HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności #kibice #pierwsza drużyna

 14.09.2019

Radomiak wygrał wbrew historii

Nie udała się Zagłębiu wyprawa do Radomia. Sosnowiczanie po raz pierwszy w historii ligowych potyczek przegrali z Radomiakiem, który wskoczył na fotel lidera.

Pierwsza połowa była kompletnie nieudana dla Zagłębia, które nie oddało w tym okresie gry ani jednego strzału na bramkę gospodarzy. - Trzeba sobie powiedzieć, że przespaliśmy pierwszą połowę - stwierdził bez ogródek Rafał Grzelak, który po kontuzji zagrał w podstawowym składzie.

Jak się nie oddaje strzałów to nie zdobywa się goli. Radomianie także nie mogli się pochwalić szczególną liczbą uderzeń na bramkę Matko Perdijicia, ale przynajmniej zdobyli gola. Po rzucie rożnym Mateusz Cichocki głową skierował piłkę do siatki, powodując euforię na trybunach. - Wyszliśmy na boisko jak po swoje i wygraliśmy zasłużenie stwierdził później Cichocki, który przyznał, że czuł dreszczyk emocji przed spotkaniem ze swoim byłym klubem. - W tej sytuacji tym bardziej cieszę się ze zwycięstwa dodaje popularny "Cichy".

W przerwie meczu trener Radosław Mroczkowski dokonał dwóch zmian, na boisku w miejsce Patryka Małeckiego i Jakuba Siniora pojawili się Patryk Mularczyk i Stanislav Bilenkyi. Gra Zagłębia nieco się poprawiła, w ataku więcej było kreacji, pojawiły się sytuacje golowe. Zamiast wyrównania mieliśmy jednak drugą bramkę dla Radomiaka autorstwa Mateusza Michalskiego. Z bliska uderzył on bez namysłu piłkę dośrodkowaną przez Mateusza Lewandowskiego i mieliśmy dwubramkowe prowadzenie gospodarzy.

Nadzieje w serce sosnowiczan wlał dwie minuty później Fabian Piasecki, który głową zaskoczył bramkarza gości, po dośrodkowaniu Grzelaka. W pierwszej chwili wydawało się, że autorem gola był  Tomasz Nawotka, który próbował załatwić sprawę wślizgiem. Nawotka nie dotknął jednak piłki i trafienie ostatecznie zostało zaliczone na konto Piaseckiego.
Zagłębiacy starali się wypracować sytuacje bramkowe, jednak z każdą minutą było coraz gorzej.

Radomianie potrafili się długo utrzymywać przy piłce, a w sprzyjających sytuacjach zagrozić Perdijiciowi. Tak było chociażby w doliczonym czasie gry, gdy Maciej Górski uderzył niebezpiecznie z prawej strony i gdyby nie chorwacki bramkarz Zagłębia, gospodarze cieszyliby się z trzeciej bramki. Ostatecznie radomianie mogli unieść ręce do góry po końcowym gwizdku Pawła Pskita, fetując 3 punkty i fotel lidera.

Radomiak Radom - Zagłębie Sosnowiec 2:1 (1:0)

1:0 Cichocki, 28 min, 2:0 Michalski, 62 min (asysta Lewandowski), 2:1 Piasecki, 64 min (asysta Grzelak).

RADOMIAK: Kochalski - Jakubik, Grudniewski, Cichocki, Abramowicz - Kaput, Michalski (76. Mikita), Makowski, Lewandowski  (81. Banasiak), Leandro (82. Karwot) -  Górski. Trener: Dariusz BANASIK.

ZAGŁĘBIE: Perdijić - Ryndak (79. Szwed), Radkowski. Polczak, Grzelak - Nawotka, Sinior (46. Mularczyk), Hołota, Małecki (46. Bilenkyi) - Pawłowski - Piasecki. Trener: Radosław MROCZKOWSKI.

Sędziował: Paweł Pskit (Łódź). Żółte kartki: Lewandowski, Banasiak - Radkowski, Sinior. Widzów: 4072.