20.07.2014
Trener Smyła: Nie padli po stracie bramki
Nie było to szybkie spotkanie, widać było, że piłkarze obu drużyn dostosowali się do warunków atmosferycznych.
Mirosław Smyła: - Koszmarne warunki, straszny upał, te 120 minut, w tym upale, będzie się ciągnęło za nami, regeneracja nie będzie łatwa, w szczególności, że ostatnie 30 minut graliśmy w dziewięciu. O dziwo grając w osłabieniu zrobiliśmy więcej groźnych sytuacji. Muszę oddać drużynie szacunek, gdyż nie padła po stracie bramki, poniosła się i potrafiła przechylić wynik na swoją stronę i doprowadzić do rzutów karnych. Krzysiek akurat nie trafił, ale nie mam pretensji, nikogo nie będziemy za to wieszać. Mnie najbardziej martwi 90 minut, które rozegraliśmy w regulaminowym czasie gry. Nie wypracowaliśmy za dużo sytuacji bramkowych. Takie mecze ciężko się gra, szkoda, gdyż nasza przygoda z Pucharem Polski była bardzo krótka. Trzeba powiedzieć krótko, przed nami ostatnie dwa tygodnie przygotowań, a przed nami dalsza mozolna praca, by zespół wyglądał zdecydowanie lepiej.
Trzeba uczciwie pochwalić dwóch młodzieżowców, którzy nawet przy grze w dziewięciu robili różnicę. Mowa tutaj o Jakubie Araku i Miłoszu Kozaku, ożywili grę zespołu.
- Ten mecz musiał tak się odbyć, poznajemy wszystkich piłkarzy, wielu daje oczywiste sygnały, że chcą grać w pierwszym zespole. Mnie to bardzo cieszy, Arak i Kozak zrobili dużo zamieszania z przodu. Taka rywalizacja cieszy serce. Ich gra sprawiła, że będziemy mieli duży ból głowy przy zestawianiu składu. Powtórzę jednak, że zbyt mało stworzyliśmy zagrożenia pod bramką rywala i nie można tutaj zwalić na wydolność, czy brak szczęścia. Zabrakło klarownych sytuacji, takich setek, które zamienia się na bramki. Przy rywalu, który dobrze grał, a trzeba tutaj zaznaczyć, że Sokół otarł się o II ligę, gdyż według opinii gospodarzy pechowo przegrał baraż z Nadwiślanem Góra. To jest zespół, który mógł być beniaminkiem II ligi, więc to nie jest przypadkowa drużyna, a ja mogę im pogratulować tego sposobu gry. Dopiero w dogrywce im brakło sił, a tak wybiegali ten mecz, byli groźni z przodu. Zwycięzców nie osądza się, wygrali mecz w rzutach karnych. o sędziowaniu również nie będę się wypowiadał, gdyż z kartkami można byłoby polemizować. Zamykamy krótką przygodę z Pucharem Polski i skupiamy się tylko na meczach mistrzowskich.
Ten mecz chyba będzie dobrym materiałem do analizy, gdyż w lidze wielu rywali może w ten sposób grać, czyli przede wszystkim skupiając się na obronie dostępu do bramki i szukaniu szans w szybkich kontrach?
- Zgadzam się. Musimy bardziej wszechstronnie atakować, to jest najważniejsze, ale także zabezpieczać tyły. Nasze ustawienie z tyłu jest inne, zabezpieczamy kontrataki i działało to skutecznie, straciliśmy bramkę dopiero przy grze w dziewięciu. Do tego momentu zespół ładnie bronił. Niski pressing przeciwnika zmusił nas do konstruowania ataku pozycyjnego. Były momenty ciekawe, jednak było zbyt mało swobodnego przedostawania się w obszar bramki przeciwnika. Nie tylko krótkimi podaniami, musimy być wszechstronni. W meczu z Sokołem najgroźniejsi byliśmy po akacjach na skrzydłach. Do 1 sierpnia (start II ligi) nie zostało nam wiele czasu, jednak mamy sporo do zrobienia.