale.
Trener Józef Gałeczka tak ocenił ten mecz: - Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Zawodnicy zrealizowali założenia taktyczne, co przyczyniło się do osiągnięcia naszego celu. Nikt mnie nie zawiódł, wszyscy zagrali, tak jak liczyłem.

Finał obserwowali też wysłannicy PAOK Saloniki (było już po losowaniu I rundy PZP i wiadomo już było na kogo trafi zdobywca Pucharu Polski). Goście z Grecji oglądali w akcji przyszłego rywala, wcześniej obejrzeli obiekty Zagłębia i Polonii oraz zarezerwowali hotel na czas swojej wizyty w Polsce. Notatki robił II trener, a wiceprezes greckiego klubu stwierdził:
- Zagłębie pokazało klasę i trzeba się z nim poważnie liczyć. Szczególnie podobała mi się druga linia. Myślę, że trener rozszyfrował wszystkich zawodników i nie dał się zwieść słabszej niż zwykle postawie Mazura. W tym meczu nie błyszczał, ale my będziemy na niego szczególnie uważać.

GKS Zagłębie tuż po finale i dekoracji. Stoją od lewej: Zdzisław Kostrzewa, Włodzimierz Mazur, Jerzy Dworczyk, Wojciech Rudy, Eugeniusz Wiencierz, Jan Leszczyński, Zbigniew Seweryn. W dolnym rzędzie: Zdzisław Napieracz, Tadeusz Narbutowicz, Władysław Szaryński, Jerzy Zarychta, Zbigniew Sączek.


Opracowano na podstawie książki Jacka Skuty: "Zagłębie Sosnowiec. Historia Piłki Nożnej."