HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności

 31.03.2018

Raz na wozie, raz pod wozem

26 lat zespół z Katowic musiał czekać, by pokonać nasz ukochany klub. GKS potwierdził dobrą formę i umocnił się w górnej części tabeli Nice 1. Liga.

Na trybunach przy ul. Bukowej 1 zasiadł nasz były trener Artur Derbin, który w sezonie 2015/16 dwukrotnie odprawił katowicką drużynę z kwitkiem. Najpierw w starciu wyjazdowym Zagłębie wygrało 1:0 po golu Konrada Budka, zaś u siebie królował Michał Fidziukiewicz

Od samego początku nikt nie miał zamiaru odstawiać nogi czy nawet głowy. Arkadiusz Jędrych nie byłby sobą gdyby zszedł po 90 minutach gry bez rany, pęknięcia czy bólu. Nasz stoper spotkał się w powietrzu z Łukaszem Zejdlerem i to był powód do pojawienia się na murawę masażystów. Grzegorz Buczek razem z Marcelem Płachtą za wszelką cenę starali się zatamować rozcięcie na głowie Arkadiusza Jędrycha, zaopatrzyli go w gustowny bandaż i zawodnik mógł kontynuować grę.

W 18. minucie Tomasz Nowak zagrywał górną piłkę w pole karne z rzutu wolnego. Głównym celem była głowa któregoś z naszych graczy. Na krótki słupek napatoczył się stoper z bandażem, ale zabrakło mu lepszego podmuchu pod korki, żeby strącił futbolówkę i skierował ją do bramki Mateusza Abramowicza

Bardzo czujnie w naszym bloku defensywnym obok Arka Jędrycha prezentował się Mateusz Cichocki. Para naszych stoperów często musiała wybijać futbolówkę daleko poza pole karne, kiedy ataki katowiczan były przeprowadzane po bokach boiska. Swojego miejsca na 5 metrze szukał wtedy Wojciech Kędziora, który raz za razem był blokowany. 

Przed przerwą stracha napędził nam jeszcze Adrian Błąd. Aktywny skrzydłowy posłał bardzo nieprzyjemną piłkę dla bramkarza, a zza pleców obrońców wyskoczył Łukasz Zejdler. Ofiarnie, na wślizgu, jednak przy następnej takiej okazji powinien założyć buty o rozmiar większy! W pierwszej połowie goli nie było, no ale w jaki sposób mają wpaść jak licznik celnych strzałów wskazywał okrągłe zero! 

Na pomysł ze zmianą obuwia zdecydował się nasz filigranowy Słowak. Możliwe, że popularny "Pribi" zauważył statystyki strzałów i postawił na buty do atomowych uderzeń.

Takie samo uderzenie zafundował nam arbiter po zmianie stron, kiedy musiał odesłać Bartłomieja Babiarza do szatni. Wszystko zaczęło się od pochopnej decyzji Tymoteusza Puchacza. Młody obrońca dał ograć się "na raz" przez Andreję Prokicia, który od razu podał do kolegi. Po chwili szybki napastnik znalazł się w sytuacji "sam na sam", a ratujący akcję Bartłomiej Babiarz ruszył z krótką reprymendą do Tymoteusza Puchacza i udał się do tunelu.

Po tym wydarzeniu Zagłębiu grało się trudniej i z minuty na minutę widać było przewagę GieKSy. Na potwierdzenie przybył Adrian Błąd. Zawodnik wrzucił na dalszy słupek w poszukiwaniu swoich kolegów z ataku. Problem dla Dawida Kudły był taki, że nikt nie sięgnął futbolówki, która wykonała jeszcze kozioł i wylądowała w "sieci". Trener Dariusz Dudek błyskawicznie próbował działać i zmieniać ustawienie, lecz na nic zdały się jego próby. 

Przed samym końcem nie wytrzymał również energiczny szkoleniowiec miejscowych. Jacek Paszulewicz po upomnieniu z pierwszej części musiał opuścić swój box i doliczony czas gry oglądał z wysokości trybun. W ostatniej akcji tego pojedynku w pole karne przeciwnika wybrał się sam Dawid Kudła. Zagłębiacy do samego końca walczyli o wyszarpanie remisu, lecz gra w osłabieniu nie okazała się naszą mocną stroną jak w niektórych przypadkach. 

Autor: Gracjan Labus

GKS Katowice - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0)

Bramka: 1:0 Adrian Błąd (61.)

GKS: Abramowicz - Klemenz, Mączyński, Prokić, Błąd (90. Słaby), Kędziora (77. Goncerz), Kamiński, Słomka (59. Skrzecz), Frańczak, Zejdler, Poczobut. 

Zagłębie: Kudła - Nuno, Jędrych, Cichocki, Puchacz - Nowak, Babiarz - Wrzesiński (80. Banasiak), Sanogo, Pribula (59. Rzonca) - Lewicki (58. Cristavao).

Żółte kartki: Mateusz Mączyński (75.) - Alexander Cristavao (90.)

Czerwona kartka: Bartłomiej Babiarz (51.)