HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności

 16.10.2016

Słowacki lider

Zagłębiacy musieli wygrać z Miedzią, by wrócić na fotel lidera i tak też się stało. Taktyka Piotra Mandrysza przyniosła wyczekiwany efekt i triumf nad silnym rywalem.

Przed meczem puchary z rąk prezesa Marcina Jaroszewskiego, prezydenta Arkadiusza Chęcińskiego i dyrektora Roberta Stanka odebrali Sebastian Dudek (sportowiec 2015 roku) i Leszek Baczyński (odznaka Zasłużonych dla Miasta Sosnowca). 

Początek widowiska od razu pokazał jak zbliżony poziom prezentują obie ekipy. Zawodnicy prowadzeni przez Ryszarda Tarasiewicza prowadzili grę, jednak dostęp do naszej bramki skutecznie blokowała defensywa Zagłębia. Aktywny w szeregach gości był Mariusz Rybicki, który w spektakularny sposób psuł krew naszemu prawemu obrońcy. W 16. minucie dwa razy zagroził nasz duet. Martin Pribula i Żarko Udovićić kilka razy próbowali rozbić boczny sektor gości, ale rywale dobrze radzili sobie w destrukcji. W 27. minucie Vamara Sanogo zdecydował się na samotny rajd w kierunku bramki Pawła Kapsy. Francuz na sprincie wpadł w pole karne, jednak zabrakło mu miejsca na złożenie się do lepszego strzału. Po dwóch kwadransach gry Tomasz Nowak złapał się za głowę widząc o ile piłka mija światło bramki! Najpierw "Nowaczek" nawinął rywala na prawą nogę, a techniczne uderzenie przeleciało o centymetry obok słupka! Miedzianka może i dłużej była w posiadaniu piłki, lecz nie potrafiła tego rozsądnie zamienić na swoją korzyść. Po pierwszych 45 minutach okazji nie brakowało. 

Konrad Budek męczył się z Mariuszem Rybickim i po pierwszych trzech kwadransach Piotr Mandrysz zauważył, że będzie potrzebna zmiana na boku obrony, warto dodać, iż "Budi" złapał żółtą kartkę. W miejsce naszego piłkarza wszedł wychowanek - Marcin Sierczyński. Po zmianie stron napór Zagłębiaków stał się faktem! Najpierw Martin Pribula mógł pluć sobie w brodę, kiedy nie opanował dalekiego podanie Łukasza Matusiaka, jednak chwilę później grzechy zostały mu odpuszczone przez trybuny! Dokładnie godzina gry i Słowak dał popis swoich możliwości. Łukasz Matusiak idealnie zagrał do "Pribiego", a ten przełożył sobie futbolówkę na swoją lepszą, prawą nogę i mierzonym uderzeniem przy słupku pokonał golkipera z Legnicy. Po drodze piłka zaliczyła "sito" między nogami Grzegorza Bartczaka. Nasza drużyna z wielkim apetytem po trafieniu ruszyła do dalszych zmagań! W 73. minucie Vamara Sanogo genialnie wpadł między stoperów i został złapany w kleszcze, dodatkowo jeden obrońca ewidentnie ciągnął za ramie naszego snajpera. Wydawało się, że arbiter wskazał na "wapno", jednak po chwili pokazał w przeciwną stronę... Kilka sekund później Petteri Forsell mógł stać się bohaterem Miedzi. Fin najpierw podał do kolegi, który nie sprawił problemów bramkarzowi, a w kolejnej akcji Petteri Forsell zdecydował się na samotne zakończenie! Ofensywny pomocnik strzelił z dystansu prosto w poprzeczkę! Gdyby piłka zmierzała w światło bramki byłby już remis. Gwóźdź do trumny Miedzi mógł wbić Marcin Sierczyński, który dobrze wprowadził się w mecz i był bliski szczęścia z dystansu w ostatnich minutach! Wszystko zakończyło się pomyślnie i sosnowiczanie wrócili na fotel lidera! 

Zagłębie Sosnowiec - Miedź Legnica 1:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Martin Pribula (60. asysta - Łukasz Matusiak)

Zagłębie: Szumski - Budek Ż (46. Sierczyński), Najemski, Markowski, Udovičić - Matusiak Ż, Dudek - Ryndak, Nowak (85. Wiktorski), Pribula (63. Bartczak) - Sanogo.

Miedź: Kapsa - Bartczak, Midzierski, de Amo Perez, Trifonov - Rasak, Daniel, Forsell, Garguła (56. Batin), Bartkowiak Ż (77. Oscar Martin) - Rybicki (84. Łobodziński).