14.10.2017
Diabeł tkwi w szczegółach
Szkoleniowiec Dariusz Dudek po raz pierwszy postawił na dwójkę snajperów. Efektem takiego eksperymentu były częste wrzutki z boku boiska. Bardzo dokładnymi centrami przez pełny wymiar czasowy popisywał się Robert Sulewski. Każde górne podanie naszego bocznego obrońcy było "na nos".
Nad stadionem Bytowa nie odpuszczał rzęsisty deszcz. Konsekwencją niekorzystnych warunków atmosferycznych była piłka, która ślizgała się jak mydło. Gorąco pod naszą bramką zrobiło się od 12 minuty. Najpierw na próbę kąśliwego uderzenia zdecydował się Łukasz Wróbel. Futbolówka zatańczyła na rękawicach Dawida Kudły i przeleciała nad poprzeczką. Wydawało się, że to tylko chwilowe kłopoty. Problem większy zrobił się po wrzutce z narożnika. Z zamieszania górą wyszedł Marek Opałacz, który mógł świętować swojego gola.
Zagłębie błyskawicznie ruszyło do odrabiania strat. Żwawo rozegrany rzut rożny przyniósł owoce w postaci trafienia wyrównującego! Tomasz Nowak wymienił piłkę z Konradem Wrzesińskim, ten pierwszy po chwili dośrodkował do Szymona "Lisa" Lewickiego. On już nie raz pokazał, że jest królem pola karnego i tylko czyha na takie prezenty od partnerów. Mecz rozpoczynał się na nowo!
Scenariusz powtórzył się w okamgnieniu, ponieważ 2 minuty później Bytów znowu celebrowali prowadzenie! "Dzisiaj nikt nas nie pokona, nawet słynna Barcelona" - taką przyśpiewkę po akcji gospodarzy śmiało mogli śpiewać miejscowi kibice. Piłka wędrowała jak po sznurku, aż wreszcie znalazła się na prostym podbiciu Janusza Surdykowskiego. Napastnik przez duże "N" pokazał klasę i wykończył tuż przy samym słupku.
Do naszej drużyny napłynęła jeszcze świeża krew przed przerwą. Nastąpiła wymuszona zmiana w sosnowieckich szeregach. Rafał Makowski z grymasem bólu na twarzy opuszczał plac gry, a na jego pozycji zameldował się aktywny Sebastian Milewski. W 45 minucie przyszła kopia pierwszego gola. Centra Konrada Wrzesińskiego na głowę Szymona Lewickiego i znowu konkurenci mieli po tyle samo na swoim koncie. Do przerwy 2:2, a apetyty rosły przez cały kwadrans przerwy.
Po zmianie stron ciężko pisać, że na boisku rządziła piłka nożna i czysta walka. Arbiter miał pełne ręce roboty i często nie panował nad wydarzeniami na murawie. W 53 minucie Tomasz Nowak wszedł odważnie w nogi przeciwnika mając wcześniej żółtą kartkę. Cała wyjściowa jedenastka razem z ławką rezerwowych rzuciła się z pretensjami na sędziów. Najbardziej aktywny w słowach był Kamil Wacławczyk. Zawodnik w ciągu kilku sekund obejrzał dwie żółte kartki i musiał udać się do szatni.
Dwie klarowne szanse zmarnował Tomasz Nawotka. Nasz skrzydłowy dwukrotnie źle składał się do wykończenia dośrodkowania i z całą pewnością był wściekły na siebie o zaprzepaszczone okazje. Kilka możliwości na gola numer 3 dla Zagłębia miał również Wojciech Łuczak. Pierwszą z nich była zablokowana próba naszego zawodnika, a chwilę później "Łuczi" postawił na próbę mijania golkipera, jednak była to zła decyzja. Kto wie jak zakończyłby się ten pojedynek, gdyby strzelał z pierwszej piłki.
Teraz to już tylko historia i prawda jest bolesna. Tylko remis w Bytowie - 2:2.
Autor: Gracjan Labus
Relacja live - tutaj
MKS Drutex Bytovia Bytów - Zagłębie Sosnowiec 2:2 (2:2)
Bramki: 1:0 Michał Opałacz (13. asysta - Bartłomiej Poczobut), 1:1 Szymon Lewicki (21. asysta - Tomasz Nowak), 2:1 Janusz Surdykowski (23. asysta - ), 2:2 Szymon Lewicki (45. asysta - Konrad Wrzesiński)
Żółte kartki: Kamil Wacławczyk (52. 2x), Michał Stasiak (71.), Janusz Surdykowski (89.) - Tomasz Nowak (38.), Robert Sulewski (61.), Sebastian Milewski (76.)
Czerwona kartka: Kamil Wacławczyk (52.)
Drutex: Witan - Opałacz, Wróbel, Jakóbowski (90. Wilk), Surdykowski (90. Kpassa) Poczobut, Wacławczyk, Stasiak, Gonzalez, Wolski (68. Kuzdra), Duda.
Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nowak, Nawotka, Makowski (37. Milewski), Cichocki, Lewicki, Udoviczić, Sanogo, Wrzesiński (69. Łuczak), Sulewski.