23.09.2017
Zagłębie podtopione na własnym terenie
Od samego początku całe zmagania przypominały bardziej mecz piłki wodnej. Futbolówka zatrzymywała się w kilku miejscach, co zdecydowanie nie ułatwiało gry. Z drugiej strony nie ma co narzekać, ponieważ spoglądając na inne boiska pierwszoligowe wody było po kolana. W 10. minucie Vamara Sanogo spróbował wykorzystać swoją szybkość i znalazł sobie trochę pola do popisu w polu karnym. Na szczęście gości naszego snajpera powstrzymał stoper i czystym wślizgiem oddalił niebezpieczeństwo. Lepiej wyglądała gra zawodników z Suwałk. W 14. minucie Serhii Pylypchuk wpakował piłkę do "sieci", lecz arbiter liniowy energicznie machnął chorągiewką i oznajmił, że mamy spalony. Niecałe 10. minut później Adam Banasiak wrzucił w kierunku Wojciecha Łuczaka, ale temu zabrakło kilku centymetrów, by uszczęśliwić publiczność. Przed przerwą była wyborna okazja do wyjścia na prowadzenie! Swój rajd lewą flanką Żarko Udoviczić zakończył celnym podaniem do Patryka Mularczyka. Nasz wychowanek nieczysto trafił w piłkę, ale ta pomyślnie znalazła się jeszcze pod nogami Wojciecha Łuczaka. Ten stojąc na 5. metrze strzelił fatalnie, daleko od celu. Jedno jest pewne - oglądaliśmy już lepsze pierwsze części na Stadionie Ludowym, a ta nikogo nie powaliła.
W drugiej odsłonie wydawało się, że coś ruszyło i sosnowiczanie raz na jakiś czas potrafili wypracować sobie szansę pod bramką rywala. Najpierw próba Vamary Sanogo głową po dośrodkowaniu od Żarko Udoviczicia, jednak za bardzo podszedł pod piłkę napastnik z Francji. Do nieudanych akcji trzeba zaliczyć również strzał Wojciecha Łuczaka, chociaż do sukcesu było zdecydowanie bliżej. "Łuczi" uderzył technicznie, ale ustrzelił tylko poprzeczkę. Po chwili znowu najbardziej aktywny piłkarz w naszych szeregach dał o sobie znać - Vamara Sanogo pograł z Patrykiem Mularczykiem. Zaraz zdecydował się uderzyć! Mocno, płasko - ponownie górą golkiper z Suwałk. W 67. minucie Vamara Sanogo musiał pogodzić się, że więcej w tym starciu nie postraszy. "Vams" był wściekły, że trenerzy postawili na taką zmianę. Tym bardziej, że to był jedyny gracz, który potrafił zagrozić moknącemu między słupkami Łukaszowi Budziłkowi. Długo, długo nic... aż nagle trener Artur Skowronek decyduje się na zmianę. Z boiskiem pożegnał się Serhii Pylypchuk, a w jego miejsce powędrował Kamil Kościelny. Zawodnik, który nie może pochwalić się ogromnym zaufaniem ze strony szkoleniowca. Od początku sezonu zaliczył tylko kilka "ogonów". Tym razem okazał się cennym ogniwem. Mateusz Radecki napoczął całą akcję Wigier i zachował zimną krew. Kamil Kościelny dostał idealne zagranie na 11. metr od Damian Gąski, a ten z duszą artysty trafił do bramki. Szybko po wznowieniu gry honor przy Kresowej mógł uratować Patryk Mularczyk. Jeden z obrońców Wigier wchodził powoli na drogę "Mulara", lecz ten kiedy był już w samym polu karnym powinien szukać uderzenia po ziemi! Tak się nie stało i oddał futbolówkę pod nogi powracającego defensora. Twarde i męskie warunki zweryfikowały, że jeszcze mnóstwo pracy przed naszą drużyną. Prawda jest brutalna, gdyż po kolejce nr. 10 jesteśmy na miejscu spadkowym.
Autor: Gracjan Labus
Relacja live - tutaj
Zagłębie Sosnowiec - Wigry Suwałki 0:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Kamil Kościelny (82. asysta - Damian Gąska)
Żółte kartki: Arkadiusz Jędrych (13.), Tomasz Nowak (25.), Rafał Makowski (65.) - Laurentiou Iorga (53.), Serhii Pylypchuk (77.)
Zagłębie: Kudła - Jędrych, Nowak, Nawotka, Mularczyk, Cichocki, Milewski (46. Makowski), Udoviczić, Sanogo (67. Lewicki), Banasiak (81. Wrzesiński), Łuczak.
Wigry: Budziłek - Remisz, P. Sokołowski, Radecki, Bogusz, Jurkowski, Iorga (60. Mackiewicz), Pylypchuk (81. Kościelny), Gąska, Kwaśniewski, Obst (60. Rybicki).