HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności #pierwsza drużyna #Lotto Ekstraklasa

 18.03.2019

Streszczenie 26. kolejki Lotto Ekstraklasy

26. kolejka finiszowała już w niedzielę ze względu na przygotowania reprezentacji do meczów eliminacyjnych z Austrią i Łotwą. Po raz kolejny sypnęło niespodziankami, by wspomnieć chociażby porażki Lecha z Górnikiem czy też Jagiellonii z Koroną.

Sosnowiczanie też byli bliscy sprawienia niespodzianki, jaką byłaby wygrana z liderem z Gdańska, jednak Lechia utrzymała do końca bardzo szybko uzyskane prowadzenie. Zagłębie wypracowało sobie mnóstwo dogodnych okazji, piłka dwukrotnie lądowała na poprzeczce (rywale też mieli swoje sytuacje), jednak piłka nie chciała wpaść do bramki.  - Zagłębie przebiegło 122 kilometry, my około 117, co i tak jest dobrym wynikiem. To tylko świadczy o tym, że Zagłębie wzniosło się na wyżyny, jeśli chodzi o cechy motoryczne -  komplementował sosnowiczan Piotr Stokowiec, trener lidera.

Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 1:3
Kryzys Jagi trwa w najlepsze. W tygodniu ekipa Ireneusza Mamrota wygrała wprawdzie pucharowe starcie z Odrą w Opolu, ale niczym nie zachwyciła. W pojedynku z kielczanami wróciły stare błędy i plotki o ewentualnej dymisji szkoleniowca Jagi. Zobaczymy, czym to się skończy.

Lech Poznań - Górnik Zabrze 0:3
Kolejorz w tym roku nie może wrócić na właściwe tory. Po porażce 0:4 w Gliwicach i przegranej w Legnicy, mamy do czynienia z kolejną kompromitacją. Górnik ma w swoim składzie Igora Angulo, lidera klasyfikacji strzelców, a to już jest gwarancja bramek. Tym razem Bask dwukrotnie posłał piłkę do siatki, a raz uczynił to Serb ze słowackim paszportem Boris Sekulić. Po meczu kibice wygwizdali Lecha, cierpkie słowa skierowane także w kierunku Adama Nawałki. Dla byłego szkoleniowca kadry był to niezwykle prestiżowy mecz, albowiem to właśnie w Górniku wypromował się na selekcjonera. Nic dziwego, że piątkowa porażka z zabrzanami miała dla Nawałki gorzki smak

Legia Warszawa -  Śląsk Wrocław 1:0
Mistrzowie Polski nie prezentują wysokiej formy, a mimo to zgarniają punkty. Legia chciała się koniecznie zrehabilitować po wpadce pucharowej w Częstochowie z Rakowem, co jej się częściowo udało. Straciła jednak Portugalczyka Cafu, który ujrzał kolejną czerwoną kartkę za oplucie Arkadiusza Piecha. - Rozmawiałem z Cafu. Tłumaczył, że stał obok Piecha, mówił do niego szybko po portugalsku, a ślina wydostała się z jego ust. Widziałem sytuację na powtórkach. Oplucie rywala nie było jego zamierzeniem. Moim zdaniem nie zrobił niczego, co powinno skutkować czerwoną kartką -  bronił swojego rodaka trener Sa Pinto.


Piast Gliwice -  Miedź Legnica 2:1
Gliwiczanie w tym roku nie tracą punktów na swoim boisku i konsekwentnie walczą o europejskie puchary. Miedź, która gra o zupełnie inne cele nie bya jednak tłem dla Piastunek i pokusiła się o kontaktowego gola autorstwa Petteriego Forsella. Na więcej legniczan nie było już stać.

Wisła Kraków - Cracovia 3:2
Święta wojna w Krakowie przyciągnęła na stadion przy ulicy Reymonta blisko 30 tysięcy kibiców. Atmosfera była niezwykle gorąca, a cichym bohaterem został Jakub Błaszczykowski. Kuba zdobył gola na 3:0 potwierdzając opinię lidera Białej Gwiazdy. Przy okazji odpowiedział swoim oponentom, którzy nie widzą już dla niego miejsca w kadrze, że Jerzy Brzęczek, prywatnie jego wujek, nie kieruje się kumoterstwem, rozdając nominacje na mecze z Austrią i Łotwą. Coraz lepiej spisuje się Krzysztof Drzazga, który dołożył kolejnego gola. Może to on w przyszłości trafi do reprezentacji, zastępując Kubę.
W samej końcówce trafienia Filipa Piszczka i Airama Cabrery uratowały częściowo honor Pasów.

Wisła Płock - Pogoń Szczecin 0:2
Płocczanie mieli w tej kolejce najniższą frekwencję na trybunach, co nie dziwi, gdy ogląda się Wisłę w meczach na swoim boisku. O ile Wisła na wyjazdach gra bardzo dobrze i ostatnio była bliska wywiezienia 3 punktów z Gdańska, to już u siebie zawodzi kompletnie. Pogoń dominowała przez 90 minut, mając lepiej zorganizowaną grę w linii środkowej. Po wpadce 0:3 z Lubinem, Pogoń w pełni się zrehabilitowała.

Zagłębie Lubin -  Arka Gdynia 0:0
To był mecz z gatunku tych do zapomnienia Napisać, że na boisku niewiele się działo - zwłaszcza w pierwszej części meczu - to jakby nic nie napisać. Spotkanie toczyło się w sparingowym tempie, a groźnych okazji było jak na lekarstwo. Wyróżniał się jedynie Filip Starzyński.
Dla obu drużyn wynik 0:0 to porażka, albowiem jedni i drudzy potrzebują punktów. Chyba bardziej gdynianie, którzy po 5 porażkach z rzędu wreszcie zdobyli punkt.