22.10.2013
Trener Smyła: Nie rewolucja, a ewolucja
Pierwszy trening obserwował prezes naszego klubu Marcin Jaroszewski, którego poprosiliśmy o krótki komentarz.
Czy ta myśl o zmianie trenera tliła się już wcześniej, podczas tej serii remisów, czy jednak przegrana z MKS Kluczbork zadecydowała?
Prezes Marcin Jaroszewski: - Nie tliła się, gdyż do końca wierzyłem, że to trener Mirosław Kmieć sprawi, że po zwycięstwie z Polonią Bytom zacznie się seria zwycięskich meczów. Tak, by mieć podstawy do tego, że rozpoczniemy marsz w górę tabeli. Osoba trenera Mirosława Smyły nie jest przypadkowa, gdyż kiedyś wyobrażając sobie, z kim chciałbym współpracować, to był właśnie ten człowiek. Natomiast w momencie przyjścia do klubu, nie miałem żadnych podstaw, by planować jakieś zmiany.
Nowy szkoleniowiec, to nowe nadzieje. Zawsze powtarza się, że pojawia się tzw. "nowa miotła", która ma poukładać wszystko. Do końca pozostało 5 spotkań, czy to jest czas na poznanie zespołu, czy jednak oczekiwane są od samego początku wyniki, by zima i wiosna były spokojniejsze?
- Zapewne kibice oczekują, że wszystko przyjdzie tu i teraz, byłoby wspaniale. Jednak upraszając odpowiedź, to muszę zastosować porównanie, to jest towar, który kupuje się bez gwarancji, jednak tak jak zapytałeś, z nadzieją. Ta nadzieja jest poparta dość głębokimi przemyśleniami i przyglądaniem się pracy trenera Smyły, znajomości jego zaangażowania i licznych rozmów, gdyż nie jest to dla mnie ktoś obcy, tylko osoba którą znam i szanuje.
Zajęcia trwały prawie 2 godziny. Oprócz zapoznania i rozgrzewki nie mogło zabraknąć treningu strzeleckiego, a także wewnętrznej gierki. Po zajęciach porozmawialiśmy ze szkoleniowcem.
Podejmuje się pan trudnego zadania, gdyż Zagłębie uchodzi za klub, który jest trudny dla szkoleniowców, a jednocześnie bardzo ciekawy, gdyż ma fantastyczną infrastrukturę i historię.
Trener Mirosław Smyła: - Dokładnie. Historia tego klubu i warunki pracy, są ogromnym atutem. Nie jestem człowiekiem, który siedział w domu i czekał na propozycje. Miałem swoje obowiązki, które muszę teraz zakończyć, gdyż zmienił się mój tryb życia. Oczywiście ułożę to tak, by nikt na tym nie ucierpiał. Podjąłem się tej pracy właśnie przez to potężne wyzwanie. Dodatkowo muszę powiedzieć, że głód pracy z seniorami narastał. Wydaje mi się, że sformułowanie "ciągnie wilka do lasu", odpowiada na to, dlaczego wróciłem do pracy z seniorami. Prezes zaufał mi i dał mi szansę poprowadzić ten zespół. Mobilizuje mnie to i nobilituje.
Trener zna II ligę i wiem, czym się ją je. Czy tych 5 spotkań to jest mało, czy dużo, by poznać zespół, wprowadzić zmiany tak, by przyszły wyniki, na które wszyscy czekają?
- Byłoby błędem wprowadzanie jakichkolwiek rewolucji. Poprzedni trener miał pomysł na to wszystko, co tutaj się działo. Byłoby to widać chociażby w minionym sezonie w spotkaniu z Rozwojem, Zagłębie wtedy wygrało zdecydowanie, a Rozwój przegrał z kretesem. To pokazało, że zespół jest w gazie, dlatego uważam, że rewolucja nie ma najmniejszego sensu. Lepsza będzie ewolucja. Chciałbym, żebyśmy małymi kroczkami i korektami wprowadzać pewne rzeczy. Tak, by wzrosła jakość gry i przede wszystkim skuteczność. Martwi mnie ilość zdobytych bramek przez Zagłębie. Jest to esencja tej słabszej rundy. Oczywiście bardzo istotny wpływ na te wyniki miały kontuzje, nie można o tym zapominać. Nikt nie chciał źle dla tej drużyny. W piłce tak już jest, że najłatwiej jest zmienić trenera, często ludzie myślą, że jest to złoty środek, a z tym różnie bywa. Nie zawsze jest tak, że ta przysłowiowa "nowa miotła" wprowadza od razu porządek. Muszę jednak posiłkować się tym pierwszym treningiem, zaangażowanie tych chłopaków i łatwość wykonywania poleceń... wysoka półka piłkarzy. To trzeba docenić, tak jak pracę poprzedniego trenera. Jeżeli sobie zaufamy i wszyscy będziemy ciągnąć ten piłkarski wózek, to może się okazać, że tych 5 meczów to bardzo dużo. Czas na jakieś podsumowania i analizy przyjdzie dopiero po tych 5 spotkaniach.
Nasza liga wydaje się fatalną i trudną, zarówno dla piłkarzy, jaki i trenerów. Jest ona bardzo defensywna i niewdzięczna. Nie wiem czy po doświadczeniach z GKS Tychy i Rozwojem Katowice trener zgodzi się z tą opinią?
- Zgadza się, tym bardziej w tym momencie, w którym z II ligi spadnie tyle zespołów. Bojaźń straty punktów, a co za tym idzie bramki, gdyż ciężko każdą stratę odrobić, w szczególności w dużym tłoku, podczas tzw. "małej gry". Często brakuje umiejętności, by odzyskać remis lub wygrać. Drużyny grają defensywnie i bezpiecznie. Zadałem dzisiaj podczas treningu pytanie piłkarzom, jakie ustawienie jest najpopularniejsze, trafili w dziesiątkę. Jakim pressingiem grają drużyny - niskim, średnim, wysokim - wszyscy trafili w dziesiątkę. Wiemy jak ta liga wygląda, dlatego na pierwszym treningu udzieliłem kilku wskazówek, gdyż nie zawsze wszystkie rzeczy da się zrobić kopaninom, walką. Czasami trzeba piłkę rozegrać, a to trzeba ćwiczyć. Widzę potencjał w zawodnikach Zagłębia, a to daje ogromną szansę, by właśnie rozgrywać, grać lepiej.
Zagłębie nie ma przypadkowych piłkarzy, ale chyba zabrakło trochę tych kontuzjowanych, czyli większej konkurencji. Trener zapewne widział, oglądał spotkania Zagłębia, gdzie leży przyczyna, że ta ofensywa prezentuje się słabiej niż wiosną?
- Zagłębie było świetnie przygotowane motorycznie i zastosowało wysoki pressing, czym zaskoczyło wszystkich rywali. To był wielki atut tego zespołu. Dziś wszystkie zespoły znają Zagłębie Sosnowiec, potrafią się przygotować na grę, w szczególności, że drużyna jest w niższej dyspozycji. Moją zasadą jest uczenie wszechstronnej gry, czyli nie tylko wysokim, ale również niskim i średnim pressingiem - tak, by potrafiła też, przy asekuracji defensywnych pomocników podwajać i potrajać w bocznych sektorach boiska, czy np. wyprowadzić w odpowiednim tempie kontratak, który zakończy szybkim strzałem. W trudnych momentach zespół, gdy rywala cofną się głęboko, musi również według schematów rozegrać atak pozycyjny. Wszechstronność zawodnika tworzy sytuację, że drużyna jest nieprzewidywalna. Wierzę, że klucz do postępu właśnie tutaj znajdziemy, czyli we wszechstronności. Im mam więcej schematów, podobnie jest przy stałych fragmentach gry, tym mam więcej możliwości na zaskoczenie rywala. Możliwe, że przez to, że Zagłębie stało się czytelne, dzisiaj nie ma tyle punktów, ile chciałoby posiadać.
Oczywiście teraz nie ma takiej możliwości, jednak gdyby była, to czy po wcześniejszych analizach, czy dzisiejszym treningu, trener chciałbym natychmiast wzmocnić jakąś pozycję?
- Z wszystkiego da się stworzyć zespół. Okocimski Brzesko, gdzie trenerem jest Piotr Stach, skazywane było na pożarcie, gdyż skleciło drużynę z młodych lub niechcianych zawodników. Jakoś grają, balansują na pograniczu strefy spadkowej i tej bezpiecznej. To pokazuje, że zawsze da się coś zrobić. Oczywiście każdy chciałby wzmacniać zespół i jest to naturalna kolej rzeczy. W Rozwoju było podobnie, skład był stabilny, nie było możliwości zmian i graliśmy, ale wystarczyła zgoda i kilka przemyślanych wzmocnień i już ten zespół jest wyżej. Każda świeża krew, która wpompowana jest w zespół daje korzyść, ale pod jednym warunkiem. To wpompowanie świeżej krwi musi być przemyślane, nie może być na zasadzie wyrzucania pieniędzy klubowych, gdyż o finanse zawsze jest ciężko. Ja osobiście jestem za wspólnymi przemyślanymi decyzjami, które poparte są analizą. Piłka nożna jest zespołową grą, dlatego praca również musi być zespołowa.
Przed trenerem prestiżowe mecze, czyli Raków Częstochowa, Odra Opole i kandydat do awansu - Warta Poznań. To chyba dodatkowy bodziec do pracy?
- Na pewno! Zawsze lubiłem grać z Odrą, a Warty w tym sezonie to nie trzeba reklamować. Raków Częstochowa gra w kratkę, jednak raczej pozytywnie prezentuje się. Mamy o co walczyć, gdyż jesteśmy pod kreską. Mamy zbyt dużo bodźców, by chcieć grać i mieć ten głód zwycięstw. My jako trenerzy również jesteśmy głodni treningów, w szczególności ja, po tej przerwie. Gdyby nie to, że organizm ma pewne ograniczenia, to pierwsze zajęcia trwałyby zdecydowanie dłużej. Przebywanie na tym wspaniałym obiekcie sprawia ogromną przyjemność. Jestem pod wrażeniem tej infrastruktury, pewnie się powtarzam, gdyż każdy trener to mówi, ale nie ukrywam, że wcześniej ciężko było mi korzystać z takiej bazy. Dlatego każda chwila spędzona na tych boiska sprawia mi frajdę.