1.04.2019
Streszczenie 27. kolejki Lotto Ekstraklasy
Na całe szczęście nudnego spotkania nie zaprezentowało nasze Zagłębie. Sosnowiczanie bardzo dobrze zaprezentowali się w Legnicy i zasłużenie zgarnęli pierwszy komplet punktów w wyjazdowym meczu. Piłkarze prowadzeni przez Valdasa Ivanauskasa w większości dominowali i dyktowali warunki, lecz w drugiej połowie po golu na 2:0 trzeba było się cofnąć na własną połowę i bronić skutecznie dostępu do bramki.
Wisła Płock - Zagłębie Lubin 0:1
To był mecz do jednego błędu. Gdyby bramkarz gospodarzy był w lepszej dyspozycji spotkanie mogło zakończyć się bezbramkowym remisem. Sytuacji było jak na lekarstwo, a o zwycięstwie lubińskiego Zagłębia zadecydował właśnie błąd przy wyjściu Niemieckiego golkipera. Thomas Dähne wyszedł niepewnie na 5 metr, lecz nie odbił futbolówki przed siebie, a ta spadła na dalszym słupku pod nogi Dominika Bohara. Skrzydłowy dograł jeszcze do lepiej ustawionego w świetlnej bramki Filipa Starzyńskiego, a ten takich okazji nie marnuje.
Górnik Zabrze - Cracovia Kraków 0:1
Cracovia zapewniła sobie zwycięstwo już w pierwszych dwudziestu minutach. Kiedy goście rozegrali akcję z prawej flanki. Piłka została przekazana na środek do Janusza Gola, a kapitan dośrodkował na głowę Filipa Piszczka. Napastnik strącił piłkę głową, kiedy starał oddać się strzał, a wyszło z tego niezłe podanie do Airama Cabrery. Hiszpan był czujny do końca i takim kąśliwym uderzeniem po koźle pokonał Martina Chudego. Arbiter Wojciech Myć musiał się upewnić, że trafienie zostało zdobyte prawidłowo, ale po szybkiej powtórce uznał gola dla podopiecznych Michała Probierza. Górnik miał świetną szansę do odpowiedzi i do wyrównania również mógł doprowadzić Hiszpan - Igor Angulo. Snajper wyszedł w sytuacji sam na sam z bramkarzem i obił jedynie słupek! W dalszych fragmentach meczu zabrzanie starali się wymusić dwie jedenastki, gdzie arbiter dwukrotnie popełnił błąd, lecz po wideo weryfikacji przyznał się do źle ocenionych sytuacji i dwa razy przyznawał piłkę dla Cracovii.
Lechia Gdańsk - Piast Gliwice 2:0
Lider powiększył sobie przewagę nad drugą Legią i przybliżył się do upragnionego celu zdobycia mistrzostwa. Dwa trafienia dla gospodarzy zapewniła dwójka obrońców, którzy królowali po stałych fragmentach gry. Pierwszy gol był autorstwa Błażeja Augustyna. Stoper wracając już po rzucie rożnym napotkał piłkę wybitą przed pole i atomowym strzałem z woleja jak rasowy napastnik dał radość na stadionie w Gdańsku. Po pół godziny gry świetnie rzut wolny rozwiązał Filip Mladenović i posłał centrę lewą nogą na wbiegającego Michała Nalepę. Obrońca wykończył wrzutkę głową i zakończył trafienia Lechii.
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 0:2
Arka znajduje się w coraz większych tarapatach i nie wygrywa po raz jedenasty z rzędu! Ta fatalna passa może spowodować, że za niedługo zostaną tylko wspomnienia po trenerze Smółce, chociaż do tej pory daży się dużym zaufaniem zarządu. Śląsk wcale nie był zespołem jednoznacznie lepszym, lecz miał w więcej argumentów z przodu i zachował skuteczność, co jest w ostatnich miesiącach bolączką Arki. Gole dla gości zdobywał Igor Tarasovs i Jakub Łabojko.
Korona Kielce - Lech Poznań 0:0
Mecz w Kielcach po prostu się odbył. Po żadnej stronie nie działo się zupełnie nic godnego odnotowania. Jak się okazało to był ostatni pojedynek dla Adama Nawałki. Były selekcjoner w nieoczekiwany sposób traci pracę w Poznaniu. Lech pod jego wodzą wyglądał po prostu słabo i po wysokiej porażce u siebie z Górnikiem Zabrze i bezbarwnym starciu w Kielcach zarząd zdecydował się na szybkie rozstanie. Jego miejsce zajął już Dariusz Żuraw.
Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 0:0
Słabe widowisko oglądali kibice w Szczecinie. Żadna ze stron nie potrafiła skierować piłki do siatki. Więcej z gry mieli gospodarze, lecz zabrakło skuteczności po bramką Mariana Kelemena. Bliżej końcowego gwizdka z dystansu na strzał zdecydował się Michał Żyro. Pomocnik zszedł na lewą nogę i z trudem musiał odbić piłkę już Grzegorz Sandomierski, który zmienił w 79. minucie Mariana Kelemena.
Wisła Kraków - Legia Warszawa 4:0
To był koncert Białej Gwiazdy. Wisła przed własną publicznością rozniosła Mistrza Polski 4:0 i nie pozostawiła im złudzeń na korzystny wynik. Oby nasz najbliższy rywal wystrzelał się właśnie z Legią i w środku tygodnia nie był już tak skuteczny na Stadionie Ludowym. Wisłę na dwubramkowe prowadzenie wyprowadziła dwójka doświadczonych graczy. Najpierw z bliska mocnym strzałem swoją dobrą dyspozycję zgłosił Sławomir Peszko. Później rzut karny na gola zamienił Jakub Błaszczykowski. Dzieło w drugiej połowie wykończył strzałem z wolnego Rafał Pietrzak, a Legię pogrążył Marko Kolar, który dostał fantastyczne podanie od Macieja Sadloka z głębi środka pola.