26.08.2017
Dwie różne połowy - w Częstochowie remis.
Sosnowiczanie rozpoczęli ten mecz bardzo agresywnie, już w pierwszej minucie gry Tomasz Nowak próbował przelobować Mateusza Lisa z linii środkowej, zabrakło naprawdę niewiele, a piłka zatrzepotała na siatce bramki. Chwilę później bardzo dobre dośrodkowanie posłał Adam Banasiak, ale żaden z jego kolegów nie zamknął tego dogrania.
Raków doszedł do głosu trzy minuty później, Krystian Wójcik kapitalnie ruszył prawą flanką, wszedł w nasze pole karne, ale jego uderzenie powędrowało wysoko nad bramką Dawida Kudły.
Kilka chwil później, a gospodarze uderzyli drugi raz, tym razem Tomasz Wróbel spróbował swoich sił z dystansu, strzał zbyt mocno odchodził od bramki naszego golkipera i tym samym minął ją. Najgroźniejszą sytuację miejscowi stworzyli kilkanaście minut później, aktywny dzisiaj Krystian Wójcik ruszył prawą stroną, wpadł w pole karne i posłał płaskie podanie w kierunku Pawła Piceluka, ten już był gotowy oddać strzał, lecz w ostatniej chwili uprzedził go Dawid Kudła, ratując nas przed stratą bramki. Przyszła 28. minuta, Rafał Makowski otworzył uliczkę Szymonowi Lewickiemu, który z zimną krwią pokonał Mateusza Lisa i otworzył wynik tego meczu. Nie minęło dziesięć minut, a Zagłębie cieszyło się z drugiego trafienia. Żarko Udovicić pognał lewą flanką dograł kapitalnie do nogi Lewickiemu, a ten podwyższył wynik na 2:0. Na przerwę zeszliśmy z dwubramkowym prowadzeniem, wydawało się, że to kwestia czasu, aż wpakujemy trzecią, kończącą emocje w tym pojedynku bramkę.
Druga połowa rozpoczęła się dla sosnowiczan bardzo dobrze, krzyżową akcją popisali się nasi, a Wojciech Łuczak w sytuacji sam na sam z bramkarzem przegrał pojedynek, Mateusz Lis popisał się świetnym refleksem przy tej akcji. Powiedzenie brzmi, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak też było w tym spotkaniu. Trzy minuty po tym jak Wojtek Łuczak zmarnował setkę Raków strzelił kontaktowego gola, wyśmienite dośrodkowanie z rzutu rożnego na głowę Tomasa Petraska i mieliśmy już 2:1. Dwie minuty później, a dokładnie w 57. minucie z piłką bardzo ładnie zabrał się Patryk Mularczyk, który w ostatniej chwili został powstrzymany przez Petraska, defensor miejscowych dzięki swojej bramce stał się pewnych punktem w obronie. Na nieszczęście nasze Raków złapał wiatr w żagle i grało im się coraz pewniej. Kilka chwil nie minęło, a na tablicy świetlnej ukazał się wynik 2:2. Fenomenalnie prawym skrzydłem ruszył Lukas Duriska, który obsłużył podaniem Tomasza Wróbla, a ten płaskim strzałem pokonał Dawida Kudłę.
Od tego momentu na stadionie panowała naprawdę gorąca atmosfera, gospodarze poczuli się pewni i mocni, Zagłębie próbowało sił w kontrach, które nie mogły przynieść oczekiwanego rezultatu w postaci bramki. Nastała 70. minuta, Szymon Lewicki znalazł się w polu karnym, ale nie oddał celnego strzału na bramkę Rakowa. Częstochowianie starali się z całych sił, jednak ich ataki opierały się głównie na ambicjach i grze długimi piłkami z czym radzili sobie podopieczni Dariusza Dudka. W doliczonym czasie gry Zagłębie miało piłkę meczową, kapitalne dośrodkowanie posłał Nuno Malheiro, na pełnym gazie nabiegał Szymon Lewicki, który świetnie złożył się do główki, a jego strzał przeleciał minimalnie obok słupka bramki strzeżonej przez Mateusza Lisa.
Raków Częstochowa - Zagłębie Sosnowiec 2:2 (0:2)
Raków Częstochowa: Lis - Petrasek, Niewulis, Duriska Ż, Łabojko Ż, Sapała (79. Mizgała), Wróbel, Oziębała Ż (55. Oziębała), Papikyan, Wójcik, Piceluk (46. Malinowski).
Zagłębie Sosnowiec: Kudła - Nawotka Ż, Jędrych, Cichocki, Udovicić - Makowski, Nowak - Mularczyk (90+4. Pikul), Łuczak Ż (66. Malheiro), Banasiak (79. Wrzesiński) - Lewicki Ż.