25.09.2018
Streszczenie 9. kolejki Lotto Ekstraklasy
Lechia Gdańsk - Zagłębie Lubin 3:3
Piłkarze gospodarzy z Piotrem Stokowcem na czele mogą mieć długo koszmary, po tym co wydarzyło się na stadionie w Gdańsku. Lechia szybko opanowała pole bitwy i narzuciła swój styl gry. Po pierwszych 45 minutach miejscowi stwierdzili, że mamy już po meczu. Artur Sobiech spotkanie debiutanckie przed publicznością Lechii okrasił hat-trickiem. Przemiana i nastawienie Zagłębia Lubin zaczęło procentować błyskawicznie. W doliczonym czasie gry, kiedy na tablicy świetlnej brakowało ekipie Mariusza Lewandowskiego tylko jednego gola nadeszła pora na korner. Z narożnika boiska dośrodkował strzelec trafienia kontaktowego Filip Starzyński. Po zbiciu futbolówki na 5 metr przytomnie zachował się Jakub Mareš i dał lubinianom cenny punkt. Lechia może sobie pluć w brodę, że nie potrafiła dowieźć takiego wyniku do końca.
Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok 1:3
Ogromne nadzieje w serca zabrzańskiej publiczności wlał Igor Angelo. Hiszpan już w 3. minucie doskonale wkomponował się w podanie swojego rodaka Jesúsa Jiméneza i precyzyjnym strzałem z ostrego kąta zszokował większość kibiców będących na trybunach i przed telewizorem. Radość zabrzan trwała do końca pierwszej części. Goście po zmianie stron zabrali się do solidnych odrabiania strat. Zaczęło się od nieprzyjemnej piłki zagranej z boku boiska. Zza pleców obrońców wyłonił się Roman Bezjak i mecz rozpoczynał nam się na nowo! Po godzinie gry Arvydas Novikovas dał możliwość popełnienia błędu Tomaszowi Losce. Bramkarz dobrze był ustawiony, jednak piłka przemknęła pod jego rękawicą i wpadła do siatki. Już w jednej z końcowych akcji Jagiellonia pokazała, że wynik do przypadkowych nie należy. Przemysław Frankowski technicznym uderzeniem w dalszy róg trafił w słupek, a po jego odbiciu mógł cieszyć się z gola na wagę trzech punktów!
Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 4:1
Kolejne spotkanie, gdzie bramek i emocji nie brakowało. Śląsk przełamał swoją niemoc i rozstrzelał przyjezdnych z Gliwic. Pierwsza połowa nie obfitowała w taką dawkę piłkarskich wrażeń jak w drugiej, jednak po trzech kwadransach spędzonych na placu gry to gospodarze cieszyli się z lepszego wyniku. Na błędzie Patryka Dziczka w środku pola skorzystał Ròbert Pich, który uderzył z pierwszej piłki obok interweniującego Františka Placha. Na drugą część obie ekipy wyszły bardzo zmotywowane, co odbiło się pozytywnie na atrakcyjności w ofensywie. Jak rzut rożny dla Śląska to wszystkie oczy skierowane na Piotra Celebana. O takiej zasadzie zapomniał ustawiony mur Piasta, który rozkruszył stoper gospodarzy idealnie schodząc na krótki słupek. Wiara powróciła przy ławce gliwiczan, kiedy wybiła na zegarze 60 minuta. Dośrodkowanie z rzutu wolnego zakończył celnym główkowaniem Jakub Czerwiński, ale jak się później okazało było to tylko trafienie honorowe. Gospodarze nie zwiesili głów takim zagraniem rywala, a wręcz zadziałało to na nich z korzyścią na dalsze widowisko. Bramkarza zdołał jeszcze pokonać Marcin Robak wykorzystując zamieszanie w polu karnym, a wszystko ustalił Mateusz Cholewiak próbą po ziemi przy samym słupku!
Miedź Legnica - Legia Warszawa 1:4
Dominacja Mistrza Polski była jednoznaczna na boisku rozpędzonej Miedzi. Kibice beniaminka wychodzili smutni z własnego obiektu, a zawodnicy musieli udźwignąć ciężar czterech trafień. Gospodarze trzymali kroku do pierwszej odsłony. Cała taktyka i założenia straciły ważność dopiero w drugich 45 minutach, kiedy Legia zaczynała się rozkręcać. Najpierw uderzeniem z rzutu karnego popisał się Michał Kucharczyk, który umieścił piłkę w samym środku bramki. W następnym kroku Hiszpan Carlitos pokazał namiastkę swoich umiejętności posyłając futbolówkę z ostrego kąta w sam róg twierdzy bramkarza z Ukrainy. Wynik w samej końcówce ustalił Cafú, który był jednoznacznie liderem całej drużyny.
Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 2:1
Przełamanie stało się faktem. Pogoń zagrała lepiej niż w poprzednim meczu na własnym stadionie i zaskoczyła wszystkich niedowiarków. Portowcy prezentowali się lepiej przez pełne 90 minut i zasłużenie mogli cieszyć się z pierwszej wygranej w sezonie. Autorem ważnych dwóch trafień dla gospodarzy był Adam Buksa. Honorowy gol dla Wisły padł na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem arbitra. Jesús Imaz zamazał po części plamę słabszej gry Wisły.
Arka Gdynia - Lech Poznań 1:0
Kolejny mecz, gdzie doszło do nie małej niespodzianki. Arka pokonała nieznacznie u siebie Lecha Poznań, który formą nie imponuje od kilku kolejek. Gorsza seria Kolejorza została podtrzymana w Gdyni, a wszystko za sprawą jednej bramki mózgu gospodarzy. Michał Janota kapitalnie wyczekał w polu karnym, znalazł sobie mnóstwo miejsca, a piłka niczym magnez potoczyła się pod jego nogi. Uderzeniem z prawej, czyli gorszej nogi dał Arce radość i trzy punkty. Cała seria obfitowała w ogromną ilość bramek, lecz na stadionie w Gdyni kibice mogli oglądać tylko jedno ważne trafienie.
Cracovia Kraków - Wisła Płock 3:1
Tabela zaczęła się spłaszczać po kolejnym zaskakującym spotkaniu. Wisła Płock nie dała rady wywalczyć chociażby remisu na stadionie Cracovii, gdzie ta jeszcze nie miała wcześniej możliwości radości ze zwycięstwa. Po szybkim wyjściu na prowadzenie i golu Mateusza Wdowiaka wszystko przebiegało po myśli krakowian. Przewagę udokumentował jeszcze Sergei Zenjov i zawodnicy Michała Probierza schodzili do szatni z naprawdę dobrą przewagą. W drugiej połowie obie ekipy strzeliły po jednej bramce, przy czym Mateusz Wdowiak zaliczył dublet. Cracovia wciąż nie ma zbyt wiele powodów do satysfakcji. Drużyna plasuje się na samym końcu stawki przebywając w strefie spadkowej z naszym Zagłębiem.