HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności

 5.02.2014

Krzysztof Kaliciak: Zapowiada się ciekawie...

W dniu dzisiejszym Krzysztof Kaliciak związał się umową z naszym klubem. Z nowym napastnikiem naszej drużyn zamieniliśmy kilka zdań o Zagłębiu i nie tylko, gdyż został poruszony temat Luisa Suáreza i Karima Benzemy.Pochodzący ze Złotoryi Krzysztof Kaliciak przygodę z piłką zaczynał w Orle Zagrodno, jednak tam nie zdążył rozegrać wielu spotkań, gdyż szybko nauczyciel w-f dostrzegł umiejętności tego zawodnika, który wyróżniał się na tle rówieśników i zagrał w kadrze okręgu legnickiego w meczu z Zagłębiem Lubin.

Kaliciak strzelił kilka bramek i szybko został pozyskany właśnie przez ten klub. Napastnik w ostatnich latach miał okazje grać w II lidze, na zapleczu ekstraklasy, a także w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Dlaczego wybrałeś ofertę Zagłębia?
Krzysztof Kaliciak: - Nie chcę użyć niewłaściwego słowa, gdyż wiem, że tutaj źle to się odbiera (uśmiech), ale chciałem wrócić w ten region Polski. W Stróżach źle się czułem, jeszcze sezon się nie kończył, jednak już wiedziałem, że to środowisko nie jest dla mnie. Ogólnie chciałem zmienić otoczenie, dlatego rozmawiałem z moim pełnomocnikiem, który od czasu do czasu pomaga mi znaleźć klub, wtedy pojawił się temat Sosnowca. Chciałem spróbować tutaj swoich sił, oczywiście duże znaczenie w wyborze miało to, że Zagłębie to klub z tradycjami i zagorzałymi kibicami, dodatkowo posiada bardzo dobrą bazę treningową, a także trenera. Miałem okazje rozmawiać z zawodnikami, którzy grali w Rozwoju Katowice i wszyscy mieli dobre opinie o szkoleniowców (właśnie w tym klubie pracował Mirosław Smyła - wyj. red.). Takie informacje są bardzo ważne, gdyż dzięki nim człowiek wie, na jakie treningi ma się nastawiać.
W Sosnowcu zawsze są duże oczekiwania, a ty grając na pozycji napastnika będziesz narażony na dodatkową presję...
- Przede wszystkim ja miałem tego pecha, że zawsze coś wpływało na moją formę, albo kontuzja w okresie przygotowawczym lub na początku sezonu. Jednak wiem jedno, jeśli jestem zdrowy, to zawsze daje z siebie wszystko, gram dla zespołu, jeśli nie strzelałem dużo bramek, to dawałem asysty, jednak potrafię zdobywać gole. Już grałem w klubie, który cały czas jest pod dużą presją, nie muszę tutaj wymieniać nazwy (GKS Katowice - wyj. red.), miałem wtedy skończone 20 lat, grałem praktycznie cały czas w podstawowym składzie i nauczyłem się tam radzić sobie z presją i nie "spalać się" przez to na boisku. Dużo jest takich zawodników, którzy w tygodniu prezentują się bardzo dobrze, jednak przychodzi mecz, w szczególności przed własną publicznością, kiedy wymagania są bardzo duże i wtedy człowiek, gdy zepsuje kilka piłek, przestaje sobie radzić. Ja z tym problemu nie mam, nauczyłem się w takich sytuacjach grać. Ten etap mam już za sobą, jeśli w moim wieku piłkarz cały czas nie radziłby sobie z presją, to raczej wybrał zły zawód.
Często gramy jednym napastnikiem, co oznacza, że w ataku konkurencja będzie duża, jest Łukasz Tumicz, Rafał Jankowski, zapowiada się ciekawa rywalizacja o miejsce w składzie, ale często w takich sytuacjach wychodzi to z korzyścią dla zespołu.
- To zawsze są alternatywy i wybory trenera, może przydarzyć się kontuzja, zawieszenie, wtedy na boisko nie wchodzi słabszy piłkarz, tylko porównywalny, czasem troszeczkę lepszy, gdyż wszystko uzależnione jest od formy. Tutaj jest bardzo duża rywalizacja, nie pamiętam aż tak dużej w innych klubach, na treningach zauważyłem, że są to bardzo dobrzy piłkarze. Zapowiada się ciekawie, nie wiem jak to będzie rozplanowane pozycjami, ale jeszcze do rozegrania mamy dużo meczów kontrolnych. Takie sytuacje zawsze wpływają pozytywnie na piłkarzy, gdyż na każdym treningu muszą pokazać się z jak najlepszej strony, będzie ciągła rywalizacja o miejsce w składzie. O to chyba w tym wszystkim chodzi.
Zagłębie miało takie spotkania, w których nie stwarzało sobie dużo sytuacji pod bramką rywala, a ty w meczu kontrolnym z zespołem z T-mobile Ekstraklasy pokazałeś, że potrafisz wypracować koledze okazję strzelecką.
- Moją ulubioną pozycją jest gra na "9", ale mam to do siebie, że lubię zejść na prawą lub lewą stronę, by wypracować sytuację innym, wszystko za sprawą tego, iż mam predyspozycje szybkościowe, potrafię dograć z bocznych stref boiska, czy uciec przy dobrze zagranej prostopadłej piłce. W meczu z Górnikiem Zabrze dochodziłem do takich sytuacji, by dogrywać partnerom z zespołu. Nie jestem typem piłkarza, który stoi i czeka na piłkę, mam dobrą wydolność i lubię ją pożytkować cały czas szukając sobie miejsca. Dla mnie najlepszym teraz napastnikiem jest Luis Suárez, który właśnie tworzy bardzo dużo sytuacji kolegom, fenomenalny piłkarz. Teoretycznie to jest "9", ale na boisku gra nie tylko na środku ataku, ale także jako "10", "7", "11", czyli cofa się po piłkę, jest też na lewym i prawym skrzydle. To jest mój ulubiony typ snajpera, wcześniej też podziwiałem Karima Benzemę, gdyż schodził do bocznych stref, dobrze wymieniał się pozycjami.
Nie od dziś wiadomo jest, że część piłkarzy nie lubi się "testować", woli czekać na oferty, jak ty się z tym czułeś, że po grze w I lidze, mając za sobą debiut w ekstraklasie, jednak musiałeś przyjechać na treningi. Czy nie czułeś, że może zabraknąć dla ciebie miejsca w Zagłębiu?
- Była duża niewiadoma, gdyż miałem przyjść, pokazać się, mój menadżer mówił o paru dniach, trener przekazał, że to będzie dłuższy okres, ze względu na to, że nie zna mojej dyspozycji, ale mnie zna ze spotkań przeciwko Rozwojowi Katowice. Wszystko właśnie dlatego, że w składzie jest dwóch dobrych napastników, zaznaczył mi to trener i powiedział wyraźnie, że muszę się czymś wyróżnić i dać coś więcej niż oni. To był jeden z warunków, a ja byłem po kontuzji w Kolejarzu Stróże i z wieloma innymi przygodami, o których nie warto mówić, dlatego w grudniu wziąłem się za siebie, sam trenowałem według fajnie rozpisanego planu i go zrealizowałem, by być w 100 procentach przygotowanym, gdy pojawi się oferta z innego klubu. Zagłębie miało bardzo dużo specjalistycznych testów, wygląda to wszystko profesjonalnie, śmiało mogę powiedzieć, że na poziomie ekstraklasowym, porównuje tutaj do zajęć z trenerem Nawałką, czy Stawowym. Wierzyłem w swoje umiejętności, może na pierwszym treningu nie przekonałem do siebie szkoleniowców, ale z zajęć na zajęcia chyba zacząłem to robić. Później trener powiedział mi, że na treningach i meczach kontrolnych pokazałem, że mogę temu zespołowi coś dać.
Teraz zagrasz w II lidze, więc zapewne masz głód, by wrócić do wyższych klas rozgrywkowych?
- Głód jest duży, gdyż byłem teraz w I lidze, oczywiście poziom jest tam wyższy, jednak większość piłkarzy Zagłębia poradziłaby sobie w tej lidze. Rok temu otrzymałem zaproszenie od trenera Nawałki, trenowałem w Górniku, nie czułem się gorszy, teraz będę grał w II lidze, a oni są w ekstraklasie. Czasami w sparingach widać, że nie ma aż takich dużych różnic między poszczególnymi piłkarzami. Chcę pokazać się w Zagłębiu z jak najlepszej strony, dlatego ten kontrakt jest krótki, na pół roku, by klub nie ryzykował nic. Moją motywacją będzie to, by przez te 4 miesiące jak najlepiej zagrać. Nie będę miał dużo czasu, by pokazać, że zasługuje na miejsce w tej drużynie i powalczyć o coś. Tutaj w Sosnowcu cały czas przewija się gdzieś ten awans, awans i jeszcze raz awans. My musimy skupić się na dobrym przygotowaniu i wygrywaniu, nie możemy mówić o tym awansie czy jest realny, czy nie jest. Jeśli wygramy pierwszy mecz, to musimy myśleć o następnym. Nie można nic zakładać przed rundą, gdyż zespoły, które przegrają 2 mecze będą musiały wszystko zmieniać, weryfikować. Podam tutaj przykład, Chrobrego Głogów, do którego trafiłem z Cracovii, wtedy do tego klubu ściągnięto na szybko kilku zawodników i postawiono cel awans. W praniu wyglądało to inaczej, środek tabeli. Zostawiono jednak trenera, który wisiał na włosku, dobierano zawodników już z głową i teraz są na pierwszym miejscu w tej lidze, wydaje mi się, że ciężko będzie im przeszkodzić w awansie. Chodzi właśnie o zaufanie dla trenerów, tak by przygotowali zespół, który nawet gdy nie zrobi odpowiedniego wyniku, to w kolejnym sezonie będzie dobrze przygotowany, by sprostać zadaniu. Do rozegrania zostało 16 spotkań, czyli jest 48 punktów do zdobycia, więc wszystko może się wydarzyć, ale my mamy nie mówić o awansie, tylko skupić się na pracy.
Co nie zmienia faktu, iż ta II liga jest dosyć niewdzięczna, często wyniki są zaskakujące, przez co jest to trudne miejsce do pracy dla trenerów, a także piłkarzy.
Z II ligi zespoły chcą uciekać, gdyż koszty na zapleczu ekstraklasy, jakie ponosi klub, są porównywalne. W I lidze jest teoretycznie łatwiej, jednak z tej ligi również wszyscy chcą uciec, gdyż w ekstraklasie są dużo większe pieniądze, dzięki transmisjom z Canal +. Najważniejsze jest jednak to, że w tej I lidze boiska są dużo lepsze, a tutaj czasem gra się na średniej jakości murawach, by nie powiedzieć fatalnych. W II lidze można jednak trafić na wielu młodych piłkarzy, na dorobku, gdyż przepisy nakazują, by grało dwóch młodzieżowców. To też powoduje, że tutaj ta gra jest taka troszeczkę młodzieżowo-seniorska, w I lidze jest bardziej brutalna i fizyczna. To są różnice, jakie zdążyłem zaobserwować między tymi klasami rozgrywkowymi, o ekstraklasie nie mówię, gdyż nie zaistniałem tam. Ciężko jednak powiedzieć czy II liga jest niewdzięczna, czy wdzięczna, są różnice i to jest pewne.
W sobotę o 11:00, na płycie Stadionu Ludowego, piłkarze Zagłębia zmierzą się w meczu kontrolnym z Wisłą Kraków.