5.03.2019
Streszczenie 24. kolejki Lotto Ekstraklasy
Sosnowiczanie sprawili wielkie zaskoczenie na Stadionie Ludowym i pokonali ze sporą przewagą Koronę Kielce. Fantastyczne zawody rozgrywał Żarko Udoviczić, który przyczynił się mocno do zwycięstwa. Serb brał udział przy trzech pierwszych bramkach dla Zagłębia, podając do Olafa Nowaka i Georgiosa Mygasa, a sam wyprowadził sosnowiczan na prowadzenie. Rezultat ustalił Patrik Mráz w samej końcówce spotkania i po końcowym gwizdku cieszyliśmy się z triumfu 4:1.
Piast Gliwice - Śląsk Wrocław 2:0
Ponownie kolejkę inauguruję Piast Gliwice, którym wychodzi to na dobre. Znów podopieczni trenera Waldemara Fornalika zaprezentowali wysoką formę przed własną publicznością. Gospodarze każdy swój atak napędzali przez Joela Valencię, a ten piłkarz już niejednokrotnie pokazał w Lotto Ekstraklasie na co go stać. Przy pierwszej bramce już w początkowych minutach spotkania wygrał walkę o pozycję z Wojciechem Gollą i podał płasko w pole karne. Tam ustawiony tyłem Piotr Parzyszek zdołał oddać strzał, zakończony golem. W drugiej połowie napastnik odwdzięczył się tym samym i zgrał futbolówkę głową do wybiegającego Valencii. Pomocnik Piasta z wielkim spokojem uderzył obok interweniującego bramkarza i miejscowi mogli cieszyć się z kolejnego zwycięstwa w sezonie. Czołowa ósemka w Gliwicach to już niemal pewne.
Legia Warszawa - Miedź Legnica 2:0
Stolica wróciła na odpowiednie tory. Przez cały mecz przy Łazienkowskiej było gorąco i to nie tylko na boisku. Kibice stołecznego klubu dotrzymali kroku zawodnikom i zaprezentowali efektowną oprawę. Miedź Legnica w tym spotkaniu była zupełnie bezradna i porażka 0:2 nikogo nie może dziwić. Legia była wyraźnie lepsza i podkreśliła to dwoma trafieniami Carlitosa i Iuriego Medeirosa. Wielką stratą dla aktualnego Mistrza Polski może okazać się kontuzja Sebastiana Szymańskiego. Młody pomocnik, który jest także młodzieżowym reprezentantem Polski podczas upadku został nadepnięty na kolano przez Buzo Musę. Pierwsze prognozy wskazują na uszkodzone więzadła w kolanie.
Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze 2:2
Ciężko określić czy zabrzanie zasłużyli po raz kolejny na jakąkolwiek zdobycz punktową. Prawda jest taka, że goście dobrze weszli w mecz i po koronkowej akcji Szymon Żurkowski mocno uderzył lewą nogą, nie do obrony. Bramka młodego pomocnika wpadła po 25 minutach gry, gdzie na tablicy świetlnej było już prowadzenie 1:0 dla Jagielloni. Dwie minuty do tyłu Guilherme bez większych kłopotów wykorzystał rzut karny. Drużyna Ireneusza Mamrota objęła prowadzenie po dwóch strzałach Arvydasa Novikovasa. Pierwszy z nich został zblokowany, jednak kiedy przytrafiła się druga szansa, skrzydłowy nie był w stanie jej zmarnować. Mocno, po ziemi i Jaga wyszła po raz drugi na prowadzenie. Górnik do samego końca walczył o to, aby podróż powrotna nie dłużyła się w nieskończoność po przegranym meczu. Mateusz Matras wrzucił ze środka pola na Igora Angulo, Hiszpan wybiegł przed obrońcę i zdobył głową bardzo ładną, a jednocześnie kontrowersyjną bramkę. Na szczęście nie nam oceniać czy spalony był czy nie
Wisła Płock - Cracovia Kraków 3:2
Ależ to był mecz! Wisła była z góry skazywana na pożarcie przez drużynę, która nie przegrała ostatnich siedmiu spotkań, co więcej. Wszystkie z nich wygrała! Tak dobrze grającej Cracovii jeszcze w tym sezonie nie było. Mimo wszystko gospodarze postawili się faworytowi i sprawili małą niespodziankę. W 23. minucie Wisła objęła prowadzenie, po debiutanckim trafieniu Grzegorza Kuświka po powrocie do Lotto Ekstraklasy. W drugiej części mieliśmy już prawdziwy festiwal, który zapoczątkował Ariel Borysiuk! Zawodnik był oddalony od bramki o jakieś 30 metrów i trafił prosto w samo okienko bramki! Dla Cracovii piękne trafienie rywala okazało się tylko motywacją do odrabiania strat. Przed godziną gry z boiska wyleciał Adam Dźwigała, a Airam Cabrera nie bez problemów, ale umieścił piłkę w bramce, wykonując rzut karny. Kolejne trafienie to cierpliwa akcja na boku boiska i dośrodkowanie na Filipa Piszczka. Jak przystało na napastnika, podniósł głowę i technicznym strzałem z powietrza dał remis krakowianom. Wydawać się mogło, że Wisła już z tego się nie podniesie. Szczególnie, kiedy do szatni przedwcześnie musiał udać się Cezary Stefańczyk za dość żwawe protesty z arbitrem. To jednak nie był koniec emocji. W doliczonym czasie sędzia wskazał na wapno i Dominik Furman uradował całą publiczność na stadionie w Płocku.
Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 2:3
W Płocku zakończyło się na jednym fenomenalnym trafieniu. W Krakowie przebili to trzykrotnie! Strzelanie z wysokiego C rozpoczął Radosław Majewski i to on dał prowadzenie Pogoni. Goście napędzali ciągle swoje ataki i byli skuteczni do bólu. Licznik Pogoni zatrzymał się na na trzech trafieniach, po golu Kamila Drygasa z rzutu karnego i Ikera Guarrotxeny. Nowe nadzieje w sercach kibiców Białej Gwiazdy wlał Vullnet Basha. Defensywny pomocnik zaprezentował swoje umiejętności strzeleckie i dwukrotnie nie dał szans byłemu koledze z Wisły - Łukaszowi Załusce.
Lech Poznań - Arka Gdynia 1:0
Spotkały się drużyny, które od początku rundy mocno zawodzą swoich fanów. Lech wprawdzie zwycięstwem z Arką rozpoczął dobrą passę, ponieważ było to ich drugie zwycięstwo z rzędu. Decydujący gol padł jeszcze w pierwszej odsłonie. Gospodarze wyprowadzili akcję na prawej stronie. Rozpoczęło ją dwóch młodych Lechitów. Robert Gumny podał piłkę na dobieg do Kamila Jóźwiaka, a skrzydłowy gospodarzy wygrał rywalizację jeden na jeden i obsłużył Duńczyka. Arka przez resztę meczu nie była w stanie zagrozić Jasminowi Buriciowi i przegrała swój czwarty pojedynek od startu rundy.
Zagłębie Lubin - Lechia Gdańsk 2:1
Nie ma rzeczy niemożliwych w Lotto Ekstraklasie. Lechia mogła sobie wypracować jeszcze większa przewagę nad Jagiellonią, która zgubiła wcześniej punkty z Górnikiem. Tak się nie stało, ponieważ lider uległ nieoczekiwanie w Lubinie 1:2. Strzelanie dla miejscowych rozpoczął Filip Starzyński, ponieważ to on wykonał bardzo pewnie i spokojnie jedenastkę. W odpowiedzi Lechia wykorzystała centrę z lewej flanki, gdzie między obrońców wyskoczył Jarosław Kubicki i z rozpędem wpakował futbolówkę do sieci, a to oznacza, że sam wychowanek Zagłębia Lubin dał prowadzenie Lechii Gdańsk. Zagłębie przechyliło szalę zwycięstwa na swoją korzyść bliżej końca spotkania. Wtedy Bartłomiej Pawłowski posłał niewygodną do wybicia piłkę, a na zamknięciu czyhał Damjan Bohar i to właśnie Słoweniec zapewnił lubinianom komplet oczek.