16.03.2019
Skazani na pecha
Na rozstrzygnięcie trzeba było czekać do samego końca, każdy na trybunach oglądał mecz w ogromnym napięciu. Połowa stadionu stała i czekała na jeden cios ze strony sosnowiczan.
Zagłębie cały mecz grało otwartą piłkę i w żadnym elemencie nie odstawało od lidera rozgrywek - Lechii Gdańsk. Na rozpracowanie obrony Lechii zabrakło przede wszystkim skuteczności, ponieważ okazji w polu karnym Dušana Kuciaka było multum.
Nasz zespół nie ustrzegł się błędu w początkowym fragmencie i sam sobie zgotował piekło. Jak zdawało się arbitrowi tego pojedynku Mateusz Cichocki przekroczył przepisy przy próbie oddania strzału przez Flávio Paixão. Portugalczyk wywalczył rzut wolny w bardzo niebezpiecznym miejscu.
Do piłki podszedł Lukáš Haraslin i wydawać się mogło, że to właśnie on skieruje futbolówkę w kierunku bramki swojego rodaka. Goście zaskoczyli wszystkich, ponieważ ze stojącej piłki uderzył Daniel Łukasik i trafił centralnie przy samym spojeniu słupka z poprzeczką. Hroššo mógł jedynie wyciągnąć piłkę z siatki, chociaż wcześniej próbował rozpaczliwej interwencji. Dopiero na powtórkach widać jak wcześniej piłka otarła się od stojącego w murze Patrika Mráza i jeszcze utrudniła zadanie bramkarzowi.
Dawno w Sosnowcu nie mieliśmy tylu emocji! Gdyby o wyniku końcowym decydowały poprzeczki padłby rezultat remisowy 2:2. Najpierw Mateusz Możdżeń ustawił piłkę z boku boiska i dośrodkował bardzo mocno na dalszy słupek. Tam najwyżej w powietrzu znalazł się Piotr Polczak, lecz nie potrafił skierować piłki do dołu.
W drugiej połowie to Lechia rozpoczęła z wysokiego C". Dośrodkowanie z narożnika spadło na środek pola karnego, gdzie zjawił się Jakub Arak, dobrze znany na Stadionie Ludowym. Nasz były snajper wyskoczył w powietrze i strzelił w to samo miejsce, gdzie wcześniej Piotr Polczak!
Emocje sięgały zenitu w samej końcówce, kiedy Artur Sobiech wyszedł na czystą pozycję do strzału i został obsłużony dokładnym podaniem. Napastnik przełamał swoją niemoc strzelecką i precyzyjnie umieścił futbolówkę przy samym słupku. Jeżeli po takim spotkaniu istnieje coś takiego jak szczęście w nieszczęściu, to ta sytuacja najlepiej to opisuje. Sędzia nie wznowił gry od środka, ponieważ na wozie VAR sędzia dojrzał pozycję spaloną napastnika.
Sosnowiczanie do ostatniego tchu walczyli o odwrócenie nieprzychylnego losu, lecz przewaga w tym dniu była po stronie Lechii. Kiedy okazję zmarnował już Żarko Udoviczić w 90. minucie większość kibiców schowała twarz w dłoniach. Wyższość gości polegała tylko - a może i aż - na zdobyciu jednej, decydującej bramki...
Zagłębie Sosnowiec - Lechia Gdańsk 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Daniel Łukasik (8.)
Zagłębie: Hroššo - Mygas, Cichocki (83. O. Nowak), Polczak, Mráz - Milewski (69. Gabedawa), Greššák - Iwaniszwili (64. Nawotka), Możdżeń, Udoviczić - Pawłowski.
Lechia: Kuciak - Fila, Nalepa, Augustyn, Makowski - Kubicki, Łukasik - Michalak (79. Nunes), Paixão, Haraslin (74. Mak) - Arak (59. Sobiech).
żółte kartki: Polczak, Greššák - Nunes.
sędziował: Paweł Raczkowski.