21.08.2017
Dariusz Dudek: "Jestem obywatelem Sosnowca"
Szkoleniowiec odniósł się w nim do swojego miejsca zamieszkania, czyli stolicy Zagłębia Dąbrowskiego, trenerskich autorytetów, czy stylu jaki preferuje. - Chcemy wygrywać, grać fajnie dla oka i skutecznie - mówił do piłkarzy na pierwszym treningu, podczas rozgrywania akcji.
Szkoleniowiec wniósł pozytywną energię, a gdy któryś z zawodników zagrał do niego zbyt lekko, to szybko zareagował, by poszedł po piłkę i zrobił to jeszcze raz, odpowiednio mocno. Dodatkowo podczas zajęć trener pokazał, że cały czas pamięta, jak się gra w piłkę (191 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej), gdyż popisał się pięknym przerzutem na przysłowiowy "nos" do Żarko Udovicica.
W naszej rozmowie, którą prezentujemy niżej, Dariusz Dudek odniósł się również do wcześniejszej propozycji pracy w Zagłębiu, a także do licznych odwiedzin Stadionu Ludowego.
Wywiad z nowym trenerem Zagłębia Sosnowiec:
Kilku ostatnich trenerów było przyjezdnych i nieoczekiwanie ponownie na ławce trenerskiej zasiada mieszkaniec Sosnowca. Szkoleniowiec już od jakiegoś czasu jest związany z naszym miastem?
Dariusz Dudek: - Tak, nawet nie tak dawno od Pana Prezydenta otrzymałem kartę, że jestem Obywatelem Sosnowca. Od ponad dwóch lat mieszkam w Sosnowcu i jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. Otrzymałem propozycję z Zagłębia i jestem przekonany, że trafiłem do dobrego klubu, w dobre ręce. Jako sosnowiczanin pełną gębą zrobię wszystko, żeby zespół Zagłębia wrócił na właściwe tory, żeby kończył ten sezon lepiej niż poprzedni. Wiemy, że w ostatnim czasie Zagłębiacy dobrze zaczynali, ale problemem była końcówka rozgrywek. Cytując klasyka: "Nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz". Mam nadzieję, że nasza roczna praca zakończy się awansem, jestem ambitny, więc liczę na to, że będę pracował z Zagłębiem w Lotto Ekstraklasie.
Trener miał mocną pozycję, dobra praca z dobrym szkoleniowcem, gdy pojawia się taka propozycja, to zapewne pojawiają się myśli "Co dalej"? To była ciężka decyzja?
- Bardzo, ale to bardzo dziękuje pani Prezes Witkowskiej, szefowej klubu z Niecieczy. Jeszcze wczoraj byłem na ławce Termalica Bruk-Bet, a teraz odpowiadam za Zagłębie. Serdecznie jej dziękuje, tylko dzięki jej dobrej woli mogłem się tutaj znaleźć, gdyż miałem ważny kontrakt. Zrozumiała mnie, podobnie jak trener Rumak, że jestem ambitnym człowiekiem i chcę spróbować samodzielnej pracy, dzięki temu rozwiązałem umowę za porozumieniem stron. Oferta ze strony Zagłębia jest jedną z tych, które nie można odrzucić. Miałem bardzo mało czasu, by podjąć decyzję, ale była ona świadoma i jestem przekonany, że trafna. Cieszę się, że jestem w klubie i zrobię wszystko, by mu pomóc, by zwyciężał.
Losy szkoleniowca już krzyżowały się z Zagłębiem, nie mówię tutaj o gościnnych odwiedzinach, ale o wcześniejszej propozycji pracy, wtedy w innej roli?
- Świętej pamięci Krzysztof Szatan chciał mnie ściągnąć do klubu, ale w roli dyrektora sportowego. To były dawne czasy, jeszcze nie zaangażowałem się w trenerkę, nie miałem licencji UEFA Pro. Tak jak wspomniałem od ponad 2 lat mieszkam w Sosnowcu, przychodziłem na mecze i sercem byłem z klubem. Drogi się krzyżowały, dlatego nie musiałem długo myśleć nad propozycją. Z tego miejsca dziękuje działaczom za obdarzenie mnie zaufaniem, teraz wszystko w moich rękach, by odwdzięczyć się.
Pierwsze zajęcia za nami i widziałem, że miał trener już sporo uwag do rozegrania i zachowania przy akcjach. Kilka razy na wesoło, a kilka na poważnie?
- Zdaję sobie z tego sprawę, iż jest to moja pierwsza samodzielna praca, zapewne będzie sporo malkontentów, którzy powiedzą, że powinna być zatrudniona osoba z "Nazwiskiem", a nie moja skromna osoba. Jestem tego świadomy, wiem jak działa piłka nożna, tak jak wspomniałem, jestem ambitny, dlatego prosiłbym wszystkich kibiców z tego ogromnego regionu, jakim jest Zagłębie Dąbrowskie, by wspierali Zagłębie, a także moją osobę. Przyszedłem tutaj zrobić konkretną robotę. Mam nadzieję, że wszyscy kibice, którzy będą przychodzić na stadion będą nas wspierać i będą zadowoleni z naszej postawy. Gra musi nas cieszyć, piłka nożna to rozrywka dla fanów, a wiem, że w ostatnich czasach wyglądało to trochę słabiej. Dodatkowo brakowało zwycięstw, dlatego też w klubie pojawiłem się ja. Na spokojnie diagnozuje problem i mam nadzieję, że będzie trafna ocena, zastosujemy odpowiednie "leki" i zaczniemy zwyciężać. Liczę na to, że kibice dadzą mi trochę czasu, a następnie z każdym kolejnym meczem uwierzą w moją skromną osobę. Wracając do treningu nie miałem dużo czasu, w środę już gramy z Puszczą, więc trudno w tak krótkim czasie odcisnąć swój styl na zespole, aczkolwiek jestem pod wrażeniem, jak piłkarze wyglądali w treningu, jakie mają umiejętności. Dla mnie najważniejszym celem w tych 2-3 dniach będzie dotarcie do zawodników i odblokowanie głowy. Aktualnie idziemy w kierunku treningu mentalnego, gdyż umiejętności mają bardzo duże. Kadra jest liczna i dobra, ta zła seria musi się odwrócić, muszą się odblokować, zawsze staram się u wszystkich zaszczepić tzw. gen zwycięzców. W tych najbliższych dniach chciałbym chłopakom dać pozytywną energię, dlatego czasami można się uśmiechać, ale nie można zapominać o dyscyplinie w szatni i na boisku. Dla mnie ważna jest również dyscyplina taktyczna i już staram się w tym temacie działać. Mam mało czasu, ale spokojnie ja jestem za tym, by zespół ewaluował, nie można robić nagłych rewolucji. Zabieram się do pracy i robię wszystko, by zdobyć 3 punkty już w środę.
Zagłębie ma szczęście do trenerów, którzy debiutują na ławce trenerskiej. Artur Derbin zrobił awans, Jacek Magiera, który nie miał okazji długo popracować, też jest dobrze wspominany?
- Tego się trzymamy i mam nadzieję, że tak dalej będzie. Być może nam również uda się zrobić ten awans. Będziemy ciężko pracować, ruszymy wspólną drogą i będziemy jak rodzina, wtedy osiągniemy więcej. Zagłębie ma wspaniałych kibiców, byłem na Ludowym niejednokrotnie i widziałem, jak im bardzo zależy na wynikach, zwycięstwach i dobrej grze. Liczę na to, że ta presja, mówię tutaj o tej pozytywnej, da zespołowi przynajmniej 3-5 % dodatkowej mocy, by pomogło to w grze i zwycięstwach. Fani zawsze dokładają swoją cegiełkę do tego końcowego rezultatu, dla każdego zespołu jest to bardzo ważne. W ostatnim czasie, to zespół Zagłębia zawsze jest stawiany w roli faworytów i w kolejnym meczu i w walce o awans. W ostatnich latach ta sztuka się nie udała, a my musimy zrobić wszystko, by osiągnąć ten wynik. Dlatego począwszy od piłkarzy, nas trenerów, pracowników klubu, kończąc na kibicach, wszyscy muszą dążyć do tego celu. Już wspomniałem o tym, w piłce nożnej najważniejsi są kibice, gdyż to dla nich się gra. Jeżeli my wykonamy swoją pracę na boisku, a fani na trybunach, to o wynik jestem spokojny.
Długa współpraca z trenerem Rumakiem, wcześniej z Broszem, czy to są szkoleniowcy, którzy mieli wpływ na ukształtowanie Dariusza Dudka, czy może są jeszcze inne autorytety?
- Nie będę ukrywał, iż jestem szkoleniowcem, który lubi oglądać pracę tych najlepszych. Oczywiście też miała na to wpływ osoba mojego brata, który grał w Liverpoolu, czy Realu. Nie chcę wspominać o wszystkich stażach, które odbyłem, ale zawsze starałem się podpatrywać tych najlepszych w akcji. Najbardziej fascynuje się trenerami José Mourinho i Rafaelem Benítezem. Najlepiej wymieszać ich obu, gdyż jeden jest fantastycznym motywatorem, a drugi dba o nawet najmniejszy szczegół. Wspomniani szkoleniowcy, czyli Rumak i Brosz, to trenerzy młodego pokolenia, bardzo ambitni, z bardzo dużą wiedzą, inteligentni, dlatego współpracując z nimi mogłem wiele się nauczyć. O nich mogę mówić w samych superlatywach i z tego miejsca chcę im podziękować. Jednak od dzisiaj pracuje na swoje nazwisko i teraz w tym kierunku idę.
Trzeba będzie zmierzyć się z wspomnianymi trenerami, a najlepiej za rok w Lotto Ekstraklasie!
- Oby, daj Boże, byśmy wszyscy w przyszłym sezonie pracowali w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Trener lubi szybką piłkę, czyli szybkie podania i błyskawiczne akcje. Wiadomo, że w tak krótkim czasie nie da się odcisnąć swojego piętna na zespole, ale chyba w tym kierunku będzie prowadzone Zagłębie?
- Chciałbym grać w szybką piłkę. W dzisiejszych czasach każda dyscyplina sportu bardzo poszła do przodu. Gołym okiem widać przygotowanie motoryczne każdego zespołu. Zawodnicy stają się gladiatorami, są dobrze zbudowani, silni i szybcy. Piłka nożna też idzie w tę stronę. Pamiętam, jak pracowałem w I lidze z trenerem Broszem, tutaj najpierw liczy się przygotowanie motoryczne, później charakter, a cala reszta przychodzi sama. Jeżeli będziemy dobrze przygotowani do sezonu, będziemy grali na dwa-trzy kontakty, do przodu, nie do tyłu, to będę zadowolony. Choć wiem, że nie zawsze będzie taka możliwość...
... nie zawsze przeciwnik pozwoli na taką grę
- ... Dokładnie. Przeciwnik nie da "rozwinąć" skrzydeł. Wiem, że przegramy kilka spotkań, pewnie dopadną nas też błędy indywidualne, przy rozprowadzaniu piłki. Mam pewny zamysł w głowie, który chcę realizować. Nie znam jeszcze aż tak dobrze piłkarz, jednak zrobię wszystko, by każdy czuł się potrzebny tej drużynie. Osobiście wiem, jak to jest być tym 12. czy 13. zawodnikiem. Dlatego bardzo ważne jest to, by dotrzeć do każdego z nich. Chcę stworzyć tutaj pozytywną atmosferę, by widoczne było to na zewnątrz. Piłkarze mają się cieszyć prostą rzeczą, czyli samą grą, by przyjeżdżali do pracy, anie do roboty, by mieli radość z każdego treningu, a nie byli pełni obaw, co ich spotka w kolejnym meczu. Już niejednokrotnie trenerzy mówili, że każdy ma na początku białą kartę, u mnie jest tak samo.
Dwa dni do meczu, piłkarze często mówią, że to dobrze, jest szansa do rehabilitacji, jednak zakładam, iż trener wolałby przepracować cały tydzień?
- Zdecydowanie, gdyż miałbym więcej czasu, by taktycznie poukładać zespół. Nie ukrywam, że grałem w piłkę i sam wiem najlepiej, że dla piłkarza po porażce najlepiej jest jak najszybciej wyjść na boisko, by zrehabilitować się. W takich sytuacjach człowiek często się cieszył, że kolejny mecz jest za 3 dni. Z każdą porażką trzeba żyć i przyjąć ją na klatę, jednak po nich trzeba podnosić się i odbudowywać się. Trener Banasik wykonał dobrą pracę, dlatego z tego miejsca mu dziękuje. Nie można powiedzieć, że wszystko co złe, to były trener, to jest piłka nożna i wiemy, że życie pisze różne scenariusze. Dziękuje byłem szkoleniowcowi, ale od dzisiaj to ja będę odbijał pieczątkę na tym zespole. Dwa dni to bardzo mało, ale mamy świetną okazję, by zrehabilitować się przed własną publicznością, mam nadzieję, że kibice pomogą nam to uczynić.
Będąc przy komforcie pracy. Drużyna jest już zbudowana, będzie trener rozmawiał na temat ewentualnych wzmocnień?
- Każdy trener zapewne w takiej sytuacji powie, że chciałby dodatkowych zawodników. Żyjemy w pewnych realiach, to jest I liga, budżet jest napięty, tutaj nie ma dodatkowych dużych środków z telewizji, tak jak w przypadku Lotto Ekstraklasy. Małymi krokami, pójdę - tak jak mówiłem - w ewolucję, a nie rewolucję. Mamy bardzo dobrych piłkarzy, muszę jeszcze ich dobrze poznać i spokojnie popracować.
Rozmawiał Maciej Wasik
Zdjęcia z treningu - tutaj
Szkoleniowiec wniósł pozytywną energię, a gdy któryś z zawodników zagrał do niego zbyt lekko, to szybko zareagował, by poszedł po piłkę i zrobił to jeszcze raz, odpowiednio mocno. Dodatkowo podczas zajęć trener pokazał, że cały czas pamięta, jak się gra w piłkę (191 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej), gdyż popisał się pięknym przerzutem na przysłowiowy "nos" do Żarko Udovicica.
W naszej rozmowie, którą prezentujemy niżej, Dariusz Dudek odniósł się również do wcześniejszej propozycji pracy w Zagłębiu, a także do licznych odwiedzin Stadionu Ludowego.
Wywiad z nowym trenerem Zagłębia Sosnowiec:
Kilku ostatnich trenerów było przyjezdnych i nieoczekiwanie ponownie na ławce trenerskiej zasiada mieszkaniec Sosnowca. Szkoleniowiec już od jakiegoś czasu jest związany z naszym miastem?
Dariusz Dudek: - Tak, nawet nie tak dawno od Pana Prezydenta otrzymałem kartę, że jestem Obywatelem Sosnowca. Od ponad dwóch lat mieszkam w Sosnowcu i jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. Otrzymałem propozycję z Zagłębia i jestem przekonany, że trafiłem do dobrego klubu, w dobre ręce. Jako sosnowiczanin pełną gębą zrobię wszystko, żeby zespół Zagłębia wrócił na właściwe tory, żeby kończył ten sezon lepiej niż poprzedni. Wiemy, że w ostatnim czasie Zagłębiacy dobrze zaczynali, ale problemem była końcówka rozgrywek. Cytując klasyka: "Nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz". Mam nadzieję, że nasza roczna praca zakończy się awansem, jestem ambitny, więc liczę na to, że będę pracował z Zagłębiem w Lotto Ekstraklasie.
Trener miał mocną pozycję, dobra praca z dobrym szkoleniowcem, gdy pojawia się taka propozycja, to zapewne pojawiają się myśli "Co dalej"? To była ciężka decyzja?
- Bardzo, ale to bardzo dziękuje pani Prezes Witkowskiej, szefowej klubu z Niecieczy. Jeszcze wczoraj byłem na ławce Termalica Bruk-Bet, a teraz odpowiadam za Zagłębie. Serdecznie jej dziękuje, tylko dzięki jej dobrej woli mogłem się tutaj znaleźć, gdyż miałem ważny kontrakt. Zrozumiała mnie, podobnie jak trener Rumak, że jestem ambitnym człowiekiem i chcę spróbować samodzielnej pracy, dzięki temu rozwiązałem umowę za porozumieniem stron. Oferta ze strony Zagłębia jest jedną z tych, które nie można odrzucić. Miałem bardzo mało czasu, by podjąć decyzję, ale była ona świadoma i jestem przekonany, że trafna. Cieszę się, że jestem w klubie i zrobię wszystko, by mu pomóc, by zwyciężał.
Losy szkoleniowca już krzyżowały się z Zagłębiem, nie mówię tutaj o gościnnych odwiedzinach, ale o wcześniejszej propozycji pracy, wtedy w innej roli?
- Świętej pamięci Krzysztof Szatan chciał mnie ściągnąć do klubu, ale w roli dyrektora sportowego. To były dawne czasy, jeszcze nie zaangażowałem się w trenerkę, nie miałem licencji UEFA Pro. Tak jak wspomniałem od ponad 2 lat mieszkam w Sosnowcu, przychodziłem na mecze i sercem byłem z klubem. Drogi się krzyżowały, dlatego nie musiałem długo myśleć nad propozycją. Z tego miejsca dziękuje działaczom za obdarzenie mnie zaufaniem, teraz wszystko w moich rękach, by odwdzięczyć się.
Pierwsze zajęcia za nami i widziałem, że miał trener już sporo uwag do rozegrania i zachowania przy akcjach. Kilka razy na wesoło, a kilka na poważnie?
- Zdaję sobie z tego sprawę, iż jest to moja pierwsza samodzielna praca, zapewne będzie sporo malkontentów, którzy powiedzą, że powinna być zatrudniona osoba z "Nazwiskiem", a nie moja skromna osoba. Jestem tego świadomy, wiem jak działa piłka nożna, tak jak wspomniałem, jestem ambitny, dlatego prosiłbym wszystkich kibiców z tego ogromnego regionu, jakim jest Zagłębie Dąbrowskie, by wspierali Zagłębie, a także moją osobę. Przyszedłem tutaj zrobić konkretną robotę. Mam nadzieję, że wszyscy kibice, którzy będą przychodzić na stadion będą nas wspierać i będą zadowoleni z naszej postawy. Gra musi nas cieszyć, piłka nożna to rozrywka dla fanów, a wiem, że w ostatnich czasach wyglądało to trochę słabiej. Dodatkowo brakowało zwycięstw, dlatego też w klubie pojawiłem się ja. Na spokojnie diagnozuje problem i mam nadzieję, że będzie trafna ocena, zastosujemy odpowiednie "leki" i zaczniemy zwyciężać. Liczę na to, że kibice dadzą mi trochę czasu, a następnie z każdym kolejnym meczem uwierzą w moją skromną osobę. Wracając do treningu nie miałem dużo czasu, w środę już gramy z Puszczą, więc trudno w tak krótkim czasie odcisnąć swój styl na zespole, aczkolwiek jestem pod wrażeniem, jak piłkarze wyglądali w treningu, jakie mają umiejętności. Dla mnie najważniejszym celem w tych 2-3 dniach będzie dotarcie do zawodników i odblokowanie głowy. Aktualnie idziemy w kierunku treningu mentalnego, gdyż umiejętności mają bardzo duże. Kadra jest liczna i dobra, ta zła seria musi się odwrócić, muszą się odblokować, zawsze staram się u wszystkich zaszczepić tzw. gen zwycięzców. W tych najbliższych dniach chciałbym chłopakom dać pozytywną energię, dlatego czasami można się uśmiechać, ale nie można zapominać o dyscyplinie w szatni i na boisku. Dla mnie ważna jest również dyscyplina taktyczna i już staram się w tym temacie działać. Mam mało czasu, ale spokojnie ja jestem za tym, by zespół ewaluował, nie można robić nagłych rewolucji. Zabieram się do pracy i robię wszystko, by zdobyć 3 punkty już w środę.
Zagłębie ma szczęście do trenerów, którzy debiutują na ławce trenerskiej. Artur Derbin zrobił awans, Jacek Magiera, który nie miał okazji długo popracować, też jest dobrze wspominany?
- Tego się trzymamy i mam nadzieję, że tak dalej będzie. Być może nam również uda się zrobić ten awans. Będziemy ciężko pracować, ruszymy wspólną drogą i będziemy jak rodzina, wtedy osiągniemy więcej. Zagłębie ma wspaniałych kibiców, byłem na Ludowym niejednokrotnie i widziałem, jak im bardzo zależy na wynikach, zwycięstwach i dobrej grze. Liczę na to, że ta presja, mówię tutaj o tej pozytywnej, da zespołowi przynajmniej 3-5 % dodatkowej mocy, by pomogło to w grze i zwycięstwach. Fani zawsze dokładają swoją cegiełkę do tego końcowego rezultatu, dla każdego zespołu jest to bardzo ważne. W ostatnim czasie, to zespół Zagłębia zawsze jest stawiany w roli faworytów i w kolejnym meczu i w walce o awans. W ostatnich latach ta sztuka się nie udała, a my musimy zrobić wszystko, by osiągnąć ten wynik. Dlatego począwszy od piłkarzy, nas trenerów, pracowników klubu, kończąc na kibicach, wszyscy muszą dążyć do tego celu. Już wspomniałem o tym, w piłce nożnej najważniejsi są kibice, gdyż to dla nich się gra. Jeżeli my wykonamy swoją pracę na boisku, a fani na trybunach, to o wynik jestem spokojny.
Długa współpraca z trenerem Rumakiem, wcześniej z Broszem, czy to są szkoleniowcy, którzy mieli wpływ na ukształtowanie Dariusza Dudka, czy może są jeszcze inne autorytety?
- Nie będę ukrywał, iż jestem szkoleniowcem, który lubi oglądać pracę tych najlepszych. Oczywiście też miała na to wpływ osoba mojego brata, który grał w Liverpoolu, czy Realu. Nie chcę wspominać o wszystkich stażach, które odbyłem, ale zawsze starałem się podpatrywać tych najlepszych w akcji. Najbardziej fascynuje się trenerami José Mourinho i Rafaelem Benítezem. Najlepiej wymieszać ich obu, gdyż jeden jest fantastycznym motywatorem, a drugi dba o nawet najmniejszy szczegół. Wspomniani szkoleniowcy, czyli Rumak i Brosz, to trenerzy młodego pokolenia, bardzo ambitni, z bardzo dużą wiedzą, inteligentni, dlatego współpracując z nimi mogłem wiele się nauczyć. O nich mogę mówić w samych superlatywach i z tego miejsca chcę im podziękować. Jednak od dzisiaj pracuje na swoje nazwisko i teraz w tym kierunku idę.
Trzeba będzie zmierzyć się z wspomnianymi trenerami, a najlepiej za rok w Lotto Ekstraklasie!
- Oby, daj Boże, byśmy wszyscy w przyszłym sezonie pracowali w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Trener lubi szybką piłkę, czyli szybkie podania i błyskawiczne akcje. Wiadomo, że w tak krótkim czasie nie da się odcisnąć swojego piętna na zespole, ale chyba w tym kierunku będzie prowadzone Zagłębie?
- Chciałbym grać w szybką piłkę. W dzisiejszych czasach każda dyscyplina sportu bardzo poszła do przodu. Gołym okiem widać przygotowanie motoryczne każdego zespołu. Zawodnicy stają się gladiatorami, są dobrze zbudowani, silni i szybcy. Piłka nożna też idzie w tę stronę. Pamiętam, jak pracowałem w I lidze z trenerem Broszem, tutaj najpierw liczy się przygotowanie motoryczne, później charakter, a cala reszta przychodzi sama. Jeżeli będziemy dobrze przygotowani do sezonu, będziemy grali na dwa-trzy kontakty, do przodu, nie do tyłu, to będę zadowolony. Choć wiem, że nie zawsze będzie taka możliwość...
... nie zawsze przeciwnik pozwoli na taką grę
- ... Dokładnie. Przeciwnik nie da "rozwinąć" skrzydeł. Wiem, że przegramy kilka spotkań, pewnie dopadną nas też błędy indywidualne, przy rozprowadzaniu piłki. Mam pewny zamysł w głowie, który chcę realizować. Nie znam jeszcze aż tak dobrze piłkarz, jednak zrobię wszystko, by każdy czuł się potrzebny tej drużynie. Osobiście wiem, jak to jest być tym 12. czy 13. zawodnikiem. Dlatego bardzo ważne jest to, by dotrzeć do każdego z nich. Chcę stworzyć tutaj pozytywną atmosferę, by widoczne było to na zewnątrz. Piłkarze mają się cieszyć prostą rzeczą, czyli samą grą, by przyjeżdżali do pracy, anie do roboty, by mieli radość z każdego treningu, a nie byli pełni obaw, co ich spotka w kolejnym meczu. Już niejednokrotnie trenerzy mówili, że każdy ma na początku białą kartę, u mnie jest tak samo.
Dwa dni do meczu, piłkarze często mówią, że to dobrze, jest szansa do rehabilitacji, jednak zakładam, iż trener wolałby przepracować cały tydzień?
- Zdecydowanie, gdyż miałbym więcej czasu, by taktycznie poukładać zespół. Nie ukrywam, że grałem w piłkę i sam wiem najlepiej, że dla piłkarza po porażce najlepiej jest jak najszybciej wyjść na boisko, by zrehabilitować się. W takich sytuacjach człowiek często się cieszył, że kolejny mecz jest za 3 dni. Z każdą porażką trzeba żyć i przyjąć ją na klatę, jednak po nich trzeba podnosić się i odbudowywać się. Trener Banasik wykonał dobrą pracę, dlatego z tego miejsca mu dziękuje. Nie można powiedzieć, że wszystko co złe, to były trener, to jest piłka nożna i wiemy, że życie pisze różne scenariusze. Dziękuje byłem szkoleniowcowi, ale od dzisiaj to ja będę odbijał pieczątkę na tym zespole. Dwa dni to bardzo mało, ale mamy świetną okazję, by zrehabilitować się przed własną publicznością, mam nadzieję, że kibice pomogą nam to uczynić.
Będąc przy komforcie pracy. Drużyna jest już zbudowana, będzie trener rozmawiał na temat ewentualnych wzmocnień?
- Każdy trener zapewne w takiej sytuacji powie, że chciałby dodatkowych zawodników. Żyjemy w pewnych realiach, to jest I liga, budżet jest napięty, tutaj nie ma dodatkowych dużych środków z telewizji, tak jak w przypadku Lotto Ekstraklasy. Małymi krokami, pójdę - tak jak mówiłem - w ewolucję, a nie rewolucję. Mamy bardzo dobrych piłkarzy, muszę jeszcze ich dobrze poznać i spokojnie popracować.
Rozmawiał Maciej Wasik
Zdjęcia z treningu - tutaj