11.02.2014
Arłukowicz: Dobre pół roku dla mnie i Zagłębia
Podpisywałeś już kontrakt w dniu urodzin (zawodnik urodził się 11 lutego 1992 roku)?
Grzegorz Arłukowicz: - Nie. W moim życiu jest to pierwsza taka sytuacja, wydaje mi się, że może być ciężko ponownie takie coś powtórzyć (uśmiech).
Wierzysz w jakąś magię cyfr, że może być to szczęśliwy omen przed zbliżającą się rundą wiosenną?
- Nie jestem człowiekiem przesądnym, opieram się na ciężkiej pracy i wydaje mi się, że tylko takie podejście może spowodować, że to nadchodzące półrocze będzie dobre. Nie mogę liczyć na to, że jakieś cyfry pomogą mi w lepszej grze. Muszę skupić się na robocie i kontynuacji treningów.
Praktycznie przez całą dotychczasową karierę związany byłeś z Jagiellonią, będzie to dla ciebie drugie wypożyczenie (wcześniej I-ligowy Kolejarz, 15 występów). Jako wychowanek klubu z Białegostoku jedziesz do innej drużyny z celem jak najszybszego powrotu, czy inaczej traktujesz zmianę otoczenia?
- W Białymstoku jest taka, a nie inna polityka kadrowa, nie będę mówił czy jest dobra, czy zła. To nie moje zadanie. Za pierwszym razem jak szedłem na wypożyczenie, to chciałem jak najszybciej wrócić do klubu "Matki", że tak go nazwę, i starać się walczyć o miejsce. Teraz już wiem, że jest to trudne, dlatego muszę skupić się, by pracować na swoje nazwisko, na swoją renomę. Wydaje mi się, że Zagłębie jest idealnym klubem do tego, by udowodnić swoją wartość.
Nie zawsze piłkarze szukają klubu na drugim końcu kraju. Pomysł z Zagłębiem wypłynął ze strony naszego klubu, czy bardziej twojego środowiska?
- Raczej z mojego środowiska, znany trener podsunął moją kandydaturę sztabowi szkoleniowemu Zagłębia. Przekazał również, bym spróbował, dlatego przyjechałem, pokazałem się, chyba z dobrej strony, skoro zostaje tutaj. Drugi koniec Polski, no cóż, takie jest życie piłkarza, trzeba z tym zmierzyć się. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, co tutaj zastałem, chodzi mi o warunki do pracy i ludzi, którzy są bardzo sympatyczni. Liczę na to, że będzie to dobre pół roku dla mnie i dla Zagłębia.
Trener od pierwszego meczu kontrolnego pozytywnie ocenia twoje występy, wcześniej w Zagłębiu nie było dużej konkurencji, jednak teraz widać, że walka o miejsce w jedenastce będzie zacięta.
- Mnie osobiście trener nie chwalił, więc jesteś pierwszą osobą, która o tym mi mówi (śmiech), ale jest to miłe, dziękuję jeżeli tak było (przepraszam trenerze - wyj. red.). Powiem szczerze, że wcześniej nie śledziłem wyników Zagłębia i zmian w składzie, zainteresowałem się tym wszystkim dopiero w sytuacji pojawienia się propozycji. Wracając do tematu konkurencji, jest Łukasz Matusiak, Łukasz Grube i jeszcze kilku zawodników, którzy mogą zagrać w środku. Rywalizacja i konkurencja na pozycji jest bodźcem do tego, by jeszcze ciężej pracować, by dawać z siebie wszystko. Oczywiście jest to banał, który każdy powtarza, jednak rywalizacja zawsze wychodzi na dobre zespołowi. Każdy z nas jest dobrze zmotywowane, nie wolno odpuszczać żadnego treningu, trzeba dawać z siebie wszystko. Na podstawie tego trener wybierze najlepszych zawodników.
Gra na pozycji środkowego pomocnika towarzyszy ci od początku kariery, czy zmieniałeś miejsca na murawie?
- Nie nazwałbym tego karierą, tylko przygodą (śmiech), ale zaczynałem na pozycji napastnika. Od młodego grałem w ataku, później trafiłem na bok pomocy, ale od bardzo dawna jestem ustawiany w środku i ta pozycja najbardziej mi odpowiada.
Bardziej jako defensywny, czy jednak ten ciąg na bramkę, z młodzieńczych lat, został?
- Ostatnio byłem ustawiany jako defensywny, jednak w rozgrywaniu dobrze odnajduję się i sądzę, że skutecznie mogę łączyć te cechy.
Trafiasz do nas z dalsza, więc nie znasz za bardzo środowiska, zwyczajów, podejścia ludzi do klubu, jak ocenisz te pierwsze tygodnie, da się odczuć presję otoczenia?
- Jestem takim człowiekiem, że trafiając do jakiegoś miejsca, chce się o nim jak najwięcej dowiedzieć. Zagłębie ma piękne tradycje, w dorobku wicemistrzostwa i puchary Polski, świetnych kibiców. Czy jest odczuwalna presja? W tej chwili jeszcze jej nie odczułem. Mogę jednak powiedzieć, że pierwsze odczucia są takie, że widać po osobach tutaj w klubie, zaczynając od prezesa, trenerów, sztab szkoleniowy, ludziach pracujących w administracji, że wszyscy chcą, by drużyna rozwijała się, szła w górę. Zagłębie, ze względu na swoją historię, nie zasługuje, by być na tym szczeblu rozgrywkowym. Będziemy się starali, by ten klub poszedł w górę.
Mamy za sobą 3 mecze z zespołami z T-mobile Ekstraklasy, dobry występ z Podbeskidziem Bielsko-Biała (2:1), Górnikiem Zabrze (2:2) i przyzwoita końcówka pierwszej i cała druga połowa z Wisłą Kraków. Tymi meczami rozbudzacie zapał kibiców.
- Musimy pokazać charakter, ambicję i walkę. To w piłce jest najważniejsze. Zawsze trzeba zacząć od podstaw, czyli ujmę to sformułowaniem "zapierdzielania", później dokłada się umiejętności czysto piłkarskie i taktyczne. Ja mogę mówić za siebie, czasami umiejętności brakowało, wtedy zawsze chciałem pokazywać ten charakter i walkę. To samo będę robił tutaj. Mam nadzieję, że każdy mecz będziemy wygrywać walką i determinacją, choć chciałbym, byśmy grali ładnie dla oka.
Na koniec zapytam, czy ktoś przypiął ci pseudonim "minister" (Bartosz Arłukowicz jest ministrem w rządzie)?
- Nie, nie (śmiech). To nie jest moja rodzina, zwyczajna w świecie zbieżność nazwisk. Nikt mi takiego przezwiska nie narzucił.
Oczywiście od redakcji portalu składamy najlepsze życzenia z okazji urodzin, dużo zdrowia, szczęścia i sukcesów z Zagłębiem!
- Dziękuję.