19.08.2018
Poszkodowani w stolicy
Z pewnością nie tak wyobrażał sobie początek Ricardo Sá Pinto przed własną publicznością. Mimo korzystnego wyniku gra gospodarzy na kolana nikogo nie powaliła. Do ideału brakowało sporo po obu stronach i gdyby Zagłębie grało tak odważnie, jak po strzelonej bramce na remis przez Konrada Wrzesińskiego losy tego pojedynku mogłyby potoczyć się różnie.
W pierwszej części kilka składnych akcji mogło, a nawet powinno zakończyć się golem dla naszego zespołu. Dobrymi rajdami na boku boiska imponował Konrad Wrzesiński, ale także debiutujący w wyjściowym składzie Mello nie dał plamy. Bolączką podopiecznych Dariusza Dudka ponownie okazała się skuteczność, a właściwie jej brak.
Po stronie legionistów również nie brakowało błędów indywidualnych, jednak jak już stworzyła się okazja to kończył wszystko uderzeniem Carlitos. Hiszpan znalazł sobie miejsce i sprytnie chciał posłać piłkę za kołnierz interweniującego Dawida Kudły, lecz pomysł najlepszego strzelca z zeszłego sezonu pokrzyżowała poprzeczka!
To było jedno z ostrzeżeń dla naszych defensywnych pomocników, aby zbyt dużo miejsca przed polem nie pozostawiać. Przed przerwą upomnienia już nie było. Legia była już bezlitosna, kiedy z rzutu rożnego piłkę dośrodkował Domagoj Antolić. Na futbolówkę nabiegł Artur Jędrzejczyk i mógł zaprezentować cieszynkę dla swojej ukochanej i nowonarodzonej córeczki.
Nie taka Legia straszna jak ją kiedyś pisali Dariusz Dudek zrobił w szatni szybkie przetasowania i Zagłębie rzuciło się do odrabiania strat!
Bardzo dobrą zmianę dał nowo pozyskany zawodnik i przy okazji debiutant. Szymon Pawłowski najpierw zwiódł prostym zwodem rywala, a w dalszej części dojrzał Konrada Wrzesińskiego, który czyhał tylko na granicy spalonego. Wrzesień wyszedł w tempo i uderzeniem gorszą nogą w krótki róg pokonał doświadczonego Arkadiusza Malarza!
Zagłębie odzyskało pewność siebie i z minuty na minutę gra wyglądała coraz lepiej. Byłoby zbyt pięknie, gdyby sosnowiczanie pokarali legionistów jeszcze raz. Za to w 77. minucie to nasza defensywa popełniła katastrofalną pomyłkę. Dwójka naszych stoperów chciała doskoczyć do wyżej ustawionego gracza i całkowicie zapomniała o Carlitosie. Napastnik stołecznego klubu na raty, ale wyprowadził 14-krotnego Mistrza Polski na prowadzenie. Wcześniej jeszcze jego próba strzału odbiła się od słupka, ale już przy dobitce cały nasz blok obronny był bezbronny.
Legia Warszawa - Zagłębie Sosnowiec 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Artur Jędrzejczyk (39. asysta - Domagoj Antolić), 1:1 Konrad Wrzesiński (54. asysta - Szymon Pawłowski), 2:1 Carlitos (77.)
Legia: Malarz - Jędrzejczyk (76. Eduardo), Astiz, Wieteska, Hołownia - Szymański, Antolić, Cafu, Kucharczyk (62. Nagy) - Carlitos, Kante (62. Hamalainen).
Zagłębie: Kudła - Heinloth, Jędrych, Polczak, Puchacz - Milewski, Kokoszka - Wrzesiński, Nowak (46. Cristóvao), Mello (46. Pawłowski) - Torunarigha (78. Cichocki).
Żółte kartki: Wieteska, Antolić - Torunarigha, Milewski.
Sędziował: Bartosz Frankowski.