14.03.2019
Valdas Ivanauskas: Nie zamierzamy odpuścić
Oprócz szkoleniowca Zagłębia na przedmeczowej konferencji z dziennikarzami spotkali się ponadto: Michal Farkaš, asystent trenera, Robert Tomczyk, dyrektor sportowy i Mateusz Możdżeń. Poniżej fragmenty czwartkowej konferencji.
W stosunku do meczów rozegranych na Stadionie Ludowym, znacznie gorzej wygląda to na wyjazdach, gdzie sosnowiczanie nie wygrali od początku sezonu. Do tej sytuacji odniósł się dyrektor Tomczyk.
- Po meczu w Krakowie uzbierało się tego trochę za dużo. Do tej pory nie wypowiadaliśmy tak na forum, jak ma to miejsce teraz, lecz ciężko nam przechodzić obok tych sytuacji obojętnie. Każdy z nas robi wszystko, żeby Zagłębie pozostało w Lotto Ekstraklasie, dokonaliśmy wzmocnień w zimowym okienku i teraz zaczyna to przynosić efekty. Wyglądamy lepiej na boisku i dobrze to wygląda taktycznie. Jeżeli bylibyśmy traktowani równo, to z Zabrza czy z Krakowa wywieźlibyśmy po jednym punkcie, a w tej trudnej dla nas chwili każdy punkt jest na wagę złota - zaznaczył dyrektor Tomczyk.
Na spotkania wyjazdowe trochę inaczej zerka solenizant, Mateusz Możdżeń, który obchodzi dzisiaj swoje 28. urodziny. - Do mnie jeszcze ta niemoc wyjazdowa tak nie trafiła. Być może powodem tego jest fakt, że jestem w Sosnowcu dopiero dwa miesiące. Niestety, nie posiadam na to żadnej recepty. Wiem, że każdy z nas zostawia bardzo wiele dla tego klubu i zrobimy wszystko, aby Zagłębie się utrzymało. Na pewno nie możemy całej winy szukać wokół. Pamiętajmy, że nikt nam nie zabroni strzelić więcej bramek niż przeciwnik - zauważa trafnie pomocnik Zagłębia.
- Zacznę może od poprzedniego meczu w Krakowie, gdzie tak naprawdę zostawiliśmy tam dwa punkty. Patrząc na moich zawodników, widzę że to jeszcze bardziej ich wzmocniło. Remis byłby zdecydowanie bardziej zasłużonym wynikiem - wspomina trener Ivanauskas i dodaje. - Czeka nas teraz bardzo ciężki pojedynek, ponieważ Lechia ma swoją markę i jakość. Mimo wszystko nie zamierzamy odpuścić. Będziemy walczyć o trzy punkty - zaznacza szkoleniowiec.
Trenerowi nie daje spokoju wideoweryfikacja, chociażby ta z Krakowa. Jeden z dziennikarzy zauważył, że jak Litwin pojawiał się w klubie, to mówił w samych superlatywach i uważał system jako pomocny. - Decyzje jakie są podejmowane przy pomocy VAR są po prostu fatalne. W ostatnim spotkaniu arbitrzy w wozie informowali sędziego, że rzutu karnego nie ma. Ten uparł się na swoją decyzję i wskazał na jedenasty metr. Kibice chcą i oczekują walki o piłkę, tak jak chociażby wczoraj w Lidze Mistrzów. Mam oczywiście jeszcze w głowie ten "faul" Georgiosa Mygasa z Zabrza - przypomina Ivanauskas.