24.11.2017
Walka na zakończenie roku
W głowie każdego kibica jakiś niedosyt pozostanie, lecz patrząc obiektywnie podział "oczek" trzeba szanować. Zagłębiacy chyba lekko w szoku po rozpoczęciu zawodów. Górnik Łęczna nie wystraszył się obcego terenu i wysoko zaatakował naszą drużynę. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Największy postrach w naszych szeregach był, kiedy do narożnika zmierzał Łukasz Tymiński. Nasza defensywa dowiedziała się o tym niespełna 300 sekund po rozpoczęciu zawodów. Pomocnik gości dośrodkował na Arkadiusza Kasperkiewicza, który skorzystał z prezentu i "ustrzelił" stojąc na 5. metrze. Autor tego trafienia będzie miał najwięcej do analizy, ponieważ uczestniczył niemal przy każdym golu, za które płaciła dzisiaj Fortuna. Cel był charytatywny, a bramki w przeciągu całego meczu rozłożyły się po równo.
W 12. minucie Arkadiusz Jędrych mógł szybko wyrównać stan na tablicy świetnej. Piłka spadła na 14. metr, jednak praktycznie z samej linii bramkowej wybijał nie kto inny jak Arkadiusz Kasperkiewicz! Chwila i znowu postraszyło Zagłębie. Vamara Sanogo dostał prostopadłą piłkę od Szymona Lewickiego, ale jego próba poszybowała nad poprzeczką!
Cel sosnowiczan szybko stał się jasny i pogoń za wynikiem była oczywista. Na swoją jedyną okazję w tym meczu zapracował Żarko Udoviczić. Lewy obrońca wpadł z futbolówką przy nodze i mocno zacentrował na bliższy słupek. Piłka zatańczyła między nogami i otarła się o boczną siatkę Sergiusza Prusaka.
Zagłębiacy pokazali charakter i koniecznie chcieli wyrównać przed przerwą. Tomasz Nowak w ostatniej akcji postawił na próbę strzału w kierunku bramki, lecz ta odbiła się od ręki Arkadiusza Kasperkiewicza. Otwarcie trzeba przyznać, że po obejrzeniu powtórek "jedenastki" być nie powinno. Sędzia podjął inną decyzję i nie będziemy się przecież kłócić... Szymon Lewicki i na naszym koncie były 2 tysiące na cel charytatywny od sponsora, a przy okazji "Lewy" świętował swojego 10-tego gola.
W 57. minucie zabrakło troszkę piłkarskiego "farta". Vamara Sanogo doszedł do próby głową, jednak w dalszej fazie Konrad Wrzesiński był na spalonym. Zwrot akcji niczym w filmie. Grzegorz Bonin ustawił sobie wszystkich na lewej flance i zamierzał zagrać do Patryka Szysza. Napastnik nabiegał idealnie w tempo, lecz wtedy pojawił się chyba nasz trzynasty zawodnik, którego kamery nie zdołały uchwycić. Sosnowiecki krecik postanowił wyjść na powierzchnię i uratować defensywę podopiecznych Dariusza Dudka.
W 67. minucie Dawid Kudła pokazał interwencję na poziomie klasy światowej. Dariusz Jarecki skorzystał z rykoszetu i polował na gola nr 2. Dawid Kudła po chwili odmeldował wykonanie zadania i piłka wyleciała na korner. Zmiana warty i błąd w kryciu przy stałym fragmencie gry. Futbolówka zagrana na "nos", a w tym przypadku na buta Rafała Kosznika. Wystarczyło tylko, żeby piłkarz dołożył nogę i prowadzenie gości stało się faktem po raz drugi.
Z bohatera do antybohatera? Takie przeżycia tylko na Stadionie Ludowym. Takiego doznania doświadczył wspomniany Rafał Kosznik. Piłkarz został trafiony w kolano przez interweniującego Arkadiusza Kasperkiewicza i na tablicy świetlnej trzeba było zmieniać rezultat na 2:2.
Kilka minut przed końcem postraszył nas jeszcze Grzegorz Bonin. Pomocnik kąśliwą próbą chciał przelobować naszego golkipera. Zakończyło się na górnej części siatki i podziale punktów.
Dziękujemy za cały rok i do zobaczenia na "Ludowym" w 2018!
Autor: Gracjan Labus
Zagłębie Sosnowiec - Górnik Łęczna 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Arkadiusz Kasperkiewicz (4. asysta - Łukasz Tymiński), 1:1 Szymon Lewicki (45. K.), 1:2 Rafał Kosznik (67. asysta - Łukasz Tymiński), 2:2 Rafał Kosznik (71. asysta - Szymon Lewicki (Sam.))
Żółte kartki: Konrad Wrzesiński (23.), Vamara Sanogo (36.), Nuno Malheiro (86.) - Robert Pisarczuk (29.), Arkadiusz Kasperkiewicz (45.), Filip Szewczyk (50.), Rafał Kosznik (90.)
Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nowak, Nawotka (59. Mularczyk), Cichocki, Lewicki, Udoviczić, Sanogo (73. Nuno), Banasiak, Wrzesiński (87. Łuczak), Sulewski.
Górnik: Prusak - Kosznik, Tymiński, Sasin (62. Karbowy), Szysz (80. Szerszeń), Bonin, Kasperkiewicz, Szewczyk (62. Jarecki), Pisarczuk, Makowski, Sosnowski.
Największy postrach w naszych szeregach był, kiedy do narożnika zmierzał Łukasz Tymiński. Nasza defensywa dowiedziała się o tym niespełna 300 sekund po rozpoczęciu zawodów. Pomocnik gości dośrodkował na Arkadiusza Kasperkiewicza, który skorzystał z prezentu i "ustrzelił" stojąc na 5. metrze. Autor tego trafienia będzie miał najwięcej do analizy, ponieważ uczestniczył niemal przy każdym golu, za które płaciła dzisiaj Fortuna. Cel był charytatywny, a bramki w przeciągu całego meczu rozłożyły się po równo.
W 12. minucie Arkadiusz Jędrych mógł szybko wyrównać stan na tablicy świetnej. Piłka spadła na 14. metr, jednak praktycznie z samej linii bramkowej wybijał nie kto inny jak Arkadiusz Kasperkiewicz! Chwila i znowu postraszyło Zagłębie. Vamara Sanogo dostał prostopadłą piłkę od Szymona Lewickiego, ale jego próba poszybowała nad poprzeczką!
Cel sosnowiczan szybko stał się jasny i pogoń za wynikiem była oczywista. Na swoją jedyną okazję w tym meczu zapracował Żarko Udoviczić. Lewy obrońca wpadł z futbolówką przy nodze i mocno zacentrował na bliższy słupek. Piłka zatańczyła między nogami i otarła się o boczną siatkę Sergiusza Prusaka.
Zagłębiacy pokazali charakter i koniecznie chcieli wyrównać przed przerwą. Tomasz Nowak w ostatniej akcji postawił na próbę strzału w kierunku bramki, lecz ta odbiła się od ręki Arkadiusza Kasperkiewicza. Otwarcie trzeba przyznać, że po obejrzeniu powtórek "jedenastki" być nie powinno. Sędzia podjął inną decyzję i nie będziemy się przecież kłócić... Szymon Lewicki i na naszym koncie były 2 tysiące na cel charytatywny od sponsora, a przy okazji "Lewy" świętował swojego 10-tego gola.
W 57. minucie zabrakło troszkę piłkarskiego "farta". Vamara Sanogo doszedł do próby głową, jednak w dalszej fazie Konrad Wrzesiński był na spalonym. Zwrot akcji niczym w filmie. Grzegorz Bonin ustawił sobie wszystkich na lewej flance i zamierzał zagrać do Patryka Szysza. Napastnik nabiegał idealnie w tempo, lecz wtedy pojawił się chyba nasz trzynasty zawodnik, którego kamery nie zdołały uchwycić. Sosnowiecki krecik postanowił wyjść na powierzchnię i uratować defensywę podopiecznych Dariusza Dudka.
W 67. minucie Dawid Kudła pokazał interwencję na poziomie klasy światowej. Dariusz Jarecki skorzystał z rykoszetu i polował na gola nr 2. Dawid Kudła po chwili odmeldował wykonanie zadania i piłka wyleciała na korner. Zmiana warty i błąd w kryciu przy stałym fragmencie gry. Futbolówka zagrana na "nos", a w tym przypadku na buta Rafała Kosznika. Wystarczyło tylko, żeby piłkarz dołożył nogę i prowadzenie gości stało się faktem po raz drugi.
Z bohatera do antybohatera? Takie przeżycia tylko na Stadionie Ludowym. Takiego doznania doświadczył wspomniany Rafał Kosznik. Piłkarz został trafiony w kolano przez interweniującego Arkadiusza Kasperkiewicza i na tablicy świetlnej trzeba było zmieniać rezultat na 2:2.
Kilka minut przed końcem postraszył nas jeszcze Grzegorz Bonin. Pomocnik kąśliwą próbą chciał przelobować naszego golkipera. Zakończyło się na górnej części siatki i podziale punktów.
Dziękujemy za cały rok i do zobaczenia na "Ludowym" w 2018!
Autor: Gracjan Labus
Zagłębie Sosnowiec - Górnik Łęczna 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Arkadiusz Kasperkiewicz (4. asysta - Łukasz Tymiński), 1:1 Szymon Lewicki (45. K.), 1:2 Rafał Kosznik (67. asysta - Łukasz Tymiński), 2:2 Rafał Kosznik (71. asysta - Szymon Lewicki (Sam.))
Żółte kartki: Konrad Wrzesiński (23.), Vamara Sanogo (36.), Nuno Malheiro (86.) - Robert Pisarczuk (29.), Arkadiusz Kasperkiewicz (45.), Filip Szewczyk (50.), Rafał Kosznik (90.)
Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nowak, Nawotka (59. Mularczyk), Cichocki, Lewicki, Udoviczić, Sanogo (73. Nuno), Banasiak, Wrzesiński (87. Łuczak), Sulewski.
Górnik: Prusak - Kosznik, Tymiński, Sasin (62. Karbowy), Szysz (80. Szerszeń), Bonin, Kasperkiewicz, Szewczyk (62. Jarecki), Pisarczuk, Makowski, Sosnowski.