17.03.2018
Remis w bitwie na śnieżki
Na murawie zalegała spora warstwa śniegu, jednak obie ekipy z ogromnym grymasem na twarzy wyszły na boisko i walczyły o ligowe punkty. Pogoda w Polsce już nie raz pokazała, że lubi płatać figle. Nie inaczej było właśnie w mijającym już tygodniu, kiedy każdy zaczynał szukać przebiśniegów i wiosny spadł z nieba biały puch.
Trener Dariusz Dudek zdecydował się posłać do boju zmienioną i jednocześnie trochę odmłodzoną jedenastkę. W wyjściowym składzie Zagłębia zagrało 4 graczy, którzy legitymują się mianem młodzieżowca.
Spora różnica była widoczna szczególnie przy wrzutach z autu, czyli tajną bronią gospodarzy. Ciągle na wrzut zza linii bocznej wędrował Patryk Fryc. Obrońca daleko posyłał piłkę na rosłych stoperów Puszczy Niepołomice. Jeżeli ktoś chciałby podliczyć różnicę między zawodnikami w wyjściowym składzie to przewaga po stronie gospodarzy wyraźna - 41 cm więcej w powietrzu miał zespół prowadzony przez Tomasza Tułacza.
Jedynym pomysłem w tym dniu były stałe fragmenty gry, które nie odzwierciedlają końcowego przebiegu, ponieważ trafienia w Niepołomicach padały po akcjach.
W 17. minucie świetną okazję do prowadzenia miało Zagłębie. Patryk Mularczyk uruchomił błyskawicznego Konrada Wrzesińskiego, który zszedł od razu z piłką na prawą nogę i podał do Sebastiana Milewskiego. "Majlo" ułożył sobie futbolówkę do strzału, jednak ta nie dopasowała się na jego stopie w taki sposób, by zaskoczyć Marcina Staniszewskiego.
Bardzo dobry występ od pierwszej minuty zaliczył Alexander Cristavao, który dwoił się i troił, aby pokazać, że to on zasługuje na miejsce w wyjściowym składzie i warto nie niego stawiać.
Więcej działo się w drugiej części, kiedy obaj golkiperzy musieli skapitulować. W 51. minucie Alexander Cristavao zmusił bramkarza do wyciągnięcia piłki z siatki. Kapitalnym prostopadłym podaniem popisał się Bartłomiej Babiarz. Przed Konradem Wrzesińskim był bramkarz, jednak niechcący wypuścił piłkę, a do tego dopadł Alexander Cristavao. Trafił do pustej bramki, ale sędzia gola nie uznał. Konrad Wrzesiński wybiegł zbyt szybko i został złapany na spalonym.
Święto w Niepołomicach rozpoczęło się w 63. minucie, kiedy swojego premierowego gola zdobył wypożyczony z Wisły Kraków - Krzysztof Drzazga. Napastnik Puszczy wybiegł przed naszych stoperów i z ciężkiej pozycji znalazł miejsce w okolicach dalszego słupka.
10 minut później ponownie strzelec pierwszej bramki powinien pokonać Dawida Kudłę. Dostał podanie ze środka pola, a piłka spadła mu prosto na głowę! Na nasze szczęście Krzysztof Drzazga nie wytrzymał ciśnienia i posłał futbolówkę prosto do rąk naszego bramkarza.
Jak mawia klasyk: "Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić". Kara dla gospodarzy nadeszła w 82. minucie. Martin Pribula dopadł na lewej flance i bez większego zastanowienia uderzył w kierunku twierdzy Staniszewskiego. Z asekuracją zdążył blok obronny, ale z dobitką Vamary Sanogo już sobie nie poradzili.
Wydawało się, że Zagłębie złapało to odpowiednie noszenie i jeszcze zaskoczy Puszczę Niepołomice. Chwilę przed doliczonym czasem gry Tymoteusz Puchacz ustawił sobie piłkę blisko narożnika pola karnego za faul na Konradzie Wrzesińskim. Nasz boczny obrońca zdecydował się na centrostrzał i trzeba mu oddać, że pomylił się nieznacznie! To był kluczowy moment, by wyszarpać komplet "oczek" z Niepołomic.
Autor: Gracjan Labus
Puszcza Niepołomice - Zagłębie Sosnowiec 1:1 (0:0)
Bramki: 1:0 Krzysztof Drzazga (63.), 1:1 Vamara Sanogo (82. asysta - Martin Pribula)
Żółte kartki: Patryk Fryc (87.) - Bartłomiej Babiarz (84.)
Puszcza: Staniszewski - Lepiarz, Czarny, Stawarczyk, Fryc, Ryndak (67. Uwakwe), Stefaniak, Stępień, Domański, Drzazga, Orłowski (86. Nowak).
Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nawotka (71. Pribula), Mularczyk (61. Sanogo), Cichocki, Milewski, Babiarz, Cristavao, Nuno Malheiro, Wrzesiński, Puchacz.
Trener Dariusz Dudek zdecydował się posłać do boju zmienioną i jednocześnie trochę odmłodzoną jedenastkę. W wyjściowym składzie Zagłębia zagrało 4 graczy, którzy legitymują się mianem młodzieżowca.
Spora różnica była widoczna szczególnie przy wrzutach z autu, czyli tajną bronią gospodarzy. Ciągle na wrzut zza linii bocznej wędrował Patryk Fryc. Obrońca daleko posyłał piłkę na rosłych stoperów Puszczy Niepołomice. Jeżeli ktoś chciałby podliczyć różnicę między zawodnikami w wyjściowym składzie to przewaga po stronie gospodarzy wyraźna - 41 cm więcej w powietrzu miał zespół prowadzony przez Tomasza Tułacza.
Jedynym pomysłem w tym dniu były stałe fragmenty gry, które nie odzwierciedlają końcowego przebiegu, ponieważ trafienia w Niepołomicach padały po akcjach.
W 17. minucie świetną okazję do prowadzenia miało Zagłębie. Patryk Mularczyk uruchomił błyskawicznego Konrada Wrzesińskiego, który zszedł od razu z piłką na prawą nogę i podał do Sebastiana Milewskiego. "Majlo" ułożył sobie futbolówkę do strzału, jednak ta nie dopasowała się na jego stopie w taki sposób, by zaskoczyć Marcina Staniszewskiego.
Bardzo dobry występ od pierwszej minuty zaliczył Alexander Cristavao, który dwoił się i troił, aby pokazać, że to on zasługuje na miejsce w wyjściowym składzie i warto nie niego stawiać.
Więcej działo się w drugiej części, kiedy obaj golkiperzy musieli skapitulować. W 51. minucie Alexander Cristavao zmusił bramkarza do wyciągnięcia piłki z siatki. Kapitalnym prostopadłym podaniem popisał się Bartłomiej Babiarz. Przed Konradem Wrzesińskim był bramkarz, jednak niechcący wypuścił piłkę, a do tego dopadł Alexander Cristavao. Trafił do pustej bramki, ale sędzia gola nie uznał. Konrad Wrzesiński wybiegł zbyt szybko i został złapany na spalonym.
Święto w Niepołomicach rozpoczęło się w 63. minucie, kiedy swojego premierowego gola zdobył wypożyczony z Wisły Kraków - Krzysztof Drzazga. Napastnik Puszczy wybiegł przed naszych stoperów i z ciężkiej pozycji znalazł miejsce w okolicach dalszego słupka.
10 minut później ponownie strzelec pierwszej bramki powinien pokonać Dawida Kudłę. Dostał podanie ze środka pola, a piłka spadła mu prosto na głowę! Na nasze szczęście Krzysztof Drzazga nie wytrzymał ciśnienia i posłał futbolówkę prosto do rąk naszego bramkarza.
Jak mawia klasyk: "Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić". Kara dla gospodarzy nadeszła w 82. minucie. Martin Pribula dopadł na lewej flance i bez większego zastanowienia uderzył w kierunku twierdzy Staniszewskiego. Z asekuracją zdążył blok obronny, ale z dobitką Vamary Sanogo już sobie nie poradzili.
Wydawało się, że Zagłębie złapało to odpowiednie noszenie i jeszcze zaskoczy Puszczę Niepołomice. Chwilę przed doliczonym czasem gry Tymoteusz Puchacz ustawił sobie piłkę blisko narożnika pola karnego za faul na Konradzie Wrzesińskim. Nasz boczny obrońca zdecydował się na centrostrzał i trzeba mu oddać, że pomylił się nieznacznie! To był kluczowy moment, by wyszarpać komplet "oczek" z Niepołomic.
Autor: Gracjan Labus
Puszcza Niepołomice - Zagłębie Sosnowiec 1:1 (0:0)
Bramki: 1:0 Krzysztof Drzazga (63.), 1:1 Vamara Sanogo (82. asysta - Martin Pribula)
Żółte kartki: Patryk Fryc (87.) - Bartłomiej Babiarz (84.)
Puszcza: Staniszewski - Lepiarz, Czarny, Stawarczyk, Fryc, Ryndak (67. Uwakwe), Stefaniak, Stępień, Domański, Drzazga, Orłowski (86. Nowak).
Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nawotka (71. Pribula), Mularczyk (61. Sanogo), Cichocki, Milewski, Babiarz, Cristavao, Nuno Malheiro, Wrzesiński, Puchacz.