HokejPiłka nożna

Aktualności

#aktualności

 13.03.2015

Trener Stanek: "Wygrywanie, to jedyne co się liczy"

Przedstawiamy wywiad z trenerem Robertem Stankiem, który odpowiada za wyniki Zagłębia przed Zarządem klubu.Nie często zdarza się, że trener traci posadę po 1. kolejce, w sytuacji szkoleniowca z zewnątrz byłby zapewne duży problem, na szczęście wy świetnie znacie ten zespołu...





Robert Stanek: - ... tak jak mówi się często w takich sytuacjach, taki jest zawód trenera. Raz jest się na wozie, a raz pod nim. Zostaliśmy zaskoczeni tą informacją, jednaka decyzje zapadły i trzeba dalej pracować, by jak najlepiej przygotować się do meczu.

Na pierwszy ogień idą Błękitni, czyli zespół, który kontynuuje przygodę z Pucharem Polski, co więcej w pierwszym spotkaniu 1/4 pokonał Cracovię 2:0. Zapewne dodatkowo motywująco na naszego rywala podziałała pierwsza wiosenna porażka?

- W tej lidze nie ma bardzo słabych i bardzo mocnych przeciwników, tutaj każdy z każdym może wygrać. W tym wszystkim chodzi o to, by jak najlepiej podejść i przygotować się do każdego kolejnego meczu. Błękitni zrobili dużą niespodziankę pokonując Cracovię. Oglądałem ten mecz, bardzo mi zaimponowali. Nie spowoduje to jednak, że my na to spotkanie wyjdziemy wystraszeni, my wiemy co chcemy zrobić i osiągnąć. Jesteśmy pewni swoich umiejętności, tworzymy wspaniały kolektyw. Czujemy się mocni, chcemy wygrywać i robić jak najlepszy wynik, by Zagłębie się podniosło.

Nie wiele czasu było na pracę, jednak zapewne kibice się zastanawiają, czy będą zmiany w stylu gry, ustawieniu, a także personalne?

- Pewne rzeczy zostały już wypracowane w styczniu, lutym, teraz będziemy dążyć małymi krokami, by ten zespół grał lepiej, skuteczniej. Skupiamy się na wartości każdego poszczególnego zawodnika, by poczuł się pewniej siebie, mocniej. Tak, by sam był przekonany o tym, że może zrobić różnicę na boisku. Nie będziemy robić żadnych rewolucyjnych zmian, gdyż takich się nie da. Musimy dotrzeć do piłkarzy, gdyż wiemy, że ich stać na bardzo dobrą grę.

Trzech wychowanków będzie odpowiadać za drużynę seniorów, to chyba jest dla was fajna sprawa, że wychowaliście się w tym klubie, trenowaliście, graliście, a teraz poprowadzicie Zagłębie. Śmiało można powiedzieć, że trzech chłopaków z Sosnowca bierze sprawy w swoje ręce?

- Zarówno z Arturem, jaki i Tomkiem znamy się jak łyse konie. Razem graliśmy, robiliśmy awanse. Mieszkałem 200 metrów w linii prostej od stadionu. Gdyby nie moje i moich kolegów ścieżki na skróty, to nie byłoby tego parku tutaj (Śmiech). Fajna sprawa, ale nie ma to znaczenia przy meczu, gdyż czy ktoś jest z Sosnowca, czy z końca Świata, to i tak zweryfikuje go boisko i wynik.

Trener współpracował z wcześniejszymi szkoleniowcami (Piotr Stach, Jerzy Wyrobek, Mirosław Kmieć) i świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że przy meczach Zagłębia zawsze jest wywierana presja na wynik i styl gry, który musi być dobry, szczególnie podczas spotkań przed własną publicznością, a z tym ostatnio bywało średnio. Macie pomysł, jak ściągnąć presję z zespołu?

- Tak. Przede wszystkim trochę luzu. Mówiłem już wcześniej, że oni przede wszystkim muszą uwierzyć w swoją wartość. Jeżeli tak się stanie, to oni na boisku spokojnie to pokażą. My jesteśmy wychowankami Zagłębia i wiemy, że wygrywanie to nie jest wszystko... to jedyne co się liczy (uśmiech).

Rywale z góry tabeli trochę uciekli, ale jeszcze dramatu nie ma...

- ...zdajemy sobie sprawę, że odskoczyli nam, jednak dla nas najważniejszy będzie pierwszy mecz. Co będzie po spotkaniu ze Stargardem, to będziemy martwić się w sobotę wieczorem. Mamy plan na 2-3 tygodnie, jednak my koncentrujemy się tylko na Błękitnych.

Środowy sparing i pewna wygrana 5:1, to chyba przydatna sprawa przed sobotą, gdyż z tymi sytuacjami i bramki nie zawsze było tak kolorowo. Często mieliśmy przewagę, ale mało tworzyliśmy okazji, dlatego chyba dobrze, że piłkarze rozstrzelali się, niezależnie od przeciwnika?

- Zobaczymy kto strzelał bramki, Arak, Tumicz, Dudek, Wrzesień, Ninković. Nie pamiętam takiego sparingu, by piłkarze z różnych pozycji - od ataku, po obrońcę - strzelali bramki. To cieszy i pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. W dzisiejszych czasach piłkarze nie mogą być sztywno przyspawani do swojej pozycji, każdy musi wiedzieć, że jak się cofamy, to się cofamy, jak atakujemy to atakujemy, jak trzeba strzelić, to nie ma co wymyślać, szukać utrudnień, czy lepiej ustawionych kolegów, tylko trzeba strzelać. Ustawienie, ustawieniem, ale piłkarze muszą mieć pewną swobodę.

Gdy przychodził Szymon Gąsiński, to każdy mówił, że jest pewną "jedynką", a tymczasem w pierwszym meczu postawiliście na młodzieżowca w bramce. Wojciech Fabisiak nie zawiódł. Jest duża rywalizacja?

- W tej chwili mamy 5 bardzo dobrych bramkarzy. Gąsiński, Fabisiak, Matracki, ale także młodzi Adrian Czaplak i Patryk Kujawa, mało tego, zapomniałbym, a jest jeszcze świetny Przemek Adamus z naszej akademii. Cały czas robią postępy. Przed pierwszym meczem pytali mnie kto będzie bronił, a między słupkami stanie zawsze ten, kto będzie lepiej wyglądał w tygodniu przed spotkaniem. Chłopaki ciężko pracują, wylewają pot, a ten który najlepiej się prezentuje wychodzi w jedenastce. Rywalizacja trwa i dobrze, gdyż jest to z korzyścią dla Zagłębia.