27.05.2018
Zagłębie w Lotto Ekstraklasie
Przed meczem warunek był prosty i zasady były jasne. Trzeba wygrać na Ruchu Chorzów i liczyć, że Chojniczanka nie wygra w Legnicy.
Zagłębiacy postawiony cel wzięli sobie głęboko do serca i krótko po rozpoczęciu gry Alexandre Cristóvão włączył swój szósty bieg i popędził na bramkę Nikolaya Bakova z obrońcą na plecach. Chorzowski defensor za wszelką cenę próbował zatrzymać czarnoskórego pomocnika, lecz na nic były jego starania. Alex spojrzał jak ustawiony jest bramkarz i płaskim uderzeniem obok jego nogi posłał futbolówkę do "sieci".
Taki wynik był pogrążeniem dla Ruchu, który musiał zwyciężyć, a na dodatek liczyć na potknięcia innych rywali. W 19. minucie przed niemal taką samą okazją jak wcześniej miał Alexandre Cristóvão stanął Michał Walski, czyli dobry kolega Dawida Kudły ze Szczecina. Zawodnik wychodził szybko z własnej połowy, jednak będąc już przed "Kudim" trochę pękł i zakończył akcję rozpaczliwym strzałem, prosto w ręce naszego bramkarza.
Trener Dariusz Fornalak z minuty na minutę robił się bardziej czerwony, tak samo jak jego drużyna. Szkoleniowiec błyskawicznie skorzystał z usług swojego rezerwowego, a tym pechowcem, który opuścił plac gry był Mello. Przed przerwą usta kibiców "Niebieskich" mógł zamknąć Adam Banasiak. Najpierw jego strzał przeleciał obok słupka o jakiś milimetr, a chwilkę później autor pierwszego trafienia kapitalnie obsłużył "Banana". Cristóvão z dziecinną łatwością ograł na lewej flance rywala i wrzucił mocno w poszukiwaniu partnerów. Najpierw na przecięciu nie zdążył Szymon Lewicki, lecz na dalszym słupku zjawił się nieupilnowany Banasiak. Nasz zawodnik nie spodziewał się chyba futbolówki pod własnymi nogami i jego próba do najlepszych nie należała.
Na szczęście sędzia zaprosił Panów na przerwę, a tam Dariusz Dudek zapanował nad nastrojami i z dużą harmonią uspokoił "Banana" i cały zespół.
Po zmianie stron ponownie we znaki chorzowskiej obrony dał się Alexandre Cristóvão. Zawodnik znalazł sobie mnóstwo miejsca przed 5. metrem i idealnie został obsłużony przez wbiegającego przy samej linii końcowej Tomasza Nowaka. Po godzinie gry nasz kapitan był bliski podwyższenia rezultatu. Zdecydował się na próbę z dystansu, która sprawiła niemałe kłopoty dla Nikolaya Bankova.
10 minut później doszło do dziwacznej sytuacji. Konrad Wrzesiński wygrał walkę z obrońcami Ruchu i razem z bramkarzem stracił równowagę przed polem karnym. Nasz piłkarz zasiadł na zielonej murawie, zdołał oddać strzał, lecz arbiter uznał, że nasz piłkarz złamał przepisy gry.
Im bliżej końca, tym nerwów przybywało. Wynik w Legnicy korzystny, a Ruch z każdym atakiem coraz bardziej groźny. Doliczony czas gry już za nami, w nasze pole karne wybiera się bramkarz. Zagłębiacy dobrze bardzo umiejętnie ustawili się w destrukcji i wybili daleko zagrożenie! Przy ul. Cichej w Chorzowie inne samopoczucia. Zagłębie w Lotto Ekstraklasie po dziesięciu latach przerwy, zaś Ruch zalicza drugi spadek z rzędu.
Autor: Gracjan Labus
Ruch Chorzów - Zagłębie Sosnowiec 0:1 (0:1)
Bramka: Alexandre Cristóvão (12. asysta - Tomasz Nowak)
Ruch: Bankov - Komarnicki (46. Sikora), Kulejewski, Małkowski, Hołownia - Urbańczyk, Walski (67. Balicki) - Kowalski, Bogusz, Mello (36. Nowakowski) - Majewski.
Zagłębie: Kudła - Nawotka, Jędrych, Cichocki, Puchacz - Rzonca, Babiarz (68. Milewski) - M'Futila (86. Sanogo), Nowak, Banasiak (64. Wrzesiński) - Lewicki.
Żółte kartki: Jakub Kowalski (75.), Dominik Małkowski (90.) - Alexandre M'Futila (35.), Tymoteusz Puchacz (45.), Dawid Kudła (90.), Tomasz Nowak (90.)
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski.