HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności #wywiad #kibice

 16.04.2019

Martin Pribula: Nie poddamy się do samego końca

Podczas meczu z Wisłą Płock na ławce rezerwowych mogliśmy zobaczyć wracającego po kontuzji Martina Pribulę. Po długiej rehabilitacji skrzydłowy Zagłębia powiedział nam, że czuje się dobrze.

Martin jak Twoja zdrowie? Wróciłeś po długiej nieobecności spowodowanej kontuzją.

Martin Pribula: Do treningów z drużyną wróciłem niecały miesiąc temu. Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Miałem już okazję zagrać w rezerwach. Po meczu czułem się naprawdę dobrze. Myślę, że świadczy to przede wszystkim o tym, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, a ja jestem już w 100% gotowy na powrót do gry.

Rozmawiałeś już z trenerem o Twoim powrocie na boisko?

Martin Pribula: Szczerze mówiąc nie rozmawiałem jeszcze ze sztabem na ten temat. Na treningach daję z siebie wszystko. Krótko mówiąc robię swoje, a czas pokaże czy trener da mi szansę jeszcze w tym sezonie i pozwoli zagrać. Pierwszy krok w tym kierunku został już zrobiony. Byłem w osiemnastce na meczu z Wisłą Płock. Także jestem dobrej myśli. 

Fizycznie czujesz się dobrze, natomiast odczuwasz jeszcze dyskomfort psychiczny? Obawiasz się kontaktu z przeciwnikiem?

Martin Pribula: Rzeczywiście odczuwam lekki dyskomfort w głowie, natomiast z dnia na dzień jest coraz lepiej. Na pewno nie czuję się jeszcze na boisku tak, jak czułem się przed kontuzją. Taki największy niepokój pojawił się przed meczem w rezerwach, z AKS-em Niwka. Jednak po spotkaniu czułem się naprawdę dobrze.

Tematem, który cały czas pojawia się w całym klubie jest oczywiście nasze utrzymanie w ekstraklasie. Jak Ty się na to zapatrujesz?

Martin Pribula: Czasami bardzo ciężko oglądało mi się mecze z poziomu trybun. Jak patrzę na drużynę, na kolegów z szatni, którzy naprawdę grają dobrze, a na koniec spotkania okazuje się, że to jednak nie do końca od tego zależy zwycięstwo, denerwuje się. To chyba normalne, bo nam wszystkim zależy przede wszystkim na tym, aby utrzymać się w ekstraklasie. Nie chcę oczywiście nikogo oceniać, walczymy do końca, mam nadzieję, że nam się to wszystko zwróci i osiągniemy ten sukces, w który wszyscy wierzymy. Jesteśmy drużyną, motywujemy się wzajemnie i nie poddamy się do samego końca.