HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności #wywiad #pierwsza drużyna

 31.01.2019

Mateusz Cichocki: Jeden za drugim pójdzie w ogień

Zagłębiacy dzisiaj wznowili przygotowania do najbliższego meczu ligowego we Wrocławiu. Po drodze sosnowiczanie zmierzą się jeszcze kontrolnie z ŁKS-em Łódź. Sparing został zaplanowany na niedzielę (3 lutego) o godzinie 13:00.

- Jak możesz podsumować zgrupowanie w Chorwacji, chyba wykonaliście kawał dobrej roboty? 

Mateusz Cichocki: Myślę, że tak. Naprawdę dużo ciężkiej pracy. Było sporo biegania, ćwiczenia z piłką, trochę siłowni. Wszystko fajnie się uzupełniało w treningach, ale także mieliśmy chwilę dla siebie, żeby tą drużynę trochę zintegrować. Zgrupowanie można podsumować tylko w samych plusach. 

- Czujesz obóz w nogach na niewiele ponad tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek? 

Mateusz Cichocki: Na pewno każdy czuje obóz w nogach. Dostaliśmy teraz dwa dni wolnego, jednak z pewnością trener miał to w planach, że będziemy to zgrupowanie odczuwać jeszcze po powrocie. Teraz jest odpowiednia pora, aby złapać świeżość i być w stu procentach wypoczętym na pierwszy mecz. 

- Chyba wreszcie rzuca się w oczy jedność w naszej drużynie, co wcześniej nie było tak widoczne.

Mateusz Cichocki: Rzeczywiście. Na zgrupowaniu można było zauważyć, że wreszcie stworzyła się fajna drużyna i jeden za drugim pójdzie w ogień. Tak samo wyglądało to na boisku. Każdy sobie pomagał i harował jak tylko się dało. Nie było sytuacji, żeby ktoś odpuścił. Wierzę, że to będzie procentować w przyszłości. 

- Turniej Arena Cup Medulin zakończyliśmy na trzecim miejscu. Akurat pozycja chyba nie ma najmniejszego znaczenia? 

Mateusz Cichocki: Pozycja w tym turnieju nie ma znaczenia, jednak mogliśmy się pokusić o pierwsze miejsce. Niestety, zabrakło nam trochę świeżości, co było widać na boisku. Z pewnością było to spowodowane późnym przyjazdem, gdyż w następnych spotkaniach nasza gra wyglądała lepiej. Żadna drużyna nie była mocniejsza od nas i z każdym mogliśmy sobie poradzić. 

- Przed ostatnim meczem Dawid Kudła powiedział: Nauczmy się wreszcie wygrywać. Obawiacie się gdzieś tego początku ligi, że coś może pójść nie po naszej myśli? 

Mateusz Cichocki: Nie! Nie obawiamy się niczego! Musimy teraz wychodzić na każdy mecz z myślą, aby wygrywać. Potrzebujemy teraz tych punktów jak tlenu. Nie bierzemy żadnych remisów w ciemno, przychodzi czas na to, żeby cały czas wygrywać. Trzeba gonić środek tabeli, bo wszystko jest jeszcze do zrobienia. Myślę, że na koniec będziemy się cieszyć. 

- Bardzo dobrze prezentowaliście się z Martinem Tóthem jako dwójka stoperów. Jak układa się wasza współpraca na boisku i poza nim? 

Mateusz Cichocki: Poza boiskiem Martin to bardzo sympatyczny koleś! Na boisku bardzo dobrze mi się z nim gra. Jest doświadczony, co widać po jego ruchach na murawie. Mi również Martin może dużo pomóc, ponieważ ja nadal chcę się uczyć i jeżeli jest od kogo, to dlaczego nie? Jest również Piotrek Polczak w podobnym wieku, dlatego tutaj ta rywalizacja na środku obrony występuje bardzo zdrowa. Będą z tego same plusy. 

- Na obozie sporo ćwiczeń było skupionych na ustawieniu w obronie. Gdzie leży największy problem naszej defensywy?

Mateusz Cichocki: Myślę, że problemem nie było samo ustawienie w obronie, a ustawienie całego zespołu w obronie. To nie było tak, że tylko obrona była winna. W telewizji widać tylko efekt końcowy, gdzie wszyscy skupiają oczy na nas. Pracowaliśmy także nad zadaniami całej drużyny, żeby dobrze przesuwać się w kompakcie i widać było znaczną poprawę. Straciliśmy bramki na obozie po błędach indywidualnych, które musimy jak najszybciej wyeliminować. Nie jesteśmy wciąż drużyną idealną, żeby tych błędów nie popełniać. Dlatego my musimy te błędy przynajmniej zminimalizować przed rozpoczęciem rundy. 

- Jak oceniasz pracę trenera Thomasa Klimmecka z Niemiec?

Mateusz Cichocki: Było bardzo dużo biegania, więc nic przyjemnego, lecz dostaliśmy gwarancje, że to zaprocentuje. A my ufamy specjalistom, ponieważ każdy z aktualnej każdy chce się poświęcić dla tego klubu. Nie było żadnego marudzenia. Każdy wziął sobie to głęboko do serca, że trzeba się mocno przyłożyć. Trener na pewno jest wielkim autorytetem dla nas, ponieważ pracował ze znanymi ludźmi i sam ma duży bagaż możliwości. Nic tylko cieszyć się z takich współpracy. 

- Czego sobie życzysz na 27. urodziny?

Mateusz Cichocki: Przede wszystkim utrzymania Zagłębia w Lotto Ekstraklasie! Nic więcej na tą chwilę nie chcę!