12.02.2019
Streszczenie 21. kolejki Lotto Ekstraklasy
Miedź Legnica - Jagiellonia Białystok 0:3
Jagiellonia ma patent na beniaminków. Doskonale pamiętamy porażkę na Stadionie Ludowym 1:4, a tym razem białostoczanie zadrwili sobie w starciu inaugurującym z Miedzi Legnica. Gospodarze nie mieli żadnych argumentów w ataku, aby postawić się trzeciej drużynie ligi. W każdym elemencie drużyna prowadzona przez Ireneusza Mamrota była zwyczajnie lepsza. Nawet mimo mniejszego posiadania piłki potrafiła skutecznie przedostać się pod pole karne rywala i skutecznie to wykorzystać. Nie ma prawa dziwić wynik 3:0 po trafieniach Nemanij Mitrovicia, Guilherme i Arvydasa Novikovasa.
Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:2
Na taki mecz Lotto Ekstraklasy każdy wyczekiwał z niecierpliwością. Na takie spotkania jaki miał miejsce w Poznaniu po prostu trzeba chodzić. Bez dwóch zdań takie starcie zasługuje na miano najbardziej efektownego w całej serii gier. Mnóstwo zwrotów akcji, prowadzenie zespołu gospodarzy, zmarnowany rzut karny przez gości, aż wreszcie gol samobójczy w doliczonym czasie! Ten mecz dla Lecha miał być spokojnym wejściem w rundę, a stało się zupełnie odwrotnie. Samobój Nikoli Vujadinovicia zaważył o zwycięstwie przyjezdnych i koszmar środkowego obrońcy Lecha stał się faktem. Jego drużyna przegrała, a trafienie z końcowych minut okazało się ciosem dla całej ekipy Adama Nawałki.
Cracovia Kraków - Piast Gliwice 2:1
Krakowianie doskonale wrócili do gry po tym jak Piast wyszedł na jednobramkowe prowadzenie. Wystarczył kwadrans gry, żeby gospodarze całkowicie odwrócili losy spotkania. Druga bramka wprawiła widzów w zachwyt, kiedy Sergiu Hanca wykończył precyzyjnym strzałem w długi róg koronkową akcję Cracovii. Po tym zwycięstwie gracze prowadzeni przez Michała Probierza mocno zgłosili swoją kandydaturę do gry w górnej ósemce.
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin 2:1
W derbach pomorza rzutem na taśmę wygrali gdańszczanie, którym zwycięstwo nie przyszło tak łatwo. Głównym argumentem ekipy Piotra Stokowca były w tym meczu stałe fragmenty gry, które zostały zamienione na gole. Świetnym uderzeniem z rzutu wolnego Filip Mladenović wyprowadził lidera na prowadzenie, zaś trzy oczka zostały w Gdańsku dzięki ustawieniu Flávio Paixão. Napastnik wyprzedził zamysł bramkarza i wbił futbolówkę głową do bramki. Aktualny lider nie dokonał w przerwie żadnych wzmocnień, ale również nie stracił żadnej ważnej postaci w swojej drużynie.
Arka Gdynia - Korona Kielce 1:2
Arkowcy od samego początku napędzali swoje ataki głównie z bocznych sektorów, gdzie straszył Luka Zarandia. Korona mimo wszystko objęła prowadzenie i jeszcze przed przerwą podwyższyła rezultat. Gol dla gdynian padł na kwadrans przed końcowym gwizdkiem, kiedy Rafał Siemaszko skutecznie wykończył zagranie prawej strony. Drużyna Zbigniewa Smółki mimo chęci nie zdołała odwrócić losów i uznała wyższość rywali z Kielc. Dla podopiecznych Gino Lettieriego to udany początek rundy, gdyż po spotkaniu jego zawodnicy rozgościli się na czwartym miejscu w lidze.
Wisła Płock - Legia Warszawa 0:1
Wiele spodziewaliśmy się po meczu w Płocku, szczególnie patrząc na ruchy transferowe stołecznej drużyny. Legia sprowadziła do siebie kilka znanych nazwisk tj. Iuri Medeiros Pomocnik został sprowadzony na wypożyczenie z Genoi, jednak na miejsce w wyjściowej jedenastce musi sobie zapracować. Drużyna gości z gry nie pokazała nic wybitnego, jednak z pewnością dla aktualnego Mistrza Polski liczą się punkty. Te zostały zabrane z Płocka w całości. Goście dopięli swego po tym jak Artur Jędrzejczyk ponownie kapitalnie odnalazł się w polu karnym po piłce dośrodkowanej z rzutu rożnego. Dlaczego ponownie? Popularny Jędrza podobne trafienie zaliczył w Warszawie, kiedy przy Łazienkowskiej występowało nasze Zagłębie. Trafienie obrońcy było dla niego trzecim w tym sezonie, jednak po raz pierwszy jego gol zadecydował o końcowym rozrachunku.
Górnik Zabrze - Wisła Kraków 2:0
Na zakończenie całej kolejki oczy były skierowane na Zabrze, gdzie gościła Wisła Kraków. W ostatnich tygodniach bardzo wiele działo się w obu klubach. Górnik był skupiony na negocjacjach z Fiorentiną w sprawie Szymona Żurkowskiego i targu udało się dobić. Mimo wszystko najbliższe pół roku zdolny pomocnik spędzi jeszcze w Górniku. W zespole gości długo wyczekiwano na Jakuba Błaszczykowskiego, który powrócił do Wisły po latach spędzonych w Bundeslidze. Najbardziej zaskoczył Mateusz Matras, który zjawił się w Górniku znienacka, a dał radość wszystkim zgromadzonym, ponieważ strzelił dwie kluczowe bramki.