30.10.2016
Szybcy i wściekli
Patrząc przez pryzmat całego widowiska Stal Mielec była bardziej zdecydowana w walce o piłkę. Początek meczu należał jednoznacznie do Zagłębia. Piłkarze Piotra Mandrysza dobrze ustawiali się na boisku. Każdy wiedział co należy robić, aby sosnowiczanie wywieźli komplet "oczek". Wszystko zostało zaburzone przez kilka błyskawicznych akcji miejscowych. Postrach w naszym polu karnym siał Mateusz Cholewiak, który ciągle był pod grą i wyglądał jakby miał stalowe płuca. Właśnie pierwsza poważna akcja była po stronie gospodarzy. Mateusz Cholewiak świetnie napędził atak Stali na prawym skrzydle. Wyprzedził o jedno tempo Krzysztofa Markowskiego i wrzucił na dalszy słupek, gdzie zamykał Szymon Sobczak. To było pierwsze ostrzeżenie, ponieważ pomocnik nie trafił w piłkę. Tomasz Nowak w 19. minucie mógł sobie sprawić wspaniały prezent, ponieważ w dniu potyczki nasz pomocnik obchodził urodziny. Nowak wymienił piłkę z Sebastianem Dudkiem i kiedy był pod polem karnym spróbował poszukać Vamary Sanogo, zamiast pokusić się o uderzenie. To praktycznie była najlepsza szansa Zagłębiaków! Dalsza część zdecydowanie pod dyktando Stali Mielec. Do dogodnej pozycji doszedł Kamil Radulj, ale strzał poleciał obok słupka, a kilka sekund później Mateusz Cholewiak stanął przed genialną okazją, ale trafił w Jakuba Szumskiego. W 26. minucie Stal wyszła na prowadzenie. Nasz golkiper w odpowiednim momencie opuścił swoje pole karne, jednak podawał na tyle niedokładnie, że Jakub Żubrowski z dalekiej odległości dał radość na trybunach. W 34. minucie zwinny Szymon Sobczak uwolnił się spod opieki Łukasza Matusiaka i strzelił mocno w róg bramki! Jakub Szumski musiał wspiąć się na wyżyny swoich możliwości żeby odbić futbolówkę. Przed przerwą dwa razy jeszcze uderzeniami postraszył Krystian Getinger. Zawodnik dwa razy na skrzydle znalazł sobie miejsce. Pierwsza okazja przeleciała obok bramki o włos, zaś druga została przeniesiona nad poprzeczką przez bramkarza. Po pierwszej połowie nie wyglądało to kolorowo, a Stal mogła żałować, że nie udało jej się podwyższyć prowadzenia.
Trener Zagłębia od razu wezwał posiłki w postaci Martina Pribuli. Słowak zameldował się na murawę za Dawida Ryndaka. Sygnał do ataku dla ekipy z Mielca dał Szymon Sobczak. Pomocnik miał fantastyczną szansę, ale jego strzał wpadł do "koszyka" Jakuba Szumskiego. Sosnowiczanie jedyne niebezpieczeństwo siało po stałych fragmentach gry, jednak ciągle brakowało tzw. "kropki nad i". Zagłębie starało się doprowadzić do remisu, a Stal czekała na okazję w kontrach. Na kwadrans przed końcem kapitalnie popisał się rezerwowy, który zaliczył wejście smoka. Dorian Buczek ledwie zameldował się na boisku i już dał się we znaki naszym obrońcą. Młody piłkarz idealnie w tempo zszedł na krótki słupek i wyprzedził Krzysztofa Markowskiego, a wykończył dogranie Michała Cholewiaka. W końcowych minutach zabrakło trochę szczęścia by złapać ze Stalą kontakt bramkowy. Jakub Wilk oddał mocny strzał, który zatrzymał się na spojeniu słupka z poprzeczką. Niestety, to nie był nasz mecz i wracamy bez punktów i z bagażem dwóch goli.
Stal Mielec - Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Jakub Żubrowski (26.), 2:0 Dorian Buczek (76. asysta - Mateusz Cholewiak)
Stal: Kozioł - Sulewski, Zalepa, Kiercz, Liberacki - Sobczak (75. Lech), Marciniec (72. Buczek), Radulj, Cholewiak, Getinger (90. Głowacki) - Żubrowski.