17.07.2014
Trener Smyła: "Musimy być jeszcze mocniejszą DRUŻYNĄ"
Mirosław Smyła: - Coś w tym jest, mamy przegrać, co mamy przegrać i zapewne odgórnie jest to przypisane. Gdyby limit pecha wyczerpałby się w sparingach, to byłoby dobrze. Dwie bramki po rzutach rożnych, obie bardzo ładne, nie podlega żadnej dyskusji, że dogrania Miłosza Kozaka i Łukasza Tumicza były perfect, bardzo dobre zachowanie strzelców w polu karnym. Odrobiliśmy straty, był remis 2:2, wszystko wyglądało na poukładane. Szukaliśmy kolejnego trafienia, a praktycznie sami sobie strzeliliśmy na 2:3, gdyż popełniliśmy fatalny błąd, a dokładnie zrobił to jeden piłkarz. Trzeba jednak pamiętać o tym, że my również straciliśmy bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Mamy świetny materiał do analizy, by eliminować nasze błędy do minimum. Sytuacje, czyli tzw. "setki", cieszą, gdyż w meczu z GKS-em Tychy nic nie stworzyliśmy, więc jest tendencja wzrostowa, to zawsze napawa optymizmem, w szczególności przed meczem pucharowym. Nie będzie to dla nas kolejny sparing, jedziemy tam po zwycięstwo. Nie możemy jednak zapominać o okresie przygotowawczym, gdyż jesienią gramy do końca listopada, mamy bardzo dużo meczów, więc musimy optymalnie przygotować zespół.
Trener miał nadzieję, że spotkanie z GKS-em będzie już mniej więcej dawało obraz przed sezonem, jednak widać jeszcze, że piłkarze odczuwają, czy może mają w nogach, trudy obozu dochodzeniowego. Oznacza to, że jeszcze zespół nie pokazuje pełni swoich możliwości?
- Do optymalnej formy sportowej jeszcze daleka droga. Myślę, że GKS Katowice też nie grał swojego optimum. Jest to naturalne, wszyscy jesteśmy w okresie budowania optymalnej formy sportowej. Najważniejsze jest to, że jest postęp, było widać większą swobodę, sposób poruszania się na boisku, były momenty, że ładnie i szybko to wyglądało. Kilka sytuacji, które stworzyliśmy, były wypracowane, nie była to konsekwencja kopaniny, tylko gry w piłkę nożną. Pierwszą połowę trudniej będzie ocenić, gdyż na boisku grało kilku młodych chłopaków, od 16, przez 17, do 18 latków. Było sporo młodych ludzi na murawie, ale radzili sobie z mniejszym lub z większym powodzeniem. Druga połowa jest wyznacznikiem budowania siły. Przez pierwszą część drugiej odsłony byliśmy zespołem dominującym. Strzeliliśmy bramkę, mieliśmy sytuacje, jednak później gdzieś dało o sobie znać zmęczenie, co jest naturalne. W końcowej fazie spotkania ponownie nasza lepsza gra i pojawiły się ponownie sytuacje. Chcemy się rozwijać, ja wierzę, że ta grupa ludzi, a w temacie personalnym nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, jest zdolna "nabroić".
Już okrzyknięto tzw. "Trio Śmierci", mam na myśli Ryndak - Mizgała - Wrzesień, czyli trójkę zawodników z niesamowitym potencjałem ofensywnym, będzie miało okazję grać razem w lidze. Czy jednak na którąś z ofensywnych pozycji trafi zdolny młodzieżowiec, których również nie brakuje w kadrze?
- Miłosz Kozak, Hubert Tylec, Filip Kazimierczyk, dołączył również na testy Patryk Lipski, dochodzą do tego bramkarze i zdolna młodzież z akademii, szukamy rozwiązań, które pozwolą nam być wszechstronną drużyną tak, by czasami właśnie wspomniana trójka mogła zagrać. Czasami będziemy ustalać skład pod kątem konkretnego rywala, abyśmy mogli być zawsze groźni. Nigdy nie powiem, że mamy gotowy zespół, gdyż zawsze można iść do przodu i się rozwijać, podnosić umiejętności. Budujmy spokojnie, mam nadzieję, że kibice to rozumieją i obserwują, jak ten zespół rozwija się. Wierze, że nam zaufają, gdyż to nie jest wszystko na co nas stać, mam nadzieję, że będą nas wspierać, byśmy mogli w spokoju budować bardzo silną drużynę Zagłębia.
Nie wiem, czy trener zgodzi się, ale wygląda na to, że najwięcej przed wami pracy w grze obronnej całego zespołu, a przede wszystkim w uniknięciu głupich strat, po których rywale z łatwością wyprowadzają kontry?
- Uczymy się na błędach, w każdej dziedzinie, nie tylko w piłce. W grach kontrolnych jeszcze możemy pozwolić sobie na te błędy, gdyż możemy je przeanalizować i wyciągać wnioski przed ligą. W meczu z rywalem z Katowic odpowiedzialność zespołu w grze z tyłu była dużo większa. Pod bramką musi być 100 procent dokładności podania, by piłkarze nie podejmowali decyzji o dryblingu, ani by nie było podań poprzecznych. W meczu z GKS-em Katowice w 90 procentach zostało to zrealizowane. Jest duża poprawa w tym elemencie, rośnie ilość podań dokładnych, jestem przekonany, że z tyłu będziemy grali bezpiecznie na 100 procent. Najłatwiej bramkę strzelić jest z kontry, gdy zespół w ofensywie jest ustawiony szeroko, daleko od siebie, wtedy łatwo jest wyprowadzić akcje. Jesteśmy przekonani, że potencjał ludzki w drużynie jest większy niż w minionym sezonie. Musimy być jeszcze mocniejszą DRUŻYNĄ na boisku i do tego zmierzamy.
Pod tym względem Wisła Kraków dała nam dobrą lekcję, gdyż rywale przez 60 minut, gdy grali podstawowym składem, nie wybrali złego, niebezpiecznego zagrania, wszystko grali dokładnie i w wolny sektor.
- Dążymy do ideału, czyli pewnej gry przez 90 minut, gdyż to jest ideał. Ktoś powie, czy dobrze, że graliśmy w okresie przygotowawczym, na tak dużym zmęczeniu zespołu, z drużyną z T-mobile Ekstraklasy, która jest na kilka dni przed startem ligi, czyli w okresie startowym, a chwilę później z mocną drużyną z I ligi? Ja odpowiem tak, ze strony mentalnej może spowodować to pewną niepewność, jednak umówmy się, ufamy sobie nawzajem, budujemy drużynę, dlatego z punktu widzenia szkoleniowego, to były dwa bardzo dobre spotkania. Z nich mogliśmy wyciągnąć wniosku, które widać było w meczu z GKS Katowice. Przede wszystkim widać było to w dokładniejszych podaniach, tworzeniu przewagi w bocznych sektorach boiska, lepsze dośrodkowania, a także większa liczba zawodników w polu karnym rywala przy akcjach ofensywnych. To są nasze cele i zadania, nad którymi pracujemy. Ktoś może zarzucić nam wyniki meczów kontrolnych, jednak powtórzę, z punktu widzenia szkoleniowego, te mecze są bardzo przydatne, aby zespół się rozwijał. Mamy wiedzę i narzędzia do tego, by odpowiednio przygotować treningi, zajęcia, celem poprawienia gry.