12.11.2017
Oko za oko, ząb za ząb
Prawdziwe piłkarskie święto oglądali fani w Tychach. Takie spotkanie Nice 1. Ligi to wizytówka jakich mało.
Kibice Zagłębia Dąbrowskiego spisali się na medal. Spora grupa fanów wspierała swój ukochany klub. Z naszego sektora nie zabrakło hucznego: "Jesteśmy u siebie!".
W ekspresowym tempie wpadł gol na tyskim Stadionie. Dalekim wrzutem z autu popisał się znany w regionie - Dawid Abramowicz. Boczny obrońca GKS-u wykreował okazję i futbolówka znalazła się na głowie Kamila Zapolnika. Napastnik, który w zeszłym sezonie brylował w Wigrach Suwałki teraz ma kłopoty z regularnym strzelaniem dla Trójkolorowych. Radość okazała się przedwczesna, ponieważ wcześniej nastąpiło przewinienie.
W każdej akcji Zagłębia była widoczna obecność Szymona Lewickiego. Piłka non stop szukała naszego gracza z mieszanymi skutkami. Po kwadransie gry Robert Sulewski wrzucił do "Lewego", ten przyjął sobie na klatkę piersiową i swoją gorszą nogą spudłował. Najwięcej pola do popisu nasz najlepszy snajper miał w 27. minucie! Piłka spadła mu pod nogi niczym z nieba, lecz Szymon Lewicki był mocno zaskoczony taką dogodną okazją.
Rehabilitacja napastnika nadeszła błyskawicznie. Król strzelców miał cięższa pozycję niż chwilę wcześniej, a mimo to oddał celny i mocny strzał. Futbolówka otarła się jeszcze od rąk Rafała Dobrolińskiego i wylądowała w "sieci".
W ekipie gospodarzy bardzo starał się Kamil Zapolnik. Piłkarz robił swoje i w 40. minucie popisał się kapitalną przewrotką. Dawid Kudła był bezradny i pozostało mu tylko wyciągnąć piłkę z siatki.
Przed zejściem do szatni swoich sił spróbował Sebastian Milewski. Uderzenie naszego piłkarza powędrowało w okolicach naszego sektora, który umieszczony był za bramką.
Po przerwie dotarła do nas przykra wiadomość od fizjoterapeutów. Sebastian Milewski zderzył się w polu karnym ze swoim kolegą. Z góry było widać, że to otwarta rana w okolicach kolana. Jak się później dowiedzieliśmy - nie ma jeszcze potwierdzenia odnośnie jakiegoś zerwania. Fani z Sosnowca pożegnali "Majla" głośnym: "Jesteśmy z Tobą!".
Godzina gry i znowu Szymon Lewicki wyróżnił się w szesnastce rywala. Wyskoczył w górę i skierował futbolówkę w światło bramki. Czujny na lini był Rafał Dobroliński i zażegnał niebezpieczeństwo.
GKS Tychy raz na jakiś czas chciał odgryźć się szybkim atakiem. Dobrze ustawiona defensywa Zagłębia na wiele nie pozwoliła i w większości to sosnowiczanie byli stroną dominującą. Na 15 minut przed zakończeniem zawodów przed dobrą szansą stanął Adam Banasiak. Wcześniej golkiper przegrał walkę w powietrzu i zostawił swoją twierdzę bez zabezpieczenia. "Banan" pokusił się o szybką próbę, lecz ta okazała się nieskuteczna.
Ostatnie zdanie mogło i powinno należeć do gospodarzy. Mateusz Cichocki sprezentował piłkę Kamilowi Zapolnikowi. Wszyscy fani już wstawali ze swoich miejsc, by cieszyć się z prowadzenia, ale chyba presja jaka na nim ciążyła go zjadła! Z wielką ulgą odetchnął Dawid Kudła i ostrzegł swojego stopera.
Przed ostatnim gwizdkiem w spotkaniu z boiska wyleciał Łukasz Matusiak, którego nie trzeba przedstawiać w Sosnowcu. Chyba chciał wyrównać jakieś porachunki, ale arbiter na to nie pozwolił i nakazał mu opuścić plac gry. Zagłębie krótko grało w przewadze i nie miało możliwości przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Po meczu zarówno zawodnicy jak i kibice podziękowali sobie za walkę i głośny doping przez pełne 90 minut.
Autor: Gracjan Labus
GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Szymon Lewicki (30. asysta), 1:1 Kamil Zapolnik (40. asysta - Dawid Błanik)
Żółte kartki: Łukasz Matusiak (46.), Łukasz Matusiak (90.) - Tomasz Nowak (16.), Adam Banasiak (26.), Vamara Sanogo (66.)
Czerwona kartka: Łukasz Matusiak (90.)
GKS: Dobroliński - Mańka, Matusiak, Fidziukiewicz (81. Radzewicz), Ćwielong (90. Bogusławski), Błanik (73. Kaczmarczyk), Gancarczyk, Łuszkiewicz, Zapolnik, Tanżyna, Abramowicz.
Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nowak, Cichocki, Lewicki, Milewski (53. Nawotka), Udoviczić, Sanogo (87. Łuczak), Banasiak, Wrzesiński, Sulewski.
Kibice Zagłębia Dąbrowskiego spisali się na medal. Spora grupa fanów wspierała swój ukochany klub. Z naszego sektora nie zabrakło hucznego: "Jesteśmy u siebie!".
W ekspresowym tempie wpadł gol na tyskim Stadionie. Dalekim wrzutem z autu popisał się znany w regionie - Dawid Abramowicz. Boczny obrońca GKS-u wykreował okazję i futbolówka znalazła się na głowie Kamila Zapolnika. Napastnik, który w zeszłym sezonie brylował w Wigrach Suwałki teraz ma kłopoty z regularnym strzelaniem dla Trójkolorowych. Radość okazała się przedwczesna, ponieważ wcześniej nastąpiło przewinienie.
W każdej akcji Zagłębia była widoczna obecność Szymona Lewickiego. Piłka non stop szukała naszego gracza z mieszanymi skutkami. Po kwadransie gry Robert Sulewski wrzucił do "Lewego", ten przyjął sobie na klatkę piersiową i swoją gorszą nogą spudłował. Najwięcej pola do popisu nasz najlepszy snajper miał w 27. minucie! Piłka spadła mu pod nogi niczym z nieba, lecz Szymon Lewicki był mocno zaskoczony taką dogodną okazją.
Rehabilitacja napastnika nadeszła błyskawicznie. Król strzelców miał cięższa pozycję niż chwilę wcześniej, a mimo to oddał celny i mocny strzał. Futbolówka otarła się jeszcze od rąk Rafała Dobrolińskiego i wylądowała w "sieci".
W ekipie gospodarzy bardzo starał się Kamil Zapolnik. Piłkarz robił swoje i w 40. minucie popisał się kapitalną przewrotką. Dawid Kudła był bezradny i pozostało mu tylko wyciągnąć piłkę z siatki.
Przed zejściem do szatni swoich sił spróbował Sebastian Milewski. Uderzenie naszego piłkarza powędrowało w okolicach naszego sektora, który umieszczony był za bramką.
Po przerwie dotarła do nas przykra wiadomość od fizjoterapeutów. Sebastian Milewski zderzył się w polu karnym ze swoim kolegą. Z góry było widać, że to otwarta rana w okolicach kolana. Jak się później dowiedzieliśmy - nie ma jeszcze potwierdzenia odnośnie jakiegoś zerwania. Fani z Sosnowca pożegnali "Majla" głośnym: "Jesteśmy z Tobą!".
Godzina gry i znowu Szymon Lewicki wyróżnił się w szesnastce rywala. Wyskoczył w górę i skierował futbolówkę w światło bramki. Czujny na lini był Rafał Dobroliński i zażegnał niebezpieczeństwo.
GKS Tychy raz na jakiś czas chciał odgryźć się szybkim atakiem. Dobrze ustawiona defensywa Zagłębia na wiele nie pozwoliła i w większości to sosnowiczanie byli stroną dominującą. Na 15 minut przed zakończeniem zawodów przed dobrą szansą stanął Adam Banasiak. Wcześniej golkiper przegrał walkę w powietrzu i zostawił swoją twierdzę bez zabezpieczenia. "Banan" pokusił się o szybką próbę, lecz ta okazała się nieskuteczna.
Ostatnie zdanie mogło i powinno należeć do gospodarzy. Mateusz Cichocki sprezentował piłkę Kamilowi Zapolnikowi. Wszyscy fani już wstawali ze swoich miejsc, by cieszyć się z prowadzenia, ale chyba presja jaka na nim ciążyła go zjadła! Z wielką ulgą odetchnął Dawid Kudła i ostrzegł swojego stopera.
Przed ostatnim gwizdkiem w spotkaniu z boiska wyleciał Łukasz Matusiak, którego nie trzeba przedstawiać w Sosnowcu. Chyba chciał wyrównać jakieś porachunki, ale arbiter na to nie pozwolił i nakazał mu opuścić plac gry. Zagłębie krótko grało w przewadze i nie miało możliwości przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Po meczu zarówno zawodnicy jak i kibice podziękowali sobie za walkę i głośny doping przez pełne 90 minut.
Autor: Gracjan Labus
GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Szymon Lewicki (30. asysta), 1:1 Kamil Zapolnik (40. asysta - Dawid Błanik)
Żółte kartki: Łukasz Matusiak (46.), Łukasz Matusiak (90.) - Tomasz Nowak (16.), Adam Banasiak (26.), Vamara Sanogo (66.)
Czerwona kartka: Łukasz Matusiak (90.)
GKS: Dobroliński - Mańka, Matusiak, Fidziukiewicz (81. Radzewicz), Ćwielong (90. Bogusławski), Błanik (73. Kaczmarczyk), Gancarczyk, Łuszkiewicz, Zapolnik, Tanżyna, Abramowicz.
Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nowak, Cichocki, Lewicki, Milewski (53. Nawotka), Udoviczić, Sanogo (87. Łuczak), Banasiak, Wrzesiński, Sulewski.