22.04.2019
Kilka bramek w lany poniedziałek
Akcja i gol - palce lizać!
Liczyliśmy, że bardziej poukładana, pozbawiona prostych błędów i zwykłych gaf będzie gra defensywna podopiecznych Valdasa Ivanauskasa. Początek nie potwierdzał jednak tych nadziei, albowiem już w 4. minucie Juan Camara łatwo podał do Petteriego Forsella, a ten odwrócił się w stronę naszej bramki i mocnym uderzeniem posłał piłkę do celu. Po drodze odbiła się ona od słupka i wpadła do siatki. Obrońcy Zagłębia nie byli w tej akcji bez winy.
Po szybkiej stracie bramki, sosnowiczanie szybko doprowadzili do remisu. Po pięknej wrzutce z lewej strony Żarko Udoviczicia, Vamara Sanogo znalazł się we właściwym miejscu i pięknym strzałem głową zaskoczył Sosłana Dżanajewa. Akcja i gol palce lizać! Dodajmy, że francuski napastnik sam sobie sprawił idealny prezent w dniu 24. urodzin.
W pierwszej połowie gra obu drużyn nie porywała, jedni i drudzy dążyli do zdobycia kolejnej bramki, jednak pomysłów na kreowanie gry brakowało. Jakby mało było kłopotów kadrowych, to dodatkowo Zagłębie straciło po pół godzinie gry Giorgosa Mygasa. Grecki obrońca doznał urazu mięśniowego w boiskowej walce i musiał opuścić murawę. Zastąpił go rekonwalescent Giorgi Gabedawa, który najpierw biegał po prawym skrzydle, by szybko przenieść się na lewą stronę. A ta sytuacja wymogła kolejną roszadę, jako że Udoviczić zmuszony był cofnąć się na lewą obronę. Grający wcześniej na tej pozycji Michael Heinloth powędrował w tej sytuacji na prawą stronę defensywy.
Tak masowa zmiana pozycji nie pozostała bez echa, już w doliczonym czasie pierwszej połowy oglądaliśmy kompletny chaos w naszym polu karnym, a najbardziej zagubionym obrońcą był Tóth, który tak niefortunnie skiksował, że wystawił piłkę na strzał Forsellowi. Fin, oczywiście, skorzystał z tego nieoczekiwanego prezentu i strzałem z bliskiej odległości zaskoczył Lukáša Hroššo. Najbardziej zaskoczony rozwojem sytuacji był wspomniany już Tóth, który padł na murawę, jak rażony piorunem, zdając sobie sprawę z wagi swojej pomyłki. Wiadomo, pomyłki kosztują i to drogo.
Zagrali Vabank...
W przerwie w szatni Zagłębia były męskie rozmowy i zmiana taktyki. Udoviczić przesunął się bardziej do przodu, wracając na swoje ulubione lewe skrzydło, a w tyłach graliśmy trójką stoperów. Czyli poszliśmy Vabank, nie mając nic do stracenia. Wariant ofensywny mógł dać efekty w 55. minucie, gdy po faulu na Gabedawie mieliśmy rzut wolny. Chytre uderzenie Mateusza Możdżenia Dżanajew zdołał sparować. Chwilę później mieliśmy dobrze nam znane kontrowersje. Po centrze z prawej strony Henrika Ojamy, piłka trafiła w plecy Tótha. Paweł Raczkowski wskazał na "wapno", ale za chwilę dostał sygnał z wozu VAR, że powinien osobiście obejrzeć powtórkę tej sytuacji. Po analizie arbiter anulował jedenastkę, dając naszej drużynie nadzieję na odwrócenie losów spotkania.
Ambitna gra sosnowiczan przyniosła im ostatecznie remis, dzięki zimnej krwi Sanogo, który w 71. minucie pewnie wykorzystał rzut karny. Tym razem nie było żadnych wątpliwości, faul Kornela Osyry na Tomaszu Nawotce był ewidentny. Zagłębie do końca dążyło do zgarnięcia pełnej puli, jednak pod bramką Dżanajewa brakowało nie tylko precyzji, ale i szczęścia.
- Nasi kibice jednego mogą być pewni, w meczu z Wisłą Kraków zostawimy serce na Ludowym - powiedział nam po meczu Tomasz Nawotka.
Miedź Legnica - Zagłębie Sosnowiec 2:2 (2:1)
Bramki: 1:0 Petteri Forsell (4. asysta - Juan Cámara) 1:1 Vamara Sanogo (11. asysta - Żarko Udoviczić), 2:1 Petteri Forsell (45.), 2:2 Vamara Sanogo (71. k.)
Miedź: Dżanajew - Miljkojević (86. Bartczak), Osyra, Monteiro, Pikk (88. Żyro) - Augustyniak - Ojamaa, Fernandez, Santana, Cámara (75. Piasecki) - Forsell.
Zagłębie: Hroššo - Mygas (31. Gabedawa), Cichocki, Tóth (75. Polczak), Heinloth - Greššák (62. T. Nowak), Możdżeń - Nawotka, Pawłowski, Udoviczić - Sanogo.
Sędziował: Paweł Raczkowski.