30.10.2018
Streszczenie 13. kolejki Lotto Ekstraklasy
Miedź Legnica Śląsk Wrocław 0:5
Legniczanie przeżywają poważny kryzys, po zdecydowanej porażce na Stadionie Ludowym przyszło lanie w prestiżowych derbach ze Śląskiem. To był mecz przyjaźni na trybunach, ale już nie na murawie, gdzie Śląsk dominował od pierwszej do ostatniej minuty. Miedź boleśnie odczuwa stratę czołowych graczy środka pola, Marquitosa, Santany i Augustyniaka, którzy stanowili kręgosłup beniaminka. Fotel trenera Dominika Nowaka zaczyna być gorący
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 1:1
To nie był mecz na miarę oczekiwań nawet tych najbardziej wyrozumiałych kibiców. Jaga już w pierwszej minucie wyszła na prowadzenie, by później, pozwolić Legii przejąć inicjatywę. Dopiero w samej końcówce wyrównał Sandro Kulenović. Niespełna 19-letni napastnik rodem z Chorwacji świetnie się zapowiada i w przyszłości powinien stanowić o sile ataku wojskowych. Wysoki, dobrze zbudowany napastnik jest już dłuższy czas w Legii i coraz głośniej puka do podstawowego składu mistrzów Polski.
Wisła Płock - Piast Gliwice 1:1
Kolejne spotkanie, które w żadnym wypadku nie porwało kibiców. A tych na płockim stadionie była garstka, jakby przeczuwając, że na wielkie emocje nie ma co liczyć. Piast udowodnił, że jest dobrze zorganizowanym zespołem pod względem taktycznym, który umie neutralizować atuty rywali. Gospodarze niewiele mogli wskórać i po przypadkowym trochę goli Piotra Parzyszka szarpali się jak ryba w sieci. Ostatecznie doprowadzili oni do wyrównania w efekcie kolejnego przypadku, jakim było samobójcze trafienie Jakuba Czerwińskiego. Stoperowi Piasta w 90. minucie pomyliły się kierunki i trafił on do swojej bramki...
Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 2:1
W Gdańsku nie było problemów z frekwencją, derby oglądało ponad 25 000 widzów. Lechia potwierdziła swoją dominację w Trójmieście, wygrywając po ciekawym spotkaniu. W pierwszej połowie na pierwszy plan wysunął się Błażej Augustyn, który najpierw strzelił gola dla Lechii, by później sprokurować rzut karny. Ostatecznie o wszystkim rozstrzygnął niezawodny Flavio Paixao, który w ostatniej minucie przesądził o wygranej Lechii w prestiżowych derbach. Arka, mimo porażki, pozostawiła po sobie dobre wrażenie.
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 3:0
To jedna z niespodzianek 13. kolejki Lotto Ekstraklasy. Wysoka wygrana Pogoni potwierdza aspiracje szczecinian, którzy marzą o górnej połówce. Od momentu, gdy do składu drużyny wrócił Adam Buksa, atak portowców zyskał na wartości, a co najważniejsze zespół strzela wreszcie gole. W meczu z Lechem Buksa swoim trafieniem w 60. minucie dobił ostatecznie lechitów. Jeśli nic się nie zmieni w postawie Kolejorza, zamiast o medale, drużyna grać będzie o utrzymanie się w Lotto Ekstraklasie.
Korona Kielce Cracovia 0:1
Janusz Filipiak, właściciel Cracovii, konsekwentnie broni Michała Probierza, któremu zaufał bezgranicznie. W Kielcach szkoleniowiec Pasów odpłacił się swojemu szefowi 3 punktami, które zmieniły układ tabeli w jej dolnych rejonach. Zwycięskiego gola zdobył Airam Cabrera, który ma za sobą jeden, ale za to bardzo udany sezon gry w barwach Korony. Jeśli Cabrera zacznie regularnie strzelać bramki, Filipiak i Probierz będą wreszcie mogli spać spokojnie.
Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 2:0
Ten mecz przesądził o dymisji Mariusza Lewandowskiego, który nie miał wystarczających argumentów, by przekonać szefów Zagłębia i KGHM, że warto jeszcze na niego stawiać. Lubinianie mogli mieć co prawda pretensje do arbitra o rzut karny, który pomógł się rozwinąć Górnikowi, ale tak po prawdzie, to nie zasłużyli oni w Zabrzu nawet na jeden punkt. Grali bojaźliwie, bez ładu i składu, a czerwona kartka Saszy Balicia pogrążyła ich ostatecznie.
Górnik to przede wszystkim Igor Angulo, który jak jest w formie strzeleckiej to zyskuje na tym cała drużyna. I tak było w spotkaniu z Zagłębiem Lubin.
Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 2:2
To było jedno z najlepszych spotkań 13. kolejki. Oba zespoły zagrały ofensywnie, nikt nie stawiał na obronę. Sosnowiczanie pokazali, że w ataku są niezwykle groźni, kreując sobie mnóstwo okazji golowych. Ostatecznie skończyło się na remisie, jednak obie strony mówiły po meczu o niedosycie. Znacznie większy mieli sosnowiczanie, którzy mogli mieć pretensje do arbitra Tomasza Kwiatkowskiego. Najpierw pokazał on żółtą kartkę Pawłowi Brożkowi za symulowanie faulu, a później po konsultacji z VAR-em, anulował żółtko i wskazał na rzut karny. Kontrowersje jednak pozostały. Dodajmy, że był to 7. rzut karny podyktowany w tym sezonie przeciwko Zagłębiu Sosnowiec. Miejmy nadzieję, że to tylko zbieg okoliczności...