HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności

 11.04.2018

Odlotowe Zagłębie

To był mecz jak z kosmosu! Bramki, zwroty akcji, wycofany rzut karny, dwa słupki, a przy liniach boiska dwóch kapitanów, którym zależało tylko i wyłącznie na zwycięstwie swojego pokładu! Z tego wspaniałego lotu nad Sosnowcem to trener Dariusz Dudek chętniej zapisze to spotkanie na twardym dysku!

Na czołową postać wyrastał nam nasz najmniejszy gracz! Więc pozory mylą. Martin Pribula od samego początku dążył do trafienia dla załogi Zagłębia. Pierwsza próba Słowaka przeleciała obok słupka! W 8. minucie mieliśmy małe zamieszanie, na szczęście po krótkiej dyskusji sędzia Mariusz Złotek wyszedł z twarzą z całej sytuacji. Pierwsza myśl arbitra - rzut karny po agresywnym wejściu Dawida Kudły na nogi Piotra Malinowskiego! Na trybunach ogromne oburzenie, a rozjemca pojedynku - w większości prowadzi spotkania w Lotto Ekstraklasa - sięgnął po "VAR" na poziomie Nice 1. Ligi. Udał się do asystenta, który widział wszystko z lepszej perspektywy i wybił Panu Mariuszowi Złotkowi myśl o faulu. 

Na powtórkach widać, że Piotr Malinowski udał się w powietrze jak nasz bramkarz jeszcze nie zdążył z interwencją. Popularny "Kudi" biegał za każdym i z ręką na sercu przysięgał, że nikomu nie stała się krzywda. Po kilku minutach okazało się, że całe zajście wyszło na dobre Callumowi Rzoncy. Anglik nie miał litości do naszego byłego golkipera. Rzonca wysłał tylko wiadomość do Jakuba Szumskiego - wyciągaj piłkę z bramki, bo jakaś pajęczyna tam zalega na złączeniu słupka z poprzeczką! Ojj, dawno tutaj nie padł taki gol debiutancki. To pierwsze trafienie Calluma w barwach Zagłębia! Powinno liczyć się razy 3! Odebraliśmy po meczu telefon od Mo Salaha z gratulacjami! 

"Oko za oko, ząb za ząb" - mecz bardzo otwarty i błyskawicznie do gry chciał wrócić Raków. Wypożyczony z Lecha Poznań Dariusz Formella znalazł się w mega ciężkich warunkach, chociaż było to już pole karne. Ostry kąt nie wystraszył skrzydłowego, który technicznym uderzeniem robił wszystko, aby Dawid Kudła skapitulował! Nasz bramkarz zrobił szpagat niczym cheerleaderki z ProDancers Zagłębie i wybił na korner! Nie ma czasu na otarcie łez przez kibiców Rakowa, którzy zostali gościnnie przyjęci na "otwartej" przez naszych fanów!  

Niecała minuta i serce mocniej zabiło Jakubowi Szumskiemu! Martin Pribula popędził na lewej flance i wrzucił wprost na głowę Alexandre Cristóvão M'Futila! Czarnoskóry gracz nakierował futbolówkę przy słupku, lecz pech chciał, że trafił w aluminium! Cóż... był jeszcze inny z kolegów Alexa - Vamara Sanogo

"Vams" kapitalnie podał w tempo w "uliczkę" do Martina Pribuli. Słowak świetnie wyczekał, aż Jakub Szumski sprawdzi stan nawierzchni i wtedy posłał piłkę nad interweniującym golkiperem! "Pribi" wykonał swoją popisową cieszynkę i posłał kilka całusów do kibiców... a wśród nich jego piękna dziewczyna. 2:0 to już była spora zaliczka.

Działo się tyle, że aż ciężko było nadążyć za piłką! Szczególnie w 34. minucie Jakub Szumski chciał jeszcze zobaczyć czy greenkeeperzy równo docięli murawę na środku boiska. Stąd daleki wypad popularnego "Szumiego", który zdążył przed Sebastianem Milewskim i wybił na aut. Ha! Za linią boczną czyhał już nasz kapitan, który prędko uruchomił Martina Pribulę. Słowak wpadł w pole karne, podniósł głowę i zagrał na wolne pole, ale "Majlo" na styk spotkał się z rywalem i koniec końców podróż Szumskiego miała sens. 

Poważniejsze przerażenie niż z początku starcia każdy kibic miał pod koniec pierwszej części zmagań, kiedy na boisku leżał Martin Pribula. Nasz zawodnik po odważnym wejściu złapał się za kolano, które jeszcze niedawno nie pozwalało mu grać w piłkę. Potrzebne były nosze... to był najgorszy widok. Po chwili Martin znalazł się za linią boczną i o własnych siłach chciał wrócić na boisko. Trener już przyszykował Konrada Wrzesińskiego, a po drugie nie chciał ryzykować zdrowia swojego czołowego gracza. Dziękujemy "Pribi"!

Przed przerwą jeszcze "Wrześniu" powinien wpisać się na listę strzelców, a przynajmniej mieć asystę! Zagłębie znalazło się w sytuacji "3 na 1", gdzie modlił się tylko jeden ze stoperów gości razem z Jakubem Szumskim... aż wymodlili. Sosnowiczanie źle rozwiązali tą zagadkę, która wydawała się być prosta. 

Po ponad godzinie gry Dawid Kudła musiał rzec szybko do Sebastiana Milewskiego, że jego kolega z kadry - Jakub Łabojko nie może mieć tyle czasu i miejsca w środkowej strefie boiska. Młody reprezentant Polski zdecydował się na atomowy strzał, który odbił "Kudi"! Sebastian Milewski znany z tego, że jak już słucha bardziej doświadczonych kolegów to nie na darmo. Przy kolejnym przerzucie, gdzie "Majlo" asekurował swoich obrońców przez przypadek usiadł na boisku. Przemęczenie? Absolutnie! To tylko wypadek przy pracy i siedząc potrafił jeszcze zażegnać niebezpieczeństwo głową! Wyczyn jakich mało!

Na kwadrans przed końcem fenomenalną okazję zaprzepaścił Vamara Sanogo razem z Alexandre Cristóvão M'Futila. "Vams" omijał przeszkody, które napotkał na swojej drodze, aż w końcowej fazie, kiedy został tylko bramkarz... podał za plecy. Nic się stało! Gramy dalej! 

Wszystko wskazywało na to, że zmarnowana okazja zemści się jeszcze w końcówce. Swój szósty bieg włączył gracz gości - Piotr Malinowski. Zawodnik zdążył jeszcze dośrodkować, gdzie piłka otarła się o ciało Arkadiusza Jędrycha i powędrowała na słupek! Odbiła się od niego i już polował na nią Dawid Kudła. Teraz pytanie... kto miał stery nad piłką? Kiedy każdy myślał, że nasz bramkarz ma zdobycz w swoich rękawicach, ta zatańczyła na linii bramkowej i trafiła jeszcze w nogi Mateusza Cichockiego! Ostatecznie... koniec! Koniec czarnej chmury w polu karnym Zagłębia i koniec meczu! Drugie zwycięstwo z rzędu, czyli nowa seria rozpoczęta!

Autor: Gracjan Labus

Zagłębie Sosnowiec - Raków Częstochowa 2:0 (2:0)

Bramki: 1:0 Callum Rzonca (15.), 2:0 Martin Pribula (24.)

Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nowak, Nawotka, Rzonca, Cichocki, Pribula (42. Wrzesiński), Milewski, Sanogo (78. Lewicki), M'Futila, Puchacz.

Raków: Szumski - Niewulis, Figiel (46. Rakhmanov), Radwański, Czerkas (74. Wójcik), Formella, Malinowski, Tomalski (46. Szczepański), Mondek, Góra, Łabojko.

Żółte kartki: Łukasz Góra (65.) - Alexandre M'Futila (45.), Mateusz Cichocki (48.), Vamara Sanogo (52.)

Sędziował: Mariusz Złotek