16.10.2016
Z Miedzią gramy dla Karoliny
Poniżej przedstawimy dramatyczną historię walki dzielnej dziewczyny z Dąbrowy Górniczej, jednak najpierw możliwości pomocy dla Karoliny!
Podczas meczu z Miedzią będzie można wrzucać środki do specjalnych puszek, wolontariusze będą przy kołowrotach, wejściach na trybuny, a w trakcie meczu przejdą także po obiekcie - informacja o biletach tutaj
Możemy wspierać również przez portal - Siepomaga.pl - więcej informacji tutaj
Wysyłając SMS pod numer 72365 o treści S715 (koszt 2,46 brutto)
a także: Fundacja z Uśmiechem, ul.Mielczarskiego 121/303, Kielce
Nr konta : 86 1090 2040 0000 0001 1113 97 44
w tytule wpłaty: KAROLINA DZIENNIAK
Prosimy o wsparcie!
Pomimo 5 lat walki guz niestety nie chce dać za wygraną. W czerwcu 2012 roku powiększył się tak bardzo, że spowodował pogorszenie się stanu zdrowia Karoliny i wodogłowie. Konieczna była operacja ratująca życie polegająca na wstawieniu zastawki komorowo-otrzewnowej do mózgu...
Po tym zabiegu pojawiała szansa na leczenie w Polsce z użyciem nowego leku. Jedynym warunkiem było ponowne wykonanie biopsji. Niestety przy tak umiejscowionym glejaku, żaden z polskich lekarzy nie gwarantował powodzenia operacji i nie chciał podjąć się wykonania zabiegu. Ten fakt spowodował dyskwalifikację z programu leczenia nowym lekiem.
- Po wyczerpaniu możliwości leczenia w Polsce, trafiłam na eksperymentalne leczenie do kliniki w Berlinie. Niestety czteromiesięczna terapia nie przyniosła zamierzonego skutku - zdradza Karolina.
Dzięki pomocy przyjaciół, w lutym 2013 roku Karolina trafiła na terapię genową w Houston w USA. Wszystko szło rewelacyjnie. Już po 6 tygodniach leczenia guz zmniejszył się o 20 %. - Codziennie przyjmowałam po kilkadziesiąt sztuk różnego rodzaju leków antynowotworowych w postaci tabletek, oraz co dwa tygodnie wlewy dożylne z przeciwciał monoklonalnych. Kolejne miesiące przynosiły kolejne dobre wiadomości, guz systematycznie się zmniejszał, a ja pełna nadziei walczyłam dalej - pisze walcząca o życie bohaterka.
Guz zmniejszył się o 50 %, ale niestety pół roku temu nadeszły złe wiadomości. Nerki obciążone intensywną terapią niestety nie wytrzymały i odmówiły posłuszeństwa. Było to jak wyrok. Trzeba było odstawić większość przyjmowanych leków. To spadło jak grom z jasnego nieba. Sytuacja Karoliny zmieniła się diametralnie. 3 lata ciężkiej walki za oceanem stanęło pod znakiem zapytania. - To wszystko, co udało mi się do tej pory osiągnąć miało zniknąć.
Załamałam się... - przekazuje Karolina. - Zaczęło do mnie docierać, że moje życie wisi na włosku... - dodała.
- Szczęściem w nieszczęściu jest to, iż jest dla mnie nadal szansa... Ciągle mogę wygrać i pokonać tego pasożyta w mojej głowie. Jedyną opcją dla mnie jest rozpoczęcie kolejnej fazy, której koszt przekracza po prostu najśmielsze moje wyobrażenie... - nie poddaje się dziewczyna z Dąbrowy Górniczej.
Pierwszy miesiąc leczenia to 23 tyś dolarów, a kolejne 17 tyś dolarów każdego miesiąca, nie licząc badań itp. i tak minimum przez rok....
- Jestem przerażona, gdyż ostatnia przerwa w terapii ze względu na zły stan nerek spowodowała, że guz się unaczynił i zrobił się bardziej aktywny. Żyję jak na bombie z opóźnionym zapłonem. - zdradza.
"Coraz częściej nachodzą mnie myśli, że może to już mój czas, że może powinnam się poddać, ale tak strasznie się tego boję... Najgorsze są myśli, kiedy wiesz, że jest dla Ciebie ratunek że możesz rozprawić się z rakiem, ale po prostu Cię na to nie stać...
Nie chcę...
Tak bardzo pragnę żyć.
Znaleźć miłość, założyć rodzinę i cieszyć się po prostu życiem...
Pieniądze i ten piekielny czas, który działa na moją niekorzyść.
Zegar tyka nie w tą stronę.
Pomóż proszę!"