HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności #pierwsza drużyna #Lotto Ekstraklasa

 10.11.2018

Zagłębie jak za mgłą

Sosnowiczanie nie popisali się w wyjazdowej potyczce z Wisłą Płock. Przed meczem o wskazanie bezwzględnego faworyta było ciężko, jednak boisko zweryfikowało, że gospodarz był zdecydowanie lepszy.

W pierwszej części mecz był bardzo wyrównany, ale to Wisła miała więcej argumentów z przodu. Odpowiednim uzasadnieniem była jedna, ale jakże skuteczna akcja gospodarzy. Wystarczyła niewielka luka w naszej obronie, a Nico Varela dojrzał wybiegającego zza pleców obrońców Ricardinho

Temu do wykończenia nie trzeba zbyt wiele, a miał miejsca pod dostatkiem. Wręcz nie przywykł do takiej ilości miejsca przed zdobyciem trafienia. Napastnik z łatwością ograł jednym zwodem bezradnego Dawida Kudłę i posłał futbolówkę do pustej bramki. Sytuację próbował jeszcze ratować Arkadiusz Jędrych, ale on sam wpadł do siatki razem z piłką. 

Zagłębiacy starali się odpowiadać pojedynczymi atakami, które nie przynosiły oczekiwanego efektu. Kilka ciekawych akcji to było za mało na dobrze dysponowaną ekipę José Vicuñy. Nafciarze przed przerwą długo dyskutowali na boisku, kiedy arbiter po obejrzeniu powtórki z wozu VAR uznał zagranie Dawida Kudły poza polem karnym, jako zgodne z przepisami.

Chodziło o sytuację, w której nasz bramkarz wysoko wyszedł i odbił uderzenie lecące do bramki głową, a w dalszym etapie ręką. Jak pokazały powtórki nie wpłynęło to zbytnio na korzyść Zagłębia, więc arbiter uznał, że będziemy kontynuować dalszą grę bez konsekwencji dla golkipera. 

Po zmianie stron grę sosnowiczan oglądaliśmy jak za mgłą. Nie chodzi wyłącznie o samą mgłę, która zawitała na murawę w Płocku, lecz oprócz dogodnej okazji Vamary Sanogo, jaką sam sobie wypracował, o pozytywy było ciężko. 

Piłka uderzona mocno przez napastnika została sparowana w ostatniej chwili przez Thomasa Dähne i to on uchronił swój zespół od remisu przenosząc strzał nad bramkę. W doliczonym czasie gry arbiter główny zawodów nie miał wątpliwości przy kontakcie Mateusza Cichockiego z Caló Oliveirą. Zmiennik padł jak rażony piorunem w naszym polu karnym, lecz do kontaktu między piłkarzami musiało dojść, gdyż VAR podpowiedział, że jest to prawidłowo podjęta decyzja. 

Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Dominik Furman. Piłkarz w stylu Antonína Panenki pogrążył całkowicie Zagłębie, a po kilku następnych sekundach sędzia zakończył mecz. 

Wisła Płock - Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Ricardinho (31. asysta - Nico Varela), 2:0 Dominik Furman (90. K.)

Wisła: Dähne - Stefańczyk, Uryga, Łasicki, Warcholak - Furman, Rasak (74. Sielewski) - Varela, Szymański, Merebaszwili (86. Angielski)- Ricardinho (84. Carlitos).

Zagłębie: Kudła - Heinloth, Jędrych, Cichocki, Udoviczić - Banasiak, Vokić (70. Mráz) - Wrzesiński, Pawłowski, Cristóvão - Sanogo.

Żółte kartki: Alan Uryga (88.) - Dejan Vokić (66.), Mateusz Cichocki (90.), Adam Banasiak (90.)

Sędziował: Dominik Sulikowski.