29.10.2018
Zaskoczyli Wisłę
Zagłębiacy od samego początku wyszli do przeciwnika bardzo odważnie i wysoko. Dobrze wyglądał w tym spotkaniu Arkadiusz Jędrych, który każdy pojedynek z Pawłem Brożkiem wygrywał, wyprzedzał, nie pozwalał się obrócić, aż w pewnym momencie obaj Panowie wymienili szczery uśmiech. W tym momencie doświadczony zawodnik zaczął szukać sobie innego miejsca.
Sosnowiczanie nie zamierzali stać i przyglądać się jak ta Wisła Kraków sobie radzi na ekstraklasowych boiskach. Niebezpieczeństwo pod bramką Mateusza Lisa wywoływał Szymon Pawłowski. Kiedy nasz zawodnik był przy futbolówce i prowadził ją w kierunku bramki gospodarzy było pewnym, że coś zaraz się będzie dziać. Swoje okazje zaprzepaścił Konrad Wrzesiński czy Żarko Udoviczić. Najpierw uderzenie Września sparował do środka Mateusz Lis, a przed fatalnym obrotem spraw Żarko Udoviczić był bliski uradowania sektora Zagłębia. Serb opanował ciężką piłkę i z woleja przestrzelił o włos obok słupka!
Im bliżej końca pierwszej odsłony, tym natarcie ze strony Wiślaków rosło, a Brożek stwierdził, że musi poszukać sobie miejsca z drugiej strony obok Piotra Polczaka. Zawodnik wykorzystał lepszą pozycję w polu karnym i w odpowiednim momencie przełożył futbolówkę na lewą nogę, a w postawną został trafiony. Sędzia Kwiatkowski w pierwszym momencie przyznał, że nie ma zamiaru nabierać się na tego typu gierki i ukarał napastnika żółtą kartką. Po analizie VAR musiał wszystko odwołać i co gorsza przeprosić Pawła Brożka. Do piłki ustawionej na jedenastce podszedł Dawid Kort i wyprowadził Białą Gwiazdę na prowadzenie.
Dobrym impulsem musiała być reakcja w szatni Valdasa Ivanauskasa, ponieważ nasza drużyna w dalszej części była pazerna na ataki pod bramkę Wisły i nie zamierzała czekać na jedną kontrę. 10 minut wystarczyło, aby mecz rozpoczynał nam się na nowo! Szymon Pawłowski posłał dokładne podanie do Alexandre Cristóvão, a ten podholował w pole karne i z dużą siłą umieścił piłkę w dalszym rogu.
Podsumowanie całej kolejki było już wczoraj na antenie Canal+Sport, lecz gdyby brać pod lupę pojedynek przy Reymonta nie jeden fachowiec uznałby to widowisko za najlepsze. Nie brakowało zwrotów akcji, a przede wszystkim goli, po których sektor gości wypełniony po brzegi mógł świętować razem z zawodnikami.
W pewnym momencie trener Maciej Stolarczyk musiał sięgnąć po posiłki. Tajna broń w szeregach Wisły to Zdeněk Ondrášek i Jesús Imaz. Ten drugi potrzebował niewiele ponad 10 minut, żeby pokonać naszego golkipera. Z ogromną łatwością znalazł pole do oddania strzału, jednak to w jaki sposób Hiszpan zachował się w dalszej części akcji ręce same składały się do oklasków. Z dużego kąta przymierzył obok Dawida Kudły i spowodował szał radości na stadionie.
Krakowska euforia nie trwała tak długo jak wyobrażali sobie kibice Wisły. Zagłębie wykorzystało kolejny ze swoich atutów. Michael Heinloth wszedł przed przeciwnika, dośrodkował centralnie na głowę Cristóvão, a ten w czystej sytuacji nie pomylił się! Nikt z szalikiem Wisły nie spodziewał się, że beniaminek będzie mógł wyrządzić tyle kłopotu, a może i nawet krzywdy! Nasza drużyna również może sobie pluć w brodę, że niektórych okazji nie udało zamienić się na trafienie.
Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 2:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Dawid Kort (45. k.), 1:1 Alexandre Cristóvão (55. asysta - Szymon Pawłowski), 2:1 Jesús Imaz (81. asysta - Rafał Boguski), 2:2 Alexandre Cristóvão (85. asysta - Michael Heinloth)
Wisła: Lis - Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Boguski, Koštál, Kort (84. Arsenić, Basha, Wojtkowski (70. Imaz) - Brożek (63. Ondrášek).
Zagłębie: Kudła - Heinloth, Jędrych, Polczak, Mráz - Babiarz, Banasiak - Wrzesiński, Pawłowski, Udoviczić (84. Torunarigha) - Cristóvão.
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski.